czwartek, 28 listopada 2024

Warto przeczytać

Zbrodnia zinstytucjonalizowana


Urzędy Bezpieczeństwa to tylko jeden spośród kilku elementów tworzących aparat bezpieczeństwa PRL. Był to jednak element najważniejszy, decydował bowiem o działalności pozostałych instytucji: KBW, MO, sądów wojskowych, prokuratury. Ich najbardziej podstawowym zadaniem było rozbicie niepodległościowego podziemia.
W Wydziale (Referacie) ds. walki z bandami przygotowywano plany rozpracowania struktur konspiracyjnych oraz pacyfikacji terenu i realizowano je wspólnie z pododdziałami KBW i MO. Funkcjonariusze UBP dostarczali dowódcom jednostek KBW listy aresztowanych oraz nadzorowali działalność grup operacyjnych. Zwykle pacyfikacja wyglądała w ten sposób, że nocą grupa operacyjna przeprowadzała aresztowania w kilku–kilkunastu wsiach. Aresztowane osoby, często najzupełniej przypadkowe, podejrzanym o należenie do „bandy” był bowiem każdy mężczyzna, młody i stary, prowadzono do stojących kilka kilometrów dalej samochodów ciężarowych, którymi odwożono ich do właściwego PUBP. Jednak nie wszyscy tam docierali. Tylko w lutym 1946 r., gdy rozpoczęto w sposób zorganizowany pacyfikację całego kraju, w Białostockiem aresztowano około 3800 osób oraz zabito 125.

Ofiary

Jedną z tych ofiar był Józef Sulewski, mieszkaniec wsi Gackie, pow. Grajewo, zatrzymany nad ranem 18 lutego. Jak ustalił prokurator: „ppor. Bazyli Sierakowski [z 57 pp] wspólnie z funkcjonariuszem Powiatowego UBP z Grajewa [szefem Referatu ds. zwalczania band] Sochą Marianem zawieźli [Sulewskiego] do lasu w pobliżu wsi Łojki i kazali mu iść, po czym wypowiadając słowa: »tu psie legniesz«, jeden z nich strzelił z pistoletu do Sulewskiego i trafił go w kręgosłup. [...] Sądząc, że Sulewski już nie żyje – odjechano. [...] ciężko ranny Sulewski wydostał się o własnych siłach z lasu i dotarł do zabudowań Iwanczewskiego, który zaprowadził rannego do domu, a stamtąd przewieziono Sulewskiego, błagającego o dobicie – do szpitala w Szczuczynie, gdzie zmarł”.

Kolejną ofiarą był Antoni Gardocki ze wsi Modzele. Zaprowadzono go do domu sołtysa. „Tam w osobnym pokoju, gdzie przebywał tylko Sierakowski i [...] Socha Marian, padł strzał z pistoletu, po czym ppor. Sierakowski i Socha Marian opuścili izbę, zaś Antoniego Gardockiego znaleziono martwym”. Prokurator Obst informował, że „zbrodnie te wywołały tego rodzaju ferment wśród żołnierzy oddziału KBW [...], że bano się, iż jeśli ppor. Sierakowski nie zostanie przykładnie ukarany, to oni, żołnierze, zastrzelą go”.
Nie ma informacji o ukaraniu ppor. Sierakowskiego, natomiast Marian Socha został uniewinniony przez WSR w Białymstoku od zarzutu podwójnego morderstwa. Sąd dał wiarę jego zeznaniom, według których Sulewski uciekał i nie reagował na okrzyki: „Stój!”. Sąd uznał także, iż zabijając Gardockiego, Socha działał w ramach obrony koniecznej, ten bowiem rzucił się na Sochę, usiłując wyrwać mu broń.
...
To zaledwie kilka przykładów działania systemu zorganizowanej zbrodni. Zbrodniarze uniknęli kary i przeżyli lata PRL-u w dostatku i dobrobycie. Dla nich były ordery, odznaczenia, wyjazdy na wczasy, sklepy „za żółtymi firankami”, specjalne kartki żywnościowe w stanie wojennym oraz specjalne emerytury w 1989 r. Teraz można już tylko odebrać „dobrą” pamięć o nich.
autor: Jerzy Kułak.
Artykuł został opublikowany w Biuletynie Instytutu Pamięci Narodowej NR 6 (17)

Komentarze (0)

Dodaj zdjęcie do komentarza (JPG, max 6MB):
Informacja dla komentujących
Redakcja portalu nie ponosi odpowiedzialności za treści publikowane w komentarzach. Zastrzegamy mozliwość opóźnienia publikacji komentarza lub jego całkowitego usunięcia.