piątek, 29 marca 2024

Wiadomości

  • 23 komentarzy
  • 14557 wyświetleń

Święto Pracy w Grajewie

Antoni Czajkowski

Felieton nr 14 z serii „Okruchy wspomnień”

 

Święto Pracy w Grajewie

 

     Należę do pokolenia, które Święto 1 Maja przez większą część życia przeżywało, bawiło się na nim, czasami dystansowało się ale nigdy nie traktowało tego dnia czysto politycznie, z ironią lub pogardą. Właśnie w tym felietonie postaram się przedstawić swój punkt widzenia i moje odczucia. Zapewne dla wielu młodych czytelników będzie to temat, któremu nie warto poświęcać czasu. Dla innych będą to typowe sentymenty człowieka wychowanego w innym systemie ustrojowym, w którym – chcę podkreślić - nigdy nie byłem członkiem PZPR. Można jednak na ten jeden dzień w roku popatrzeć inaczej bo działo się wtedy wiele i kształtowały się odczucia, które z polityką i pierwszomajową propagandą mają mało wspólnego. Bardziej z klimatem jakiejś niewytłumaczalnej, odświętnej radości przeżywania czegoś co się dzieje tylko raz w roku.

    Już na kilka tygodni przed owym dniem w Straży Pożarnej intensywnie ćwiczyła orkiestra dęta. Wiele zakładów pracy rychtowało się na pochód z pomysłami na prezentację swojej firmy. Regułą były transparenty z przydzielonymi rokrocznie hasłami popierającym kolejny, jedynie słuszny raj na Ziemi zwany socjalizmem i również jedynie słuszny sojusz ze Związkiem Radzieckim. Inne płachty czerwonego płótna z wyciętymi z bristolu białymi literami pouczały jakich to mamy międzynarodowych wrogów, kto kocha pokój a kto jest przysięgłym zbójem. Jeszcze inne odnosiły się do bieżącej, wewnętrznej walki politycznej wskazując kto jest jedynym przyjacielem ludu a kto jego wrogiem. Lud niósł tę propagandę często w towarzystwie lasu szturmówek mając to wszystko głęboko w nosie. Jedni nieśli transparenty, inni dzielnie maszerowali z flagą a najwięcej było takich, którzy musieli w tym uczestniczyć i basta. Udział w pierwszomajowej manifestacji nie był wprawdzie restrykcyjnie obowiązkowy, ale szeptane ostrzeżenie robiło swoje. Absencji była niemile widziana. Generalnie pochód pierwszomajowy traktowano jako rodzaj happeningu, towarzyską frajdę i z tych względów ostentacyjna nieobecność nie było zjawiskiem godnym zauważenia. Jak było powszechnie wiadome, w obozie krajów socjalistycznych polski barak i w tym temacie był najweselszy.

  Pierwszomajowym kwiatkiem był bratek. Gospodarka Komunalna i Mieszkaniowa na dzień, dwa wcześniej sadziła kolorowe rabaty w centrum miasta, na dzisiejszym placu Wolności przed kościołem. Na trasie pochodu, tak jak i w Boże Ciało na trasie procesji, malowane wapnem krawężniki. Któregoś roku na schronie wyrosły metalowe konstrukcje z tablicami, których treść podkreślała trwałość socjalizmu z taka samą wiarą jak hitlerowskiej Tysiącletniej Trzeciej Rzeszy i niezłomnego Kraju Rad. Owe instalacje stały i rdzewiały. Nikt ich nie dostrzegał, nie czytał. Ot, taki element miejskiego krajobrazu.

    Pochód zaczynał się od zebrania w zakładach pracy, z których pracownicy szli na w zwartym szyku na miejsce zbiórki. Pierwszym miejscem zbiórki i formowania się całego pochodu najpierw był stadion miejski, później ulica Mickiewicza. Na trelince malowano olejną farbą numery przydzielone dla każdego zakładu pracy oznaczające kolejność pochodu.   

     Tego dnia od samego rana czuło się niemalże w powietrzu atmosferę radosnego święta. Ludzie byli do siebie jacyś inni. Uśmiechali się, żartowali nie słuchając transmitowanego przez radiowe głośniki przemówienia Pierwszego Sekretarza. Po przemówieniu formował się pochód. Przemarsz otwierała orkiestra. Tuż za nią szli przedstawiciele trzech partii: PZPR, ZSL i SD. Wraz z nimi szli radni, kombatanci ZBoWiD-u i zaproszeni goście. W tym składzie towarzystwo sadowiło się na trybuny. Obok trybuny stawała orkiestra, poczty sztandarowe i rozpoczynał się przemarsz. Spiker usadowiony na przeciwległej, niewielkiej „ambonie” z odpowiednim dokumentem w rękach komentował kolejność. W ostatnich latach robił to przeważnie Jurek Buzon. Zdarzyło się to również i autorowi tego felietonu. Ludzie dowiadywali się o osiągnięciach właśnie maszerującej firmy, przekroczonych planach produkcji, czynach społecznych i przodownikach pracy. Dziarskie marsze orkiestry, zgiełk, wiwaty, okrzyki wzajemnie pozdrawiających się znajomych to było clou całej manifestacji. Niezapomnianym urozmaiceniem dla oka były dekoracyjne lub mobilne niespodzianki defilady.

… Teraz siadam wygodnie w fotelu, zamykam oczy i szperam w pamięci wynajdując co ciekawsze obrazki. Oto w trzech równoległych kolumnach idą równym krokiem pod gwizdek swego komendanta harcerze. Każda szkoła na czele prezentuje swoją wielką tarczę. Idą maturzyści w szkolnych czapkach z kolorowymi, symbolicznymi naszywkami. Za nimi licealna kolumna sportowa. Rozpoznaje koleżanki i kolegów z mojej klasy. Teraz maszeruje PSS „Społem”. Na czele pan Bawiórko trzyma w dłoniach wielkiego rogala. Reprezentacja Jednostki Wojskowej jedzie na otwartej, wolniutko jadącej przyczepie samochodowej. Ubrany w strój sportowy porucznik od W-F wykonuje przed trybuną ćwiczenia na poręczach. Za moment przejeżdża z hukiem kilkudziesięciu motorów kolumna motocykli Polskiego Związku Motorowego i Ligi Przyjaciół Żołnierza. Niektóre z pojazdów to zdemobilizowany sprzęt armii niemieckiej i radzieckiej. Teraz z piłkami w rękach maszerują piłkarze „Warmii” Grajewo. Witają ich liczne brawa i przyjazne okrzyki. Najmłodsza grupa uczniów SP nr 2 robi choreograficzne pokazy. Teraz za nimi znów na otwartej platformie samochodowej zespół muzyczny „Tigersi” ze Świetlicy PSS. Za moment kapelmistrz orkiestry Pan Dryżba uniesioną w górę trąbka dają orkiestrze znak ciszy. Właśnie idzie piechotą ze swoją muzyką i śpiewem kapela podwórkowa „Paka z Wiktorowej”. Za następne kilka lat orkiestra znów ucichnie bo teraz maszeruje i gra swego marsza orkiestra dęta Zespołu Szkół Rolniczych w Wojewodzinie pod dyrekcją jazzowego kapelmistrza Jana Delugi. Członkowie modelarni Ligi Obrony Kraju idą trzymając modele samolotów. Po południu będą z nimi na stadionie na zawodach. Koniec pochodu zamykają umundurowani jeźdźcy ze stadniny koni w Kobylinie. Słychać charakterystyczny odgłos kopyt. Bywało, że pochód kończyły z wyciem sygnałów karetki pogotowia lub wozy bojowe straży pożarnej. Później cała ulica Białostocka była zapchana powracającym z defilady tłumem. Wielu ludzi, przeważnie dzieci trzymało w rękach małe, papierowe chorągiewki lub baloniki. Powodzenie miały po raz pierwszy tego dnia otwarte lodziarnie, także bary i restauracje z piwem.

   Po południu nastrój radosnego odpoczynku przenosił się na stadion miejski. Atrakcją dla dzieci były zawody sportowe: bieg w workach, z jajkiem lub na małych rowerkach z udekorowanymi kolorową bibułką szprychami kół. Ba! Dla młodzieży zdarzały się zawody kolarskie na półwyścigówkach i zwykłych rowerach na trasie Popowo i z powrotem. W jednym z takich wyścigów uczestniczył autor zajmując na zwykłej damce, wśród kilkudziesięciu uczestników siódme miejsce. Koniec Święta Pracy wieńczyła tzw. zabawa ludowa Parku Miejskim lub w świetlicy OSP.

    Ostatni pochód pierwszomajowy odbył się w Grajewie w 1988 roku. Zapamiętałem już inne, wcale nie rozradowane twarze ludzi świadomych sytuacji w kraju, niechętnie uczestniczących w tym pochodzie. Poniżej wybrane zdjęcia udostępnione przez GIK w osobie dyrektora Tomka Dudzińskiego. Na jednym z nich idzie autor w ciemnych okularach, w modnym wówczas ortalionowym płaszczu. Mam go do dzisiaj.

       Jeszcze jeden majowy pochód w tamtych latach przyciągał moją uwagę. Na Dni Oświaty, Książki i Prasy szkoły organizowały pochód bohaterów książek przez ulice miasta. Nieźle ucharakteryzowane dzieci i młodzież były atrakcją dla licznych obserwatorów. W moim archiwum zachowało się tylko jedno takie zdjęcie z siódmej klasy, które prezentuję pod nr 5.

 

                                                                 Antoni Czajkowski

Komentarze (23)

Na tych motorach czyżby NOCNE WILKI z Grajewa

Miło wspomnieć znane twarze tzn. kadra nauczycielska z LO ,Pan Czajkowski jak i wiele innych znanych postaci kilku z nich wyjechało inni których już nie ma wśrud nas.Co tu dużo mówić obchodziliśmy Święto Pracy należycie nie to co teraz zero tradycji

"Udział w pierwszomajowej manifestacji nie był wprawdzie restrykcyjnie obowiązkowy". oj był....

Cóż, w owych pochodach, nauczyciele i uczniowie musieli iść - sprawdzana była obecność wychowanków przez wychowawców. Był to więc, po prostu, obowiązek. A co do przynależności partyjnej autora, to czy nie należał pan do SD?

Pamietam jak kazali maszerować Dyrektor z LO Zygfryd i nieść czerwone szturmówki i sprawdzanie obecności Najlepszy napis jaki pamietam to pracownicy Zakremu --- Niech żyje i zwycięża PZPR.

Smutne wspomnienia. W tym dniu na stadionie z samochodu sprzedawano kiełbasę i inne wyroby. Tłum ludzi zbierał sie ,bo każdy chciał kupić- OKAZJA !!!!!!!!!!!!!!!!!!

To miło ze autor miał okazję paradować w okularach i modnym płaszczu. Ja do końca życia będę natomiast pamiętał, jak stałem w oczekiwaniu na rozpoczęcie pochodu w samym tylko mundurku harcerskim, a padał wówczas śnieg. Tak tylko trochę było zimno, bo wiał wiatr niewielki. Cieplej dużo cieplej zrobiło się kolegom, którym zupełnie nie politycznie, może dla tego że mieli wówczas lat 8, wychowawca w klasie wymierzał karę za nieobecność na pochodzie. Kara była cielesna, chłopaczki trochę się popłakali. Więc jak czytam rzewne, sielskie i beztroskie opisy Czajkowskiego zbiera mnie na wymioty. Rozumiem jednak, że każdy ma prawo do swoich wspomnień. W dalszym ciągu są wśród nas tacy, którym w tamtym ustroju było dobrze!

Prosze zwrocic uwage ze na tych zdjeciach nie ma ludzi otylych wszyscy piekni i zgrabni wiec gdzie problem?.....

Był obowiązek pracy i był obowiązek świętowania w dniu "święta pracy". Dzisiaj wszelkiego rodzaju i pokroju "niebieskie ptaki" propozycji pracy nie przyjmują bo za mało płacą a "kuroniówka" bez konieczności poddania się rygorom wynikającym z obowiązku pracy,starczy na "browarek" i skromny wikt no i może pracujący kumpel , po zakończeniu uroczystości związanych z obchodami święta, zaprosi na grilla.

trzeba zorganizowac pochod przeciw wyzyskiwaczom,prywaciarzom,tylko ze ludzie przestraszeni

Tyle nieścisłości w tym felietonie. Trzeba przekazywać prawdę, bo za nieobecnośc na pochodzie jechało się potem pracownikom po premii lub w innej formie dawało się odczuc tę nieobecność.

Do pzpr. Zostań prywaciarzem,wyzyskiwaczem. Po co pochód?

pzpr załóź firmę (jest wolność) i zarabiaj kasę tak jak wyzyskiwacze prywaciarze, a jeśli tego nie potrafisz to podziękuj prywaciarzowi, źe dał Ci szansę na pracę, a jeśli prywaciarz to prymityw - to rzućcie wszyscy pracę, dostaniecie kuroniówkę, a prywaciarz, prymitywbędzie na drugi dzień bankrutem.

Święto czerwonych!

Czy to Pan Nieradko z tą gitarka?

Niestety takie były czasy- także uczestniczyłem w pochodach 1-majowych i miłe je wspominam mimo,że przed wymarszem sprawdzana była lista obecności.Byli tacy co z chęcią brali tzw.szturmówki i tacy co z musu.Często je póżniej zostawiali pod płotem lub ulicy.Wiadomo,że w kadrach zatrudnieni były przeważnie wtyki SB TZW.usłużni im.Widzę tu na zdjęciach moich kolegów:Jarka Józwę,Waldka Michalaka(reprezentowali prawdopodobnie klub sportowy"Warmia" wtedy był chyba w najlepszym rozkwicie.Poznaję autora felietonu członka zespołu muzycznego oraz Jureczka Rzepińskiego.Niestety wspominam z tamtych czasów codzienne apele w szkołach których rozpoczęcie zaczynało się od odśpiewania przez uczni pieśni patriotycznych.Niestety kiedyś były przemarsze i dzisiaj także tylko zmieniła się ich trasa i prowadzi do i z kościoła.Pomimo,że pochody były nakazane to na twarzach uczestników panował uśmiech w przeciwieństwie do obecnych:)

Poprzednio - każdy miał pracę ( był nawet obowiązek pracy) teraz pracy brak i dużo ludzi młodych, wykształcony wyjeżdża z kraju za pracę, czyli za chlebem. Dziwne czasy- jak rządzą POPAPRAŃCY!
Pozdrawiam -
Dawna grajewianka K

Kiedy Tolek napisał, że w pochodzie szli maturzyści z wyszywanymi kolorowymi czapkami, przypomniałem sobie, że i ja w takiej czapce szedłem w pochodzie 1 maja 1969 roku. a pamiętam to tym lepiej, że to był mój ostatni pochód pierwszomajowy. Od tej pory w pochodach nie uczestniczyłem, choć moi zwierzchnicy tego nie pochwalali . Raz nawet, gdy 1 maja wypadało w niedzielę, na pochód nie przyszła także cała moja klasa (wtedy chyba siódma albo ósma). Wtedy nieźle mi się oberwało od dyrektora. Dlaczego nie chodziłem? Z tego samego powodu, z którego nie zaliczałem procesji: Nie lubię tłumów. Ale nie miałem nic przeciwko temu, żeby dorabiano mi otoczkę ideologiczną, bo elementem antysocjalistycznym byłem przez wiele lat. Dni Oświaty, Książki i Prasy to było z kolei coś przesympatycznego. Szkoda, że dzisiejsza władza traktuje kulturę po macoszemu... Pozdrawiam, życząc udanych majówek!

Kiedys I teraz zawsze traktowalem swieto 1-Maja jako dzien ludzi pracy.Nie nalezy sie wstydzic tego dnia,i mowic ze to swieto komunistyczne.

Mimo,że minęła połowa wieku rozpoznałem jeszcze na zdjęciach chyba autora felietonu,koleżankę Basię Bieńkowską oraz moją ulubioną p.profesor panią Aleksiejew.Była to jedna z nauczycielek która nie obawiała się w tamtym okresie przedstawiać uczniom prawdziwą historię -z cudem nad Wisłą włącznie.Podzielam zdanie kolegi Ciołkiewicza,że szkoda że zaniechano organizowania Dni Oświaty Książki i Prasy
Te obchody pamiętam do dzisiaj z tamtego okresu w moim archiwum zachowało się wiele zdjęć postaci z książek których byłem uczestnikiem:)

Ktoś- i co z tego że Antoni należał do SD ?
pytanie czy wiesz co to było za stronnictwo jej ideologię i drugie pytanie gdzie ten "ktoś " wogóle należał do jakiejkolwiek w tamtych czasach działających organizacji czy partii?
bowiem jak na tamten okres było to jedno ze stronnictw ktöremu nie było po drodze z byłą PZPR.

Wolny kraj , wolne obyczaje. nie gońmy króliczka.trzeba było żyć w tamtych czasach i teraz zabierać głos.

Tolek. Zapomniałeś dodać ,że w pochodach szli koledzy z modelarni samolotowej . Na samochodzie jechali członkowie radioklubu,.

Dodaj zdjęcie do komentarza (JPG, max 6MB):
Informacja dla komentujących
Redakcja portalu nie ponosi odpowiedzialności za treści publikowane w komentarzach. Zastrzegamy mozliwość opóźnienia publikacji komentarza lub jego całkowitego usunięcia.