Wiadomości

  • 8 komentarzy
  • 15014 wyświetleń

Na sercu i na wątrobie

     Na początku oświadczam z ręką na sercu, że nikomu nie chcę dokuczyć ani nikogo obrazić. Leży mi na sercu moje własne zdrowie, jak również zdrowie moich bliźnich. Chociaż coś mi jednak leży na wątrobie, czyli mam do kogoś żal i pretensję, tyle że nie bardzo wiem, do kogo. W końcu mówi o tym stare pszczół przysłowie, że aby się leczyć, to trzeba mieć zdrowie! No, nieoczekiwanie zrymowało mi się nawet…
     Wiecie, Drodzy Państwo, jaka jest różnica między osiemnastolatkiem   a osiemdziesięciolatkiem? Pierwszy z nich miewa często serce w rozterce, zaś drugi w rozsypce. Bywa, że serce w rozsypce zdarza się też osobie młodszej. I co wówczas? No, idzie się do kardiologa. Wprawdzie w Grajewie wyboru wielkiego nie ma, ale znajdują się tutaj specjaliści od tego organu. A że każdy chciałby mieć serce jak dzwon, przeto może zadzwonić albo do przychodni przy szpitalu, albo do Medicusa. Tam po kilkudniowym (jeśli ma szczęście) oczekiwaniu zostanie przyjęty i rozpocznie się kuracja. Będą też badania dodatkowe, a to EKG, a to echo serca, a to próby wysiłkowe… Wiem, bo też przez to jakiś czas temu przechodziłem.
     Przy ulicy Konstytucji 3 Maja znajdują się dwie przychodnie. Ta przyszpitalna, która obsługuje nie tylko pacjentów z miasta i okolic, ale też i ze szpitala. To tak zwany Publiczny Zakład Opieki Zdrowotnej. Jest oprócz tego zakład niepubliczny, czyli „Medicus”.  W „Medicusie” już na pierwszy rzut oka zauważymy, że poradni specjalistycznych jest więcej, tyle tylko, iż część z nich to poradnie odpłatne, czyli prywatne.
     Jest jednak i to „coś”, co obie przychodnie łączy. To długość oczekiwania na wizytę u specjalisty. Na przykład w „Medicusie” do diabetologa trzeba czekać ze 3, 4 tygodnie. Na szczęście mnie to na razie nie dotyczy, bo z cukrem jestem w zgodzie, trzustka mnie nie bodzie. Ale zdarzało mi się korzystać z usług dermatologa. Czekałem miesiąc, a jak sobie chciałem wybrać, to okazało się, że w obu przychodniach terminy oczekiwania są zbliżone. Tyle że w „Medicusie” można dostać się do tego specjalisty niemal natychmiast, ale, wiadomo, nie korzystając z pośrednictwa NFZ-tu. Zasobna kieszeń to zniesie.

     A teraz wyobraźmy sobie taką sytuację: Pewien pan zauważył na dużym paluchu stopy, pod paznokciem taką czarną plamkę. Ponieważ plamka zaczęła się powoli stawać plamą, poszedł do dermatologa. Tak na wszelki wypadek przypomnę, że można tam się zapisać bez skierowania. Niestety, wspomniany pan usłyszał, żeby przyjść w sobotę, za 6 tygodni. Wprawdzie za pewną opłatą mógłby przyjść następnego dnia, ale pech chciał, że był biedny. I co? Przyszedł za 6 tygodni tylko po to, żeby się dowiedzieć, że powinien pójść do onkologa, bo „toto” za paznokciem to najprawdopodobniej czerniak, jeden z najbardziej złośliwych nowotworów.
     Wiem, są i tacy pacjenci, którzy w ogóle nie korzystają z przychodni na terenie Grajewa. Jedzie się do Ełku lub Białegostoku, tam kolejki mniejsze i większy wybór poradni, więcej specjalistów. Czasem i ja też tak robię, jednak niezbyt często. Dlaczego? Bo przecież przejazd kosztuje, niezależnie od tego, czy się jedzie własnym autem, czy pociągiem. Dlatego niekiedy czuję się jak skazaniec.
     Nie twierdzę, że w Grajewie nie ma dobrych lekarzy. Są! Wszyscy wiemy, że decyzje o tym, że ma się źle dziać w służbie zdrowia, nie zapadają w Grajewie. To politycy  z Warszawy fundują nam to bezhołowie od niemal dwudziestu lat. Kto wie, może lepiej by było, żeby opieka lekarska była częściowo odpłatna? Przecież dziś już mało kto chodzi do dentysty zatrudnionego przez NFZ. Jakoś godzimy się z sytuacją, że za borowanie i plombowanie płacimy z własnej kieszeni. Powiem otwarcie – kiedyś byłem na wiecu zorganizowanym w obronie grajewskiego szpitala, kiedy to pod drzwiami komornika wykrzykiwano „komornica - rozbójnica”. Poszedłem tam jedynie z ciekawości. Jest mi najzupełniej obojętne, czy szpital będzie tym, czym jest dziś, czy zostanie przekształcony w spółkę. Najważniejsze, aby w razie potrzeby leczył.
Podobnie z przychodniami. Przez tyle lat wbijają nam do głowy, że prywatny właściciel lepiej dba o interesy firmy. Kto wie, może to i prawda?
     I może warto poza tym wspomnieć, iż przy ulicy Konstytucji 3 Maja obok dwóch przychodni funkcjonują jeszcze dwie firmy reprezentujące taką samą branżę. To firmy jak najbardziej prywatne – zakłady pogrzebowe. Mam nadzieję, że mimo wszystkich niedogodności tych poprzednio opisanych, nie będę musiał szybko korzystać z usług tych drugich. Czego i Państwu z całego serca życzę.

Adam Stodolny

piątek, 19 kwietnia 2024

Głos na TAK - Dariusz Latarowski

piątek, 19 kwietnia 2024

Zablokowana droga S61 Guty-Szczuczyn

Komentarze (8)

Tylko zdrowia można życzyć :)

Trzeba mieC zdrowie,żeby się leczy!

Oczywiście, czemuś biedny - boś głupi.
Jest jedno lekarstwo - prywatyzacja.

a ja czekałem na wizytę tak długo, aż się samoistnie wykurowałem i nie miałem już czego iść :(

to jest masakra i prawda wrucilem kiedys do g-wa po 36 godz jechania autem zaczelo mnie kuc cos w sercu po pol godz mi nie przeszlo wiec pojachalem na pogotowie jedyne co tam uslyszalem "Pan idzie najpierw do lekarza rodzinnego i wtedy wroci do nas" Halo mnie kuje serce mam wam pasc jak placek zebyscie zobaczyli co mi jest zapytalem a odp byla tak i po raz kolejny "Pan idzie......" Parodia

Na jednych lekarzy narzekamy a innych chwalimy.Tak było, jest i będzie. Mi grajewski lekarz ginekolog L.K. uratował życie, za co jestem mu dozgonnie wdzięczna. Szpital musi być, czy to państwowy czy sprywatyzowany.

''trzeba mieć zdrowie żeby się leczyć'' więc skoro mamy zdrowie to po co się leczyc ?

Do pp. Trzeba też mieć odrobinę inteligencji, żeby wiedzieć, co to jest żartobliwy paradoks... A i odrobina poczucia humoru również by się przydała!

Dodaj zdjęcie do komentarza (JPG, max 6MB):
Informacja dla komentujących
Redakcja portalu nie ponosi odpowiedzialności za treści publikowane w komentarzach. Zastrzegamy mozliwość opóźnienia publikacji komentarza lub jego całkowitego usunięcia.