Warto przeczytać

  • 9 komentarzy
  • 6175 wyświetleń

Smycz – czyli uzależnienie od telefonu

Święta Wielkanocne – rodzinnie spędzany czas. W pewnym momencie uniosłam głowę i widzę, jak wszyscy obecni w pokoju pochyleni nad ekranem telefonu komórkowego, czytają wiadomości tekstowe, przeglądają zdjęcia i  sprawdzają nowinki na portalach społecznościowych. Wśród biesiadników były zarówno osoby bardzo młode, jak i starszyzna.

Czy fonoholizm, gdyż tak nazywa się uzależnienie od telefonu, może być groźny? Według mnie nie tylko może być, ale jest groźny. Moje dziecko nagminnie trzyma w dłoni aparat, czym prowokuje mnie, mówiąc brzydko do „gderania”, gdyż wolałabym częściej widzieć w tych dłoniach książkę, która nauczy czy zrelaksuje.

Pierwszym syndromem fonoholizmu jest rozdrażnienie i niepokój wynikające z pozostawienia telefonu poza zasięgiem naszego wzroku i rąk, jakby możliwość nieustannego dostępu do urządzenia dawała poczucie bezpieczeństwa i kontroli. Innym objawem jest nasłuchiwanie dźwięków czy świadome wybieranie kontaktu poprzez nośnik zamiast osobistego. Kolejnym wyciszanie dzwonków, by nie wzbudzać irytacji rodziców, następnym nawykowe informowanie swojego otoczenia o wydarzeniach dnia, wrzucanie „dziwnych” zdjęć, zwracanie szczególnej uwagi na ilość „lajków”, czyli polubień, jeszcze innym chęć posiadania telefonów coraz lepszych, z jak największą ilością aplikacji.

Od jakiegoś czasu zaczęłam zgłębiać temat, okazuje się bowiem, że fonoholizm to postępujący problem coraz większej ilości społeczeństwa zróżnicowanego wiekowo.

Jeżeli zatem wśród nas znajduje się osoba, u której syndrom uzależnienia od komórki staje się widoczny należy zwrócić na to szczególną uwagę i poprzez rozmowę uświadomić zagrożenia takiej formy komunikacji ze światem. Warto zaproponować spędzenie jednego dnia w tygodniu bez telefonu, albo przynajmniej wybrać momenty w ciągu dnia, w których telefon nie będzie znajdował się w kieszeni naszych spodni czy plecaku – chodzi tu zwłaszcza o młodzież. Następnym krokiem może być uświadomienie, że wymuszanie kupna coraz modniejszego i nowocześniejszego urządzenia do niczego nie prowadzi, bo koniec końców to jest tylko telefon, który zapewnić ma rozmowę,  wysłanie wiadomości czy zajrzenia do internetu w ważnych sprawach.

W szkołach przerwa wygląda następująco. Dzwonek, siadanie młodzieży w równym rządku na posadzce z komórką w ręku i pisanie do siebie, mimo, iż dzieli się z innymi miejsce pod ścianą. Nie spacer, nie rozmowa czy zjedzenie kanapki .Telefon.

Naukowcom i lekarzom z całego świata, którzy sygnalizują w mediach problem  powszechnego już fonoholizmu nie chodzi przecież o to, by namawiać do rezygnacji z  korzystania z telefonów komórkowych, gdyż są to urządzenia posiadające ogromne walory użytkowe, ułatwiające życie codzienne , ale na zwracanie uwagi, by aparat nie zdominował całego naszego życia, np. abyśmy nie odrywali się od wykonywanych czynności usłyszawszy dźwięk dzwonka, abyśmy nie siadali z telefonem przy wigilijnym stole, aby rozładowanie baterii nie powodowało w nas paniki.

Uzależnienie od telefonu komórkowego, zwłaszcza u młodzieży skutkuje postępującym wycofywaniem się ze świata zewnętrznego. Ograniczanie się do kontaktu telefonicznego odcina osobę uzależnioną od posługiwania się i odczytywania u drugiej osoby ekspresji emocjonalnej, tracąc wiele z autentyczności i spontaniczności bycia z drugim człowiekiem. Osoba skupiająca uwagę na telefonie zaczyna tracić zainteresowania, mogą wystąpić zaburzenia snu, wahania nastroju, konflikty z najbliższymi etc.

To poważny problem, tylko trzeba to sobie uświadomić i starać się nie dopuszczać do jego pogłębiania, zwłaszcza u dzieci, nieustannie grających w gry, czy młodzieży spędzającej wiele godzin z telefonem w ręku.

 

(kpw)

Komentarze (9)

100000% racji.To choroba XXI wieku.To wtórny debilizm.

Sam telefon nie jest zły, ale to prawda! Zaczynamy pozwalać, by stał się niezbędny. Młodzież to już w ogóle nie ma hamulców. Nawet w kościele zerkają na ekran. Tylko rozmowy mogą pomóc.

Dokładnie tak to wygląda.Dramat! ja ganiam swoją córkę.

"W szkołach przerwa wygląda następująco. Dzwonek, siadanie młodzieży w równym rządku na posadzce z komórką w ręku i pisanie do siebie, mimo, iż dzieli się z innymi miejsce pod ścianą. Nie spacer, nie rozmowa czy zjedzenie kanapki .Telefon."
Jest to dosyc mocno przesadzone. Przez uzywanie smarfonow mamy niemal nieograniczony dostep do calej wiedzy. Co prawda uzywamy zwykle do podgladania ludzi. Kiedy nie bylo telefonow fascynowalismy sie w rownym stopniu zyciem sasiadow, znajomych czy celebrytow. Mozemy tez na komorkach czytac ksiazki czy artykuly. Nalezy pamietac, ze fonoholizm to rodzaj manii, ktorej przyczyny siegaja gleboko, czyli problemy osobiste, brak kogos czy czegos.

A ja uwazam, ze przedstawiony obraz nie jest w zadnym stopniu przesadzony. Moj syn uczy sie w podstawowce i opisujac jakies wydarzenia ze szkoly tak wlasnie to przedstawia

Czy my rodzice oby napewno nie przyczyniamy się do takich sytuacji, wracamy z pracy i często zamiast rozmowy odbieramy tel. Służbowe, zamiast spotkać się z koleżanką na kawie wolimy poplotkować przez telefon

Obserwuje swoje dziecko i też mam obawy co to będzie dalej. Suszę hej głowę ale używa w ukryciu

Ja mam klopot z synem ,w szkolach powinno byc wiecej pogadanek. Zgadzam sie z pania.

Jestem ciekawy czy autor felietonu nie ma z tym problemu?
Jacy rodzice takie dzieci.

Dodaj zdjęcie do komentarza (JPG, max 6MB):
Informacja dla komentujących
Redakcja portalu nie ponosi odpowiedzialności za treści publikowane w komentarzach. Zastrzegamy mozliwość opóźnienia publikacji komentarza lub jego całkowitego usunięcia.