Oczywiście, tytuł mojego felietonu odwołuje się do powiedzenia, że wszystkie drogi prowadzą do Rzymu. Ta prawda jest znana od czasów cesarza Oktawiana. Zaś prawda, że wszystkie drogi prowadzą do Grajewa, będzie znana od czasów Adama Stodolnego…
Ale teraz już poważnie. Z tymi drogami wiodącymi do Grajewa lub z Grajewa bywa różnie. Nie będę wspominał o jakości nawierzchni, bo mamy czas przedwyborczy i mój, pożal się Boże, felieton mógłby zostać poczytany jako optowanie za którymś z wyborczych komitetów bądź jakiegoś komitetu rozliczanie. Więc trochę z innej beczki.
Swego czasu, chyba w końcu sierpnia, byłem w Szczuczynie. W Szczuczynie miałem przesiadkę z autobusu na autobus. Cóż, niekiedy i tak dziwnie się zdarza. I zetknąłem się z dziwną dla mnie sytuacją. Tą sytuacją był kierowca samochodu – chłodni, który udawał się w kierunku Grajewa. Tyle, że nie wiedział, gdzie jest to Grajewo, bo jechał tą trasą po raz pierwszy. Jakoś nie zajarzył, że przy wyjeździe ze Szczuczyna należy jechać tam, gdzie drogowskaz wskazuje na Augustów. Najwidoczniej w Szczuczynie wszyscy są święcie przekonani, iż wszyscy w Polsce wiedzą, że kierunek „na Augustów” to także kierunek „na Grajewo”. Aha, jest to także kierunek „na Suwałki”. Co by komu szkodziło, gdyby w Szczuczynie była taka informacja? Dość, że ten kierowca zapytał mnie, gdzie jest Grajewo, bo miał dojechać do Mlekpolu.
W końcu października jeździłem z siostrą i ze szwagrem do Jedwabnego. Akurat miałem coś do załatwienia w tym miasteczku położonym w sąsiednim powiecie łomżyńskim. Jechaliśmy przez Szczuczyn i Wąsosz. W tym miejscu pragnę przypomnieć, że Szczuczyn miał niegdyś nazwę nieco dłuższą, nazywał się Szczuczyn Białostocki. Dlaczego? Bo był jeszcze Szczuczyn Nowogródzki, zwany też Litewskim, który obecnie leży na Białorusi. Zaś Wąsosz, który podobno jest nazwą etymologicznie spokrewnioną z Wąchockiem, zwał się Wąsosz Grajewski. Dlaczego powstała ta druga nazwa, naprawdę nie wiem. Jedyne, co można by zauważyć, to fakt, że tym samym zmieniono miejscowości rodzaj gramatyczny. Bo kiedyś była „ta Wąsosz”, a nie „ten Wąsosz”. W Potopie Henryka Sienkiewicza występował przecież Rzędzian z Wąsoszy. Dziś mamy taką paradoksalną trochę sytuację, że w Wąsoszu zobaczymy Plac Rzędziana. Rzędziana z Wąsoszy…
Wracam do naszej eskapady w kierunku Jedwabnego. Do Wąsosza (Wąsoszy?) dojechaliśmy bez problemów, natomiast nie potrafiliśmy potem już w żaden sposób znaleźć właściwej drogi. Nie powiem, kto prowadził, ale faktem jest, że nie wiadomo jak znaleźliśmy się na drodze w kierunku Stawisk, a co za tym idzie ponownie wjechaliśmy na drogę 61. Czyli ze skrótów wyszły nici. Po załatwieniu naszych spraw w Jedwabnem woleliśmy już nie ryzykować zabawy w detektywów i od razu dobijaliśmy się do trasy nr 61…
Tak, powiedzą Państwo, że kto drogi prostuje, w domu nie nocuje. Dlatego pozwoliliśmy, aby się to przysłowie na nas nie sprawdziło.
Te dwie historyjki można by wzbogacić o spostrzeżenia Szanownych Bywalców portalu e-Grajewo.pl. Tylko czy warto? Może ktoś powinien zajrzeć do sąsiadów z innych powiatów albo i województw, żeby popatrzeć, jak oni znakują swoje drogi? Bo rzecz wydaje mi się niezwykle ważna. Zwłaszcza że od znaków drogowych może zależeć nie tylko czas i samopoczucie, lecz także ludzkie życie. Brak znaków „uwaga na łosie” był właśnie przyczyną śmierci pewnej znanej i szanowanej w Grajewie pani.
Może istotnie w powiecie wszystkie drogi prowadzą do Grajewa. Ale jest jeszcze droga powrotna. Dlatego każdy powinien wiedzieć, w jakim zmierza kierunku…
Adam Stodolny
tylko w e-Grajewo.pl
Komentarze (0)