GRAJEWSKA WARMIA TRACI KOLEJNE PUNKTY W IV LIDZE.
W sobotnie popołudnie piłkarze grajewskiej Warmii stracili kolejne bezcenne punkty w spotkaniu z niżej notowanym MOSP – em Białystok. Kibice -szczególnie w pierwszej połowie tylko łapali się za głowę widząc marnowane tzw.”setki”. To sprawiło, że tylko zremisowali stracili dwa punkty, które mogą się okazać bezcenne w walce o wysoką lokatę w tabeli.
Mecz rozpoczął się od zdecydowanych ataków gospodarzy, którzy co rusz gościli w polu karnym rywala, a brylował w tym Tomasz Dzierzgowski, który zbyt często dryblował i kończyło się na stratach piłki. W 6 minucie po rzucie rożnym na bramkę uderza Wojciech Koszczuk i trafia n nogę Łukasza Kwiatkowskiego, zmienia lot futbolówki, która wpadła do własnej bramki. Szybko zdobyta bramka dała nadzieję na wysoki wynik, bo gospodarze nadal wyraźnie przeważali. Jednak wtedy rozpoczął się festiwal nieudolności. W 9 minucie mając przed sobą pusta bramkę po zagraniu Dzierzgowskiego Marcin Mikucki strzela w poprzeczkę. Kilka minut później nad poprzeczką uderzał Rafał Kozikowski. Goście pierwszy raz zagrozili bramce Warmii w 18 minucie, ale strzał Michała Grygoruka przelatuje nad poprzeczką. W odpowiedzi ładna kontra gospodarzy. W polu karnym piłkę pięta zagrywa do Łukasza Domurata Dzierzgowski, a ten strzela wprost w bramkarza. Za chwilę Dzierzgowski po raz kolejny oddaje strzał prosto w bramkarza. W 21 minucie kontra gości kończy się ładnym strzałem Jakuba Jakimiuka obok bramki. W 30 i 31 minucie idealne sytuacje pod bramką MOSP – u marnują Sypytkowski i Mikucki. I tak było do końca pierwszej połowy i tylko zmieniali się pudłuje piłkarze Warmii.
Po przerwie do głosu dochodzą goście. Alei oni w pierwszym kwadransie mieli rozregulowane celowniki i na szczęście kilku groźnych sytuacji nie wykorzystali. Natomiast gospodarze nadal nie mogli trafić do siatki. Strzał sprzed linii pola karnego Dawida Kondratowicza pewnie łapie Piotr Gorczyca. Za chwilkę uderzenie Koszczuka w ręce bramkarza. W 61 minucie w pole karne wpada Sypytkowski, silnie uderza,ale strzał trafia w nogę obrońcy. Kilka minut później uderzenie z rzutu wolnego Roberta Speichlera trafia w mur. W 70 minucie faul w polu karnym na jednym z zawodników gości i rzut karny,który pewnie wykonuje Speichler. Gospodarze rzucili się do ataków, ale w tym momencie grają też nerwy i jest sporo niedokładności. W 77 minucie Sypytkowski w dobrej sytuacji przenosi futbolówkę nad poprzeczką. W odpowiedzi szybka kontra gości kończy się odebraniem piłki w polu karnym. W 83 minucie Jakimiuk strzela tuż nad poprzeczką, a gospodarze jeszcze próbują zmienić wynik, ale bez efektu i mecz kończy się remisem.
Teraz przed piłkarzami Warmii sporo pracy nad skutecznością. W ostatnich dwóch meczach z Promieniem i MOSP – em strata aż pięciu punktów, to efekt jej braku. Czas na poprawę w meczu pucharowym z Jeziorkiem i w Mielniku.
Zaraz po spotkaniu trener Warmii – Leszek Zawadzki nie miał zbyt radosnej miny „Jak się nie strzela kilku „setek” to tak się kończy. W pierwszych 30 minutach powinniśmy wysoko prowadzić i byłoby po meczu. A tak jest, jak jest. Można ten wynik potraktować jako karę za brak skuteczności. Jest nad czym rozmawiać i pracować.”
WJ
WARMIA GRAJEWO – MOSP BIAŁYSTOK 1 :1(1:0).
Bramki: 1 :0 – Łukasz Kwiatkowski samobój 6, 1 : 1 -Robert Speichler karny 70.
WARMIA: Sobolewski – Arciszewski, Koszczuk (64 Krupa), Stankiewicz, Randzio (85 Mirva),Zarzecki (46 Kondratowicz), Domurat, Mikucki, Sypytkowski (85 Chyliński), Kozikowski, Dzierzgowski. Trener: Leszek Zawadzki.
MOSP: Gorczyca – Grabarz, Speichler, Judzicki, Ponichtera (75Maciuszko), Grygoruk, Płotczyk (89 Hoilik), Jakimiuk, Szymański,Zawadzki (46 Sierota), Kwiatkowski. Trener: Piotr Szydłowski.
Żółte kartki: Szymański (MOSP).
Sędziowali: Radosław Jemielity jako główny oraz Marcin Łebkowski i Damian Tanajewski (Kolegium Sędziów Podlaskiego ZPN).
Widzów: 120.
piątek, 22 listopada 2024
wtorek, 19 listopada 2024
nic dziwnego że warmia przegrała jak dwie bramki były ze spalonego ?!?!?! bramka sypytkowskiego była czysta. ale cóż. decyzje kalosza są niepodważalne.