Dr Bartłomiej Killich – nauczyciel historii i wiedzy o społeczeństwie w I Liceum Ogólnokształcącym im. Mikołaja Kopernika w Grajewie.
W rozmowie z Wiceprzewodniczącym Samorządu Uczniowskiego – Szymonem Waszkiewiczem opowiada o procesie powstawania pracy doktorskiej, pasji odkrywania i tworzenia, o Autorytetach i roli nauczyciela.
Tytuł doktora budzi szacunek i uznanie społeczne. Jesteśmy przekonani, że nawet ludzie, którzy nie są zainteresowani zagadnieniami naukowymi, z dużą estymą patrzą na człowieka podejmującego się żmudnych, acz inspirujących badań. Proszę powiedzieć, jak przebiegał proces pisania (przygotowania) pracy doktorskiej? Co, poza uzyskaniem tytułu naukowego, było dla Pana ważne?
Najtrudniejszy był wybór tematu rozprawy doktorskiej. Po konsultacjach z promotorem pracy, dr. hab. Markiem Radochem, podjąłem ostateczną decyzję o wyborze tematyki związanej ze skomplikowanymi relacjami polsko-ruskimi we wczesnym średniowieczu. Już od czasów studiów magisterskich fascynowałem się polityką zagraniczną Piastów w okresie rozbicia dzielnicowego, ze szczególnym uwzględnieniem polityki ruskiej. Uzyskanie stopnia naukowego doktora nauk humanistycznych w dyscyplinie historia stanowiło uzupełnienie oraz zwieńczenie podjętej przeze mnie pracy badawczej.
Czy spotkał Pan na swojej drodze Autorytety, które przyczyniły się do podjęcia decyzji o wejściu na historyczny trakt naukowy? Kto zainspirował i zmotywował Pana do prowadzenia badań powiązanych z obszarem mediewistycznym?
Na swojej drodze naukowej spotkałem wielu ludzi, którzy pomogli mi w wyborze ścieżki naukowej. Jednakże to dwaj wykładowcy Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie wywarli na mnie największy wpływ. W okresie studiów licencjackich był to wybitny badacz stosunków polsko–ruskich, prof. dr hab. Grzegorz Białuński. Następnie roztoczył nade mną opiekę dr hab. Marek Radoch zajmujący się badawczo relacjami polsko-litewskimi i polsko-krzyżackimi w okresie średniowiecza. To właśnie oni ukształtowali mój warsztat historyka i zachęcili do samodzielnego pogłębiania wiedzy z zakresu historii średniowiecznej.
Średniowiecze sprawia wrażenie dość kontrowersyjnej epoki w dziejach ludzkości. Wieki średnie, kształtujące się tuż po upadku Cesarstwa Zachodniorzymskiego, były postrzegane (chyba jednak niesłusznie) jako czas regresu w dziedzinach naukowych, technicznych i społecznych względem dorobku antycznego Rzymu. Co skłoniło Pana do przyjrzenia się tej właśnie epoce, a w szczególności kwestii Rusi, której to nazwa w świadomości wielu Polaków może nieść za sobą negatywne skojarzenia?
Tajemniczość i słabe naświetlenie źródłowe epoki średniowiecza zachęciły mnie do wnikliwszych studiów nad tą epoką historyczną. Podobnie jak w przypadku układania puzzli – oświetlanie mroków epoki średniowiecza polega na uzupełnianiu brakującego obrazu dziejów. Niewielka ilość źródeł powoduje formułowanie wielu hipotez badawczych, a tym samym pobudza ciekawość badaczy. Podobnie było w moim przypadku. Dzieje Rusi w średniowieczu nie należą do tematów najczęściej podejmowanych w pracach historyków. Dla mnie dzieje państwa Rurykowiczów stanowiły bazę wyjściową do zgłębiania procesu kształtowania się państw Europy Środkowo–Wschodniej na przełomie IX/X stulecia. W omawianym okresie Piastowie i Rurykowicze bardzo często prowadzili ze sobą wojny, a także nawiązywali sojusze polityczne wzmacniane małżeństwami dynastycznymi. W literaturze naukowej nie podejmowano próby kompleksowego przeanalizowania złożoności stosunków obu państw w X–XIII stuleciu i dlatego też postanowiłem przyjrzeć się tej tematyce w celu możliwie najpełniejszego ukazania obrazu relacji polsko-ruskich na płaszczyźnie politycznej oraz wojskowej.
Jako nauczyciel pracujący w liceum codziennie ma Pan kontakt z ludźmi, których głównym celem – w perspektywie czteroletniego okresu nauki – jest sukces maturalny. To z kolei wiąże się z koniecznością opanowania dużego zakresu materiału z kilku przedmiotów; zakresu precyzyjnie określonego w podstawie programowej, co – nie ukrywajmy – generuje też spore pokłady stresu. Który okres edukacyjny był – z Pańskiej perspektywy – najbardziej stresujący? Szkoła średnia? Studia magisterskie? A może czas przygotowywania dysertacji doktorskiej?
Niewątpliwie okres studiów doktoranckich był dla mnie najtrudniejszy, ale zarazem najbardziej inspirujący. Właśnie wtedy mogłem w pełni poświęcić się pracy badawczej, kwerendom naukowym oraz udziałowi w konferencjach naukowych. Stres, na szczęście, oddziaływał na mnie pobudzająco i motywował do dalszych poszukiwań naukowych.
Czy młodzi ludzie, zdając sobie sprawę z tego, że proces uniwersyteckiego kształcenia wiąże się z dużym nakładem pracy, mogą – Pańskim zdaniem – ulec stresogennym mackom i ostatecznie zrezygnować z marzeń o kształceniu akademickim?
Po pierwsze, każdy absolwent szkoły średniej, który ma możliwość studiowania, powinien czuć się wyróżniony. Nie każdy przecież może aplikować na studia wyższe, nie każdy ma taki potencjał. Po drugie, maturzysta (matura od łac. maturus = dojrzały) musi zdawać sobie sprawę z tego, że studia to okres wytężonej pracy i pogłębiania własnych zainteresowań naukowych. A zatem przyjmijmy, ze stres jest zjawiskiem naturalnym i potrzebnym, a na pewno stanowi integralną część życia studenta. Niech nas motywuje, a nie paraliżuje.
Panie Doktorze, kiedy możemy spodziewać się wydań Pańskich prac w lokalnych bibliotekach i księgarniach? Czy myśli Pan, że większa dostępność do Pańskich publikacji mogłaby zmotywować uczniów grajewskiego liceum do nauki historii, poszerzania wiedzy, realizowania swoich zainteresowań i – wreszcie – po odbyciu studiów magisterskich podjęcia się też studiów doktoranckich?
W XXI wieku standardem są zasoby naukowe publikowane na stronach internetowych. Dzięki temu, bez wychodzenia z domu, każdy może zapoznać się z interesującym go opracowaniem naukowym. I moje publikacje naukowe również zostały zamieszczone w Internecie. Sięgnięcie po nie wiąże się jedynie z wpisaniem właściwego adresu w wyszukiwarkę internetową i z kliknięciem przycisku „enter”. Podczas studiów doktoranckich opublikowałem kilka artykułów naukowych poświęconych relacjom polsko-ruskim. Poniżej zamieszczam dane bibliograficzne:
Killich B., Kapitulacje w wyprawach Rusi na Bizancjum w świetle „Powieści minionych lat”, w: Kapitulacje w dziejach wojen. Z dziejów wojskowości polskiej i powszechnej, red. A. Niewiński, t. 4, Lublin 2017, ss. 46-59; http://www.kul.pl/files/954/Kapitulacje_druk.pdf
Killich B., Stosunki Romana halicko-włodzimierskiego z książętami polskimi (1182-1205), „Scripta Historica” 2018, nr 24, ss. 9-30; https://ssh.apsl.edu.pl/images/NR24/01.pdf
Killich B., Wyprawy zbrojne Rusinów na nasadach w świetle najstarszych latopisów, „Zapiski z Pogranicza” 2016, z. 4, ss. 73-86. https://polona.pl/item/wyprawy-zbrojne-rusinow-na-nasadach-w-swietle-najstarszych-latopisow,ODI4ODk2Nzk/0/#info:metadata
A co do publikacji w lokalnych bibliotekach i księgarniach – mamy takie pozycje, których autorami są nauczyciele naszej szkoły. Pan Dyrektor Jarosław Kozikowski jest autorem książki Władza a społeczeństwo. Formowanie systemu komunistycznego w województwie białostockim w latach 1944-1948, wydanej przez Instytut Pamięci Narodowej w Białymstoku (2021). Znajdziemy ją nie tylko w sieci, ale też w zasobach IPN-u, Grajewskiej Izby Historycznej, a także w naszej szkolnej bibliotece. Z kolei pani Emilia Świderska napisała i wydała książkę („Balladyna” Juliusza Słowackiego w estetycznych kontekstach epoki. Genologia – koncepcja piękna – idee), która jest częścią księgozbiorów uniwersyteckich ze względu na jej stricte naukowy charakter. W necie i na półce bibliotecznej I LO w Grajewie również ją ujrzymy.
Dr Jarosław Kozikowski i dr Emilia Świderska są też autorami wielu naukowych artykułów, które z łatwością da się wyszukać w sieci. Ich lektura wymaga jednak merytorycznego i językowego przygotowania (wiedza specjalistyczna i styl naukowy to fundamenty każdej publikacji naukowej). Na szczęście w grajewskich księgarniach i w naszej szkolnej bibliotece znajdziemy wyśmienity cykl kryminałów (mamy nadzieję, że cykl się rozrośnie ?), których akcja rozgrywa się w międzywojennym Grajewie. Tło historyczne zarysowane z niezwykłą swadą oraz barwna kryminalna opowieść powodują, że książki napisane przez pana Grzegorza Curyłę – wieloletniego Dyrektora naszego liceum czyta się jednym tchem. Polecam! To książki dla wszystkich napisane piękną polszczyzną!
A nawiązując do drugiej części pytania, uważam, że kwestią kluczową w popularyzacji wiedzy historycznej (i nie tylko historycznej) jest przede wszystkim zainteresowanie licealistów historią i – oczywiście – każdym innym przedmiotem szkolnym. Dużą rolę odgrywa zatem postawa nauczyciela prowadzącego zajęcia lekcyjne, jego podejście do realizowanego przedmiotu, a także atrakcyjność prowadzonych lekcji. Z własnego doświadczenia powiem, że autorytet nauczyciela-Mistrza pełnił kluczową funkcję w moim procesie edukacyjnym. Zawsze imponowali mi ludzie posiadający duży zasób wiedzy, nauczyciele, którzy potrafili zainspirować uczniów do samodzielnych poszukiwań, do twórczych działań – także własnymi osiągnięciami.
Dziękuję za rozmowę – Szymon Waszkiewicz
Dziękuję – Bartłomiej Killich
środa, 11 grudnia 2024
środa, 11 grudnia 2024
Brawo Panie Bartku ! Serdecznie gratuluję
Cieszymy się, Panie Doktorze, że dołączył Pan do naszego zespołu.
Gratulujemy!!!
magisterkę może mieć prawie każdy, ale tylko Ci wybitni zostają doktorami
Wspaniale Młody Człowieku! Gratuluję!
Brawo!
Praca, ale przede wszystkim pasja, zostały nagrodzone.
Bartek to skromny, wrażliwy i bardzo zaangażowany nauczyciel. Oby więcej takich w młodym pokoleniu pedagogów.
P.s.: Szymon jak zwykle perfekcyjny!
Po skrócie stopnia naukowego jakim jest dr nie stawiamy kropki.
Gratuluję pasji panu Bartkowi oraz prowadzącemu rozmowę - piękna polszczyzna Szymonie.
Gratulacje
Gratulacje
Gratuluję młody Judymie! Życzę dalszego wykorzystywania za 2764 zł, bądź odwagi w zachowaniu resztek szacunku do siebie.
jeśli jest to skrót od doktora, to kropkę stawiamy, nie stawiamy jej tylko po doktor, czyli wówczas bez kropki, tyle!!!
Droga Stanisławo, o czym Ty piszesz, przecież MEiN publikuje społeczeństwu wynagrodzenia nauczycieli, które dowiaduje się z nich, że Pan Bartek zarabia 8 tys., trochę wiary w ludzi...