Katechetki

Co myślicie o ich pracy i zasadach jakie przekazują dzieciom?

ZAWSZE z dystansem podchodzić do wypowiedzi KAŻDEJ osoby w tym też tej grupy osób. Słuchać, szukać autorytetów, czytać, pytać, zbierać potrzebne informacje ale mieć przede wszystkim WŁASNE ZDANIE poparte KONKRETNYMI ARGUMENTAMI. Takie jest moje zdanie w tym temacie. Zresztą sprawdzone z doświadczenia.

Dzieci mają rodziców, opiekunów. A oni powinni weryfikować i kontrolować co dzieje się w szkole, czego nowego ich pociechy dowiedziały się, nauczyły... Nauczyciel to NIE "święta krowa". Co powie to tak ma być. Warto podejmować dyskusje. Oceny nie są najważniejsze w życiu. Ważna jest mądrość życiowa i dobre podejmowanie decyzji. Warto to sobie uświadomić. Odrobina sceptycyzmu jeszcze nikomu nie zaszkodziła :-)

Mój syn bardzo lubił swoją katechetkę. Była osobą wyrozumiałą, dobrym nauczycielem i człowiekiem.

A Jakim prawem oceniasz czyjąś prace ? jak masz coś do jakieś katechetki to powiedz jej a nie wyciągasz takie rzeczy. A ty jesteś taki idealny ?

Praca - jak każdy inny nauczyciel, masz program, realizujesz go, wspierasz dzieciaki.

Zdecydowanie lepiej wspominam etap religii z zakonnicą bądź księdzem. Mimo to katecheci są potrzebni, a najabrdziej cenieni Ci, którzy dają się wypowiedzieć młodzieży a nie na siłę klepią własne poglądy.

Amen.

Jak miałam w LO religię z P. Dawidowską to było sensownie - możliwość wypowiedzenie się przy każdym temacie (a często padały kontrowersyjne wypowiedzi), dodatkowo filmy (np.Plac Zbawiciela), które również pokazywały perspektywę życia zwykłego człowieka.
Niestety gdy naszą klasę przejęła S. Małgorzata, tematy były podpierane jedynie wiedzą Katechizmu Kościoła Katolickiego oraz osobistymi przemyśleniami Siostry. Nie było miejsca na dyskusję. Poza tym Siostra powiedziała, że zgrzeszy i nie będzie się już za nas modlić, bo wie, że czeka na nas piekło.
tyle.

A ja miałam religię z księdzem, który przyjeżdżał raz w tygodniu. Religia odbywała się w prywatnym domu, nie w szkole. Lekcje te były wielkim świętem. Wspominam je do dziś. Niestety ksiądz popadł w "niełaskę" i został wysłany w Bieszczady.

Ja bardzo lubie swoja katachetke pania kozicka. jest kobieta bardzo fajna i lubie chodzic do niej na lekcje . zeby wszyscy nauczyciele byli jak pani jagoda.

Do uczen .... jeszcze byłoby super , gdybyś oprócz chodzenia na lekcje do Pani katechetki uczył się poprawnie pisać po polsku. Uważam , że język polski jest ważniejszy niż religia - no , może mylę się , nie jestem pewna .

Informacja dla komentujących
Redakcja portalu nie ponosi odpowiedzialności za treści publikowane w komentarzach. Zastrzegamy mozliwość opóźnienia publikacji komentarza lub jego całkowitego usunięcia.