Felieton pn. Ekspozycja wspomnień – miejsce - stara Pasmanta z cyklu Kobiecy Punkt widzenia
ZPP PASMANTA. Sylwester 1993/1994. Ktoś pomyśli, co ma wspólnego Zakład Przemysłu Pasmanteryjnego z zabawą sylwestrową? Otóż ma. Dzięki ogromnej uprzejmości ówcześnie zarządzającego w jednym z budynków tego obiektu zorganizowana została zabawa sylwestrowa. Moja bliska przyjaciółka zajęła się przygotowaniami do tego wydarzenia i zaproszeniem żeńskiej części towarzystwa a Jej kolega, grupy męskiej. Z tego co pamiętam, muzyka odtwarzana była ze sprzętu grającego, wzmacnianego kolumnami, leciały takie hity jak: Babę zesłał Bóg Renaty Przemyk czy Eli Lama Sabachtani Wilków i inne zagraniczne szlagiery. Stał dosyć suto, jak na sylwestra młodych ludzi, zastawiony „szwedzki stół”. Sala taneczna, niczym sala balowa – przestrzenna, udekorowana bibelotami na miarę możliwości i inwencji twórczej uczestników, w niczym nie przypominającymi fresków czy sztukaterii. Krzesełka pod ścianą zachęcały do spoczynku strudzonych tańcem towarzyszy tej jedynej w roku nocy. I rzeczywiście, krzesełka te przez kilka pierwszych godzin były zapełnione. Jednak nie z powodu złapania chwili oddechu po tanecznych harcach.
Nie wszyscy się znaliśmy. Większość przybyłych na zabawę kawalerów było zupełnie obcych. Skrępowanie spowodowało, że gnieździliśmy się na tych krzesełkach, przesyłając nieśmiało nawzajem uśmiechy, trochę rozmawialiśmy, trochę spacerowaliśmy zerkając jedno na drugie. Wyglądało to raczej jak ptasie zaloty - panowie przykładem pawich czy gołębich samców, ignorowali dziewczęta, panie, zdawały się nie dostrzegać tych zabiegów, zajęte konwersacją po ciemniejszej stronie lokalu. Przed północą pojedyncze osoby, potem pary zaczęły wychodzić na parkiet. Nastrój poprawiał szampan i napoje niskoprocentowe.
W pewnym momencie, stojąc przy stole z przystawkami, dołączył do mnie pewien chłopak – wysoki, ładnej sylwetki, w białej koszuli i czerwonych spodniach. Nieśmiało poprosił o podanie kanapki. Oczywiście byliśmy obserwowani przez grupę Jego przyjaciół – nie dało się nie zauważyć. Zaczęliśmy rozmowę określającą poziom naszego zadowolenia z przybycia na tę imprezę, wymieniliśmy uwagi na temat muzyki, ustaliliśmy wspólnych znajomych. Kolega poprosił mnie o taniec, później, w grupie wspólnie wracającej do domu, odprowadził pod klatkę bloku i tak właśnie rozpoczęła się nasza ponad dwudziestoletnia znajomość trwająca do dziś pod postacią rodziny.
Nigdy później nie powtórzyliśmy organizacji tego typu zabawy, ale do dnia dzisiejszego znajomości, które się wówczas zawiązały pięknie przerodziły się w długoletnie przyjaźnie.
(kpw)
piątek, 23 maja 2025
czwartek, 22 maja 2025
Byłam na tym sylwestrze, ale wspomnienia. Dokładnie tak było. Te przeboje, tamto miejsce. Naprawdę słodka historia
Oby pani znajomość trwała co najmniej kolejnych 20 lat.
To są wspomnienia.Ludzie zazwyczaj nie doceniają takich chwil
Przyjemnie się czyta.
bardzo romantycznie