Uwielbiam nocną fantazję miast. Niekoniecznie musi to być gminny Szczuczyn i powiatowe Grajewo. Zachwyca mnie nocna oaza barw pięknej Bydgoszczy, poetyczna romantyka Krakowa, Katowic i nastrojowa zmysłowość odległego Świnoujścia. Z zagranicznych miast, choć nie często, moje upojenie pięknem, zaspokajają nocne barwy Londynu, Leicester, Budapesztu, a szczególnie ich mosty.
Każda z tajemniczych nocy, okrywająca do snu Szczuczyn, jest inna. Jedna, świeci miękkim blaskiem srebrnego księżyca, druga emituje światło rozsianych gwiazd. Gwiazdy migocą, jakby szeptały czule - dobranoc, tym, którzy w ciemności i błogiej ciszy ułożyli się do snu. Dla nich, staruszek dzień, minął. Dla wielu, życie zaczyna się dopiero o nastającym zmroku. Jedni, trzymając się za ręce, spacerują w milczeniu. Za nich, wszystko załatwia serce. Inni, pobudzają marzenia fantazją. Wpatrzeni w bezgraniczną przestrzeń, liczą gwiazdy, ich konstelacje o znamiennych nazwach i kształtach. Piękne, mitologiczne układy, uznają za własne. Zwierzają się gwiazdom i żywią nadzieję, że świt, który obudzi ich do kolejnych obowiązków, przyniesie oczekiwane szczęście, które trwać będzie do kolejnego zmierzchu.
W kalejdoskopie świateł ulicznych, zachwyca różnorodność barw, kształtów i natężenia. Smugi świetlne samochodowych reflektorów i świateł pozycyjnych, uzupełniają gamę kolorów, oglądanego miasta nocą. Spracowane w dzień witryny sklepowe, rozjaśniają pobliskie chodniki. Mienią się przebarwionym i zmiennym światłem. Zapraszają powoli na kolejny dzień udanych zakupów. Tylko 320 letni staruszek, barokowa fasada kościoła na końcu ulicy Kościelnej, zamiast drzemać, skłania do głębszych refleksji. Zadumy nad tym, co wczoraj, dziś i jutro. Wyciszona ulica, w typowym układzie dla stylu barokowego, rozszerza się od byłego rynku, aż do sakralnej budowy, aby u stóp majestatycznej sylwetki kościoła, uzyskać największy wymiar. Filozoficznie ująłbym, że wzrost szerokości ulicy, symbolizuje wzrastającą miłość człowieka, wpadającą w ramiona majestatu naszego Pana.
Mijam kościół. Zmierzam do Parku Miejskiego, odległego 300 m na północ. Po rewitalizacji w roku 2009, przez burmistrza Szczuczyna Waldemara Szczesnego, otrzymał blask dawnej świetności, kiedy Szczuczyn był miastem powiatowym. Dziś, wygląd parku w nocnej poświacie, mimo wszystko, przypomina rok 1939. Tu, pod osłoną gęstych konarów drzew, stacjonowali niemieccy napastnicy. Stały samochody, czołgi i kuchnia polowa. W konspiracyjne, nocne sesje, wchodziła ochoczo nasza mniejszość narodowa. To dzięki takim, rozstrzelano trzech Polaków na placu, dziś miejsce budynku przy ul. Kilińskiego 1.
Idę wciąż dalej, w deszczu i lekkiej, mglistej przysłonie. Nocą wszystko doznaje większego uroku. Zauważyłem, że mój cień jest o wiele ciekawszy, niż w dzień. Refleksy świetlne, łagodniej wpadają do oka, niż w jasnych promieniach dnia. Ludzie, w szczególności dziewczyny, są o wiele ładniejsze. Co pewien czas, zatrzymuję się, żeby wykonać nową ekspozycję, zamknąć wybrany kadr mojego miasta, w martwej przestrzeni cyfrowej matrycy. Mijam drewniane domy, pamiętające o wiele więcej, różnych nocy, niż ja. Zaczepiam je śmiało wzrokiem i pytam, co było tu wcześniej nim was poznałem?
- Cisza. Ktoś wyszedł na balkon.
- Pada deszcz! - Krzyczy przez szybę do wnętrza.
- Co? Wrzask stłumiony wydobywa się przez szczeliny okna.
- Deszcz! Nie słyszysz? To wyjdź!
Echo, powtarzało mocno akcentowane słowa.
Przechodząc przez dawny rynek, nazwany w 1954 roku Placem Tysiąclecia, z czym się od dawna nie zgadzam, szukałem w pamięci historycznych wrażeń. Jednak tym bardziej nocą, nie widać tu placu, tylko przestrzeń zajętą ozdobnymi drzewami, skłaniającą do nazwania jej Parkiem Centralnym, (bo miejski jest dalej) Tu, w środku kwadratu, po wizycie Zagłoby, powstał drewniany ratusz z dwunastoma kram nicami. Klasycystyczna budowla pełniła funkcję hali targowej. Ale to już było (…).
Teraz w tym miejscu, siedzi nocą na ławce, przed wykonanym z kostki herbem Szczuczyna, młodzieniec, którego twarz spowita niepokojącą tęsknotą, co chwila zwraca się w kierunku południowych lamp.
W cieniach i światłach, tańczą wróble, tajemniczo podglądają, co robią ludzie. Na ławce, za choinką, para najmłodszych zakochanych, snuje przedwczesne marzenia o wspólnej przyszłości. Światło lampy przesyła w ich stronę delikatny strumień.
- Uśmiechnąłem się do cyfrówki. Spojrzałem w menu. Format RAW będzie najlepszy. - Nie, może „Color Balance”? Jeśli „balans bieli” sobie poradzi. O.K.!
- Zmierzyłem odległość i ułożyłem się do strzału.
Błysnęła lampka punktowego pomiaru światła. Z szumem zamknęła się przesłona. Na ławce nie było zakochanych. Aparat zapisał czarny kadr, bez pierwszej miłości.
Jaki jest sens nocnych spacerów - pomyślałem? Zaglądać do serc, straszyć wróble, sięgać po gwiazdy? A jaką siłę woli trzeba mieć, żeby w tak piękną, ciepłą i deszczową noc zimową, truć się przy TV, czy PC? Znacznie lepsza jest nocna przygoda.
W dwóch oświetleniach skrajnych, o zmierzchu i świcie, a szczególnie ciemną nocą, nie widać tego, czego tak bardzo unikamy w dzień. Najskromniejsze kamienice zamieniają się to w neogotyckie, to w neobarokowe pałacyki. Szare wody Księżanki i Wissy głośno hałasując, przewracają się w swoich korytach. Zmieniają się w blasku świateł ulicy, księżyca i mrugających przyjaźnie gwiazd.
O! Jedna z gwiazd umknęła w bok, druga w głąb rzeki. Wszystko odbija się w naturalnym, odwiecznym wodnym lustrze. Twarz księżyca i refleksy gwiazd są w zasięgu ręki, tuż, przy mnie. Mogę je dotknąć, pogłaskać i bawić się nimi, aż zgasną.
Lekka mgła unosi się nade mną, a wokół świateł na ulicznych słupach, promienie zmieniły się w aureolę. Mógłbym zabłądzić, gdyby nie mądrość nawigacji GPS. Jednak jak interpretować jej parametry w kierunku domu, kiedy coraz bardziej zachwyca mnie urok świateł i cieni.
Nocą, miasto zwolniło swój rytm. Nie widać tylu przechodniów, poruszających się, jak nakręcone, szwajcarskie zegarki. Nie ma tylu wrzasków, rozmów i stymulacji myślowych. Trwa pokorna cisza, choć niekiedy i szept tej ciszy, usłyszeć można. Tylko czasem, echo spokojnych kroków, odbija się o przyciemnione ściany. Śmiechu jest warte porównanie, że tak jasna latarnia uliczna, skromnie oświetla, tylko fragment uliczki. Nie potrafi rozjaśnić ciemnej przestrzeni nieba, żeby zajrzeć w kosmiczną przestrzeń, poszukać czarnych dziur z kawiarenką, serwującą mrożoną kawę Arabika.
Choć czas jest przyjemny i przyjemnie się wlecze, mijają odprężające chwile, to jednak co chwila, przesuwają się myśli, jak kłębiaste cumulusy, przynosząc nostalgie, refleksje i sny o jutrze.
Księżyc powoli blednie, jakby topniał w przestrzeni. Gasną latarnie. Brzask wschodzącego słońca, zajmuje bez walki miejsce księżyca i miliardów gwiazd. Niosące życie słońce, promienieje szczęściem, świecąc długimi, nasyconymi barwą smugami. Jego twarz jest pełna życzliwości i cieszy się, że znów jest z nami.
W oknie widać rozpłaszczoną o szybę twarz. Wygląda na ulicę, która nabiera ożywienia. Wkręca się w codzienny rytm wszelkiego życia. Wszystko szumi, podskakuje, piszczy i zgrzyta… Ulice zasłoniły tysiące pojazdów i chmury toksycznych spalin. Witryny sklepów przemawiają już innym dźwiękiem do dostawców mleka i chrupiących bułeczek.
Chodniki! Jak one pomieścić mogą tyle stóp, i tyle myśli, i tyle czynów? Jak przenieść je mają, do szczęśliwego celu podróży?
Zamyślona losem dnia twarz, przymknęła oczy i znikła za firanką.
Obudził się czas obowiązków. Potem już nowa, młodsza noc, powita nas o zmierzchu. I znów pójdziemy w noc przyjazną na piękne ulice naszego miasta: Szczuczyna, Grajewa i tysiąca innych miast i wsi. Witać będziemy znajome miejsca, przesyłać uśmiech znajomym gwiazdom, konstelacjom i z czułością pieścić łagodny blask księżyca.
P.S. Widok aparatu w ręce reportera, działa na niektórych, jak czerwona płachta na byka. Dlatego należy uszanować czyjąś tajemniczość. Nocny reportaż jest niebezpieczny i ciężki. Jego nieprzychylni bohaterowie to: wiatr, mróz, deszcz, podejrzliwość przechodniów, większa niż w dzień, brak światła tam gdzie trzeba, przez co zawodzą często poprawnie ustawione parametry ekspozycji. Kolory nocnych zdjęć, mimo równoważnika bieli, w niczym nie przypominają rzeczywistości. Każde zdjęcie jest inne. Nie jest to wadą, ale nastrojem dla nocnych fotosów, co szczególnie bawi pasjonatów fotografii. Każdy nocny kadr wyzwala adrenalinę, zapiera dech, zachwyca i inspiruje do kolejnych nocnych plenerów.
Szczuczyńskie planty, na wyrównanych terenach fortecznych, w okolicach ul. Nadstawnej i garaży, pozwalają filmować sceny przyrzecza, linii horyzontalnej pod niebieskim kobiercem. Szczególnie po zachodzie słońca lub o świcie, jest jeszcze tyle światła, że dzięki niemu, można zarejestrować dramatyzm kształtu i koloru chmur.
Autor tekstu i foto.: Stanisław Orłowski
środa, 11 grudnia 2024
niedziela, 8 grudnia 2024
"Teraz w tym miejscu, siedzi nocą na ławce, przed wykonanym z kostki herbem Szczuczyna, młodzieniec, którego twarz spowita niepokojącą tęsknotą, co chwila zwraca się w kierunku południowych lamp. " - jego twarz spogląda z tęsknotą na sklep Dora i się zastanawia skąd na wino wyrwać
feniks wiem o kim myślisz. On tam często przesiaduje, bo umawia się z dziewczyną. Pozdro
zdjęcia robione kalkulatorem O.o
cała istota Szczuczyna hehe jedna wielka patologia
o czym to właściwie jest?
uzus, jestem zaskoczona twoim durnym, hehe. Widać, że stać cię tylko na jakieś bezczelne, hehe! Podaj nazwisko. Przedstaw, co ty anonimie zrobiłeś i twoja rodzina dla Szczuczyna żeby ono było inne? Liczą się czyny, a nie puste słowa. Ci, którzy tylko żądają, nie mogą liczyć na nic, oprócz litości. Gdybyś nie miał wewnętrznej patologii, nie miałbyś odwagi mówić źle o swoim mieście lub o kimś. Zły to ptak, który we własne gniazdo kala. Wstyd (he, he, he)!
Nos czerwony, gęba sina, oj nie wraca ci on z kina - taka gmina.
czeri 87. Oj, nie z kina tylko z łączki, ma na pupie dwa pajączki. Nie martw się, przed Szczuczynem jest przyszłość. Ona budzi się do nowego życia. Zadaniem mieszkańców jest wierzyć w to, a nie tracąc nadziei, pracować przykładnie na każdym stanowisku.
Z Rancza ci on chyba wraca
Gdzie panienki wciąż obraca
Siność gęby stąd wynika,
Że mamrotów nie unika - taka to jest polityka.
do Justyna21: tu nie chodzi o mówienie źle o Szczuczynie...tu chodzi bardziej o sposób mówienia o nim. Szczuczyn jaki jest wszyscy widzą a najlepiej jego mieszkańcy. chodzi o sposób pisania o nim. Wystarczy poczytać artykuły p. Orłowskiego. byle g....o a zachwyca się, jakby to był co najmniej Wiedeń....
lunatyk, życie jest tak trudne, a ty się sam uśmiercasz. Trzeba cieszyć się tym, co mamy.
do Justyna 21 : moim obiektywnym zdaniem ,troche troche twoje wypowiedzi sa patologiczne. Jak mozna na biale mowic czarne.Jak mozna brudne nazywac czyste? Jak mozna Np Wieden porownac zeSzczuczynem? Niegdzie nie bylas i nic nie widzialas. Ale szczuczyn jest miastem w ktorym sie urodzilem i go kocham.
Cudowne są zdjęcia i tekst. Spotkałem Pana w nocy, podczas deszczu w parku.
Szczuczyn to bardzo ciekawe miasto. Jego ciekawość przejawia się w jego historii i teraźniejszości. Patrząc historycznie, to każda rzecz dla mieszkańców znaczyła kiedyś więcej; inaczej poodchodzili do kościoła, dbałości o swoje miasto, firm, czy zakładów w nim funkcjonujących, Wissy (sportu), itp. Ludzie inaczej podchodzili do siebie nawzajem. Nie chodzi o to, że ludzie byli lepsi, tylko o to, że byli inni! Dzisiejszy Szczuczyn zachował ślady dawnego "piękna" i jak sądzę p. Orłowski próbuje tą resztkę dawnej świetności zachować w pamięci. Dzisiejsi mieszkańcy Szczuczyna nie mają dla niego zbyt wiele czasu... Jedni zagonieni, zajęci pracą, zmaganiem z codziennością - takie czasy można powiedzieć. Drudzy obojętni na wszystko. Trzeci mogliby, ale już kiedyś spróbowali zrobić coś więcej, jednak nie udało się, lub powiedzieli dosyć, gdy usłyszeli słowa lub "durne" opinie, które niejednokrotnie pojawiały się i na forum e-grajewo. Kategorii jest oczywiście więcej, ale nie oto chodzi żeby się wymądrzać. Jest jednak kategoria najgorsza, najgłośniejsza, a jednocześnie najbardziej krzywdząca tradycje tego miasta. To krzykacze, którzy siebie uważają za wszechwiedzących, maruderzy... Pod przykrywką anonimowości internetowej wygłaszający "półprawdy" Panie Stanisławie dziękują za Pana fascynacje, za to że chce Pan w życiu robić coś więcej, niż tylko być. Czytam pańskie artykuły z dużą ciekawością, unikam wypowiadania się na forum, bo jak czytam te niektóre "wybitne" komentarze, to jestem za likwidacją internetu :) Jestem przekonany, że takich obserwatorów "czytaczy" jest znacznie więcej. Pozdrawiam więc z nadzieją, że kiedyś zacznie nam zależeć bardziej na naszym mieście i zagłuszymy swoim krzykiem wątłe głosy "narzekaczy" na wszystko i wszędzie. Warto być sobą za wszelką cenę! Pozdrawiam i powodzenia.