Po Grajewie jeździ 15 taksówek. Pan Stanisław z którym rozmawialiśmy w branży taksówkarskiej pracuje już kilka lat.
- Ciężka praca to to nie jest. Cały czas się siedzi. Tylko, że z niej nie da się wyżyć. Nie wiem czy nazwać to zawodem, jest on chyba raczej zawodem z przypadku. Żeby człowiek jeździł cały dzień to dopiero można by to nazwać zawodem – opowiada o swojej pracy - Dzisiaj stoję już 3 godziny i nic. Klientów jest bardzo mało – dodaje ze smutkiem.
„ Dniówka” taksówkarza wynosi średnio 50 zł. ZUS, który taksówkarz musi opłacić wynosi 850 zł. Klientami są przeważnie przyjezdni lub osoby zamawiające kurs do pobliskiego szpitala lub mleczarni, niekiedy trafi się kurs na wieś. - Kiedyś trafiały się kursy do Warszawy, Kielc, Wrocławia, teraz już nie. – stwierdza Pan. Stanisław.
Wszędzie jest drogo i wszyscy oszczędzają. Kurs z postoju taksówek do szpitala kosztuje około 7 zł.
- Ale jeżeli trzeba stać na światłach lub w korku to może kosztować ponad 10 zł, bo idzie więcej paliwa. A później klient dziwi się, że kiedyś płacił te 7, a teraz 10 złotych, ale to nie moja wina, więcej licznik bije, a ja też musze zarobić. – komentuje taksówkarz.
Taksówkarze często też padają ofiarami żartownisi, którzy dzwonią i zamawiają fikcyjny kurs.
- Nieraz się jeździło do Popowa, Mieczy czy Rajgrodu. Oszukiwali po prostu. Człowiek jechał, a tam nikt nie wychodził – zwierza się nam pan Stanisław.
Są też poważne rzeczy
- 3 lata temu przed 2.00 w nocy zadzwonił do mnie mąż ciężarnej dziewczyny, żeby zawieść ją do szpitala. To w zimie było. Tylko co dojechaliśmy i dziewczyna urodziła.
- opowiada z delikatnym uśmiechem kierowca taksówki.
Mimo, iż zawód taksówkarza może okazać się niezbyt opłacalny to jednak jest potrzebny. Nie wszyscy dysponujemy samochodami, a czasem musimy szybko się gdzieś dostać.
(fot. e-Grajewo.pl)