Temat szkody całkowitej nieszczególnie głośno wybrzmiewa w materiałach branżowych, a potencjalni nabywcy, kiedy w raporcie widzą „całkę”, od razu zaczynają szukać kolejnego egzemplarz. A czy jest się czego bać? Odpowiedź brzmi, jak zwykle: "to zależy".
Na początku wypada podkreślić, że szkoda całkowita jest terminem obowiązującym nie tyle w branży motoryzacyjnej, ile finansowej – to określenie, którym nie posługują się mechanicy, tylko towarzystwa ubezpieczeniowe. To bowiem taka wartość uszkodzeń, przy których TU uznaje naprawdę za nieopłacalną. A konkretnie jaka to będzie wartość? Przy szkodzie z OC 100% wartości uszkodzonego pojazdu, ale już przy szkodzie z AC zdarza się, że ledwie 60%. A teraz weź jeszcze pod uwagę, że wartości aut stosowane przez firmy ubezpieczeniowe praktycznie zawsze są niższe niż wartość rzeczywista. I cały czas podkreślamy: szkoda całkowita w żaden sposób nie uwzględnia, jak poważne są uszkodzenia czy jakich elementów dotyczą - to tylko i wyłącznie kwestia ceny.
Raporty generowane na www.carvertical.com/pl/sprawdzenie-vin zwracają informację o szkodzie całkowitej, jeśli w bazie firmy ubezpieczeniowej widnieje taka informacja. Czy jako potencjalny nabywca powinieneś się tym martwić? Niekoniecznie. Ale zainteresować się na pewno warto.
Szkoda szkodzie nierówna. Choć każda całka w raporcie jest sygnałem alarmowym, warto się w temat zagłębić i poznać typ oraz rozległość uszkodzeń. Firmy ubezpieczeniowe bardzo chętnie wpisują szkody całkowite, bo to zwyczajnie tańsze niż uczciwa wycena auta i naprawy, a nie każdemu kierowcy chce się z tym walczyć. Wiele aut po całce można jednak przywrócić do bezpiecznego stanu.
sobota, 23 listopada 2024
piątek, 22 listopada 2024
Komentarze (0)