Warto przeczytać

  • 4 komentarzy
  • 6871 wyświetleń

Miasto gniewu - Aleksander K. Szymczak

MIASTO  GNIEWU

Żelazny elektoracie lokalnej władzy – czytasz na własną odpowiedzialność!                         

I had a dream… Trzej przyjaciele z…, Romek, Tomek i Atomek, w stosownym czasie, schylili się po władzę, gdy ta leżała na ulicy. Nie było trudno, wszak wówczas ta kasta miała jeszcze uznanie społeczne. Uda nam się przetrwać na stołkach? - zagadnął A. Spoko, odparł - R, wioskowe są tak skołowani, są tak ogłupieni i zastraszeni, że nie przemogą. Jednak budzą się, zauważył - T., bo zobaczcie co zrobili we Włoszech i prawie w Austrii.

Tam wygrali ci spoza układu, to pospólstwo, które ma już dosyć dyktatury  „rządzicieli”. Może i się budzą, odparł – R., ale u nas nie odważą się, trzymamy nad tym łapę. Nasza piękna propagandzinówka, jak mówią niektórzy, polaryzuje nastroje, pokazuje nasze sukcesy w tym inwestycje „wielomilionowe” – stwierdził A. Przemilczając porażki i matactwa jak choćby z basenem – fuknął T. Bo tak naprawdę niby robimy inwestycje, tylko że tego wioskowe nie widzą. Może chociaż byśmy zrobili coś dla nich? Może choć załatwimy im takie ścieżki do przechodzenia pomiędzy nowymi molami, bo przecież grzęzną tam w błocie, i narzekają na władzę – kontynuował. Może choć zróbmy im ozonowanie – zamiast zabójczego chlorowania na basenie? Albo, skoro mamy prawników, to wynegocjujmy im dobre warunki kredytowe na założenie pieców gazowych! Dla nich, toć oni są tacy… niewdzięczni, ale co innego nasi – cynicznie rzucił A.  Do tej pory wybory były nasze, myśmy trzymali w rękach te wszystkie wyniki, udawały się nasze sposoby – perorował R. A co jak się przebudzą? – zauważył A., wszak jest tu jeden budzik, niezłomnik, który może ich podnieść z kolan. E tam – odparł R., daj mi człowieka, a haka na niego znajdę. To czemu jeszcze go nie załatwiliśmy? – dopytywał A. Bo nie mamy na niego haka, nie dał się kupić jako radny, a nawet więcej, on nikogo się nie boi jak pisał, a tylko Boga, a nawet dostałem od niego bana, bo dał mi Votum Separatum – rzekł T. Coś tam przebąkiwał o… rewolucji moralnej we wiosce! No dobra, ale czego on chce, bo my możemy kupić… zauważył A. Niestety, jest nieprzekupny, sumienie mu nie pozwala – odparł R. Na nic się nie zdały akcje ośmieszania, zastraszania, przemilczania – kontynuował. Pisze dalej. Skoro nie chce tego co możemy mu dać, to czego on chce? – dopytywał A. Ten niezłomnik pisze, że chce zbudować  taki jeden komitet antyukładowy, który wysadzi całą naszą kastę z siodeł – powiedział R. A w jaki sposób – dopytywał T. Teoretycznie jest to możliwe – stwierdził R., bo on chce zdobyć większość w radach miasta i powiatu, chce postawić na burmistrza i starostę ludzi nie od nas. Jego plan jest przejrzysty i prosty, bo jak pisał – większość w radach zmieni herb miasta, zmieni Statut Miasta, rozwiążą UM  i ogłoszą nabór na nowy schemat organizacyjny UM, ze zdecydowaną redukcją urzędników do rzeczywistych potrzeb. Nowy schemat organizacyjny w Starostwie, skończy z „okupacją” od ćwierć wieku partii chłopskiej. Władzę, jak mówił, odda ludziom – kontynuował R. No w to nie uwierzę, z pogardą stwierdził A. Toż to populistyczne hasło – kontynuował. Na pozór, bo chce w podległych jednostkach przeprowadzić wolne wybory dyrektorów! To załoga wskaże, kto ma być szefem – powiedział R. Jeśli by to się mu udało, to tracimy podwaliny naszego układu – zauważył A.

W każdej ważniejszej sprawie, ma się pytać wioskowych poprzez referenda w formie bezkosztowej jak np. teraz nad budżetem BO – dodał R. On mówi o nowej jakości stosunków społecznych we wiosce. Nie będzie rządził strach i haki, ale uczciwa praca w pełnym szacunku dla godności osobistej każdego – zauważył T. Chce postawić na nogi wasalistyczne tu relacje, bo to suweren wybiera, opłaca i ma wymagać!  No niestety, jeśli młodzi pójdą za nim, to swoimi mailami, smsami, mogą zmienić  tu cały układ. Jeśli wioskowym zechce się pójść do wyborów, to nie mamy szans – stwierdził R. Tym bardziej, że on stawia na młodych i wykształconych, bo już tu pisał – powiedział T. To co możemy zrobić dla ratowania naszego status quo? – spytał A. Bojkotować jego pisanie, ośmieszać, przemilczać i przestraszać otoczenie, czyli to co robiliśmy do tej pory – perorował R. Może nie uda mu się zbudować tego komitetu – z nadzieją mówił T. Dotychczasowe zastraszanie celem zastopowania zbudowania komitetu, przynosiło pożądane skutki, ale czy tak będzie zawsze? – dopytywał A. Oby, ale on zaczął działać ogólnopolsko i ściągnie tu komitet ogólnopolski – powiedział R.  Kurcze, co robić, co robić – denerwował się A. Pokazujemy już naszą siłę, bo ostatnio ok. 60 ludzi z naszych stołków, utworzyło komitet obchodów. Jesteśmy silni – zachłystywał się. Byliśmy wprawdzie o krok od ponownego upadku wyborczego, ale z zaprzyjaźnionym, fakt że wielkim ale bezjajowym SIPem dogadaliśmy się i oni nie wystawiali swego na sołtysa. Trzeba było ostatkiem sił dosypywać głosów, bo młody o mały włos…. Za tę „usługę” daliśmy synekurę, ale toć to nie my płacimy – cynicznie stwierdził A. Jednak jak wywlecze przed wyborami np. z naszymi mieszkaniami, to leżymy, ze strachem zauważył T. A przecież wszyscy jesteśmy w tym umaczani – kontynuował. Pewnie też pokaże nasze uwłaszczanie się na tworzonych pod naszych – stołkach. Przecież te „konkursy” tu, to szwindel cuchnący na odległość, dodał A. No tak, on jest do tego zdolny, bo jak mówił, nikt do tej pory nie zaczynał walki z biurokracją, bo to nasz żelazny elektorat, a on chce z tym skończyć – odparł R. O kurcze, zawodził T, a z czego ja zwrócę za tę chałupę, to już chyba pójdę do „opozycji”, bo może mi dadzą spokój? Tylko spróbuj – wrzasnął A, wszyscy siedzimy w szambie, wszyscy mamy na siebie haki, wszyscy z tego żyjemy i to nieźle, więc musimy się trzymać razem! Co robić, co robić – zawołali. Już nawet wbrew prawu nie dajemy mu dostępu do dokumentów, bo dopiero by wyszło…! – zatrwożył się A. Jako strateg i nadzorca wyborczy mówię, że dobrze byłoby się podać do dymisji i rozpisać referendum. Jest szansa, dopóki nie ma jeszcze komitetu – stwierdził R. Wprawdzie czas idzie na naszą niekorzyść, bo nie wiadomo ile jeszcze wyjdzie naszych przekrętów przed wyborami, ale może dotrwamy? – podsumował A. Każdy miesiąc to dla klanu stosowna kaska – dodał T. Jako praktyk – stwierdził R, możemy tego nie przeżyć, bo vox populi – vox Dei, ale ja to wszystko mam w d…e, bo już idę na emeryturę.

On pisał, że gdyby suweren zażądał latarni z naszym udziałem, to on w duchu miłosierdzia oczywiście, mógłby to powstrzymać (na drzewach zamiast liści…) – dodał z nadzieją T. Ale czy nam – Stwórca odpuści te machloje? – wtrącił A. – czy ON nam wybaczy…? I tylko Echo wołało – łaska pańska (suweren) na pstrym koniu jeździ….  W śnie widziałem następny obraz. Władza w swej ignorancji i zaślepieniu, wprowadziła wioskowym podatek od… deszczówki! Na dodatek, wprowadziła podatek katastralny i sprzedała młodszym i głupszym ale cwańszym, lokalny wodociąg! Gdy się ludzie o tym dowiedzieli, zawrzało, zrobili ogromną manifestację i z taczkami podeszli pod Magistrat.  Zrobili taki tumult, taki rejwach, że umarły by powstał  z grobu. I nagle, z Magistratu wylatuje upiór z kosą i leci prosto na mnie. Zacząłem uciekać, przebierać nogami…. i nagle dostaję łokciem w bok. Co ty stary tak wierzgasz nogami spytała żonka. O Boże, dobrze, że to tylko sen, bo ten upiór już mnie chciał dziabnąć kosą.

                                                                                                        

Aleksander K. Szymczak

Komentarze (4)

Brawo > jano, konkretnie i w cel!

GRAJEWO,jako miasto poskomunistycne ma swoie sentymenty

gniew narasta- tylko e-grajewo nie udostepnia wszystkich wpisow

kto sprzedal grajewski zaklad plyty niemcom,i dlaczego

Dodaj zdjęcie do komentarza (JPG, max 6MB):
Informacja dla komentujących
Redakcja portalu nie ponosi odpowiedzialności za treści publikowane w komentarzach. Zastrzegamy mozliwość opóźnienia publikacji komentarza lub jego całkowitego usunięcia.