W skład kościelnej wsi Dolistowo wchodzi Dolistowo Stare, Dolistowo Nowe i ich kolonie. Wieś rozciąga się wzdłuż doliny Biebrzy, na terenie woj. podlaskiego, w powiecie monieckim i należy do gminy Jaświły. Pierwsze notatki o wsi, zwanej pierwotnie Targowiskiem, znajdziemy w dokumencie z 1358 r. określającym wyznaczone granice Litwy i Mazowsza. W XVI w. kiedy król Kazimierz Jagiellończyk polował w okolicznych puszczach, wieś nosiła nazwę Dolistów. Mieszkańców wsi, poznałem w latach sześćdziesiątych, podczas wakacji. Była tu siedziba gminy, kościół, szkoła, sklepy, a czystość ulic i posesji wprowadzała atmosferę miejską. Mieszkańcy zespolonych wsi są niezwykle gościnni, kulturalni, a przy użyciu miłej, dolistowskiej gwary, z szacunkiem przekazują wiedzę dotyczącą bogatej historii ich wsi i okolic. Dolistowo Stare ma 130, a Dolistowo Nowe 80 domów.
- Minęło sporo czasu od chwili, kiedy zmierzch zamienił się w ponurą noc. Zbliżała się ciemność, a Chodorowscy, rodzice Salci nie wracali z pola. Trójka dziewczynek z sąsiedztwa, w różnym wieku: Salomea Chodorowska, Maria Krysztopa i Franciszka Łuszcz oczekiwały w Salci drewnianym domu nr 13, ich powrotu. Kiedy wrócili, ojciec Salci - Jan zapytał: ”Gdzie są cielaki, którymi się opiekowałaś?” Dreszcz przebiegł po ciałach całej trójki. Salka zrozumiała, że zajęta zabawą z koleżankami, zapomniała o cielętach na łączce. Teraz za ich brak jest odpowiedzialna. Tato! Zawołała. Pójdę ich poszukać. Zmęczeni rodzice uznali decyzję córki za słuszną i leżącą w zakresie jej obowiązków.
Odważnie, solidarną trójką, ruszyły z podwórka za stodołę. Potem szybciutko ścieżką prowadzącą na łąki rozciągające się aż do drogi Goniądz-Suchowola. Biegły, nawoływały, modliły się o pomoc. Jednak cieląt nie mogły dostrzec w ciemności. Dobiegły w okolice drogi, gdzie na łąkach, między porośniętymi olchami, zwykle duża ilość bocianów żerowała całymi dniami. Obok, na przygarbionej wierzbie, jedna z bocianich par, miała swoje gniazdo. Miejsce to nazywano „Bociankiem”.
Nagle, dziewczynki stanęły jak wryte. Zaniemówiły. Ciało, starszej z nich Salomei, pokrył zimny pot. Przed nimi, w białej sukni z różańcem w ręku, stała na kamieniu oświetlona postać. Salomea, rozpoznała w niej dobrze znaną z obrazków Bożą Matkę, która po chwili rzekła:” Nie szukajcie cieląt, idźcie do domu, one są na miejscu”. Po chwilowej konsternacji, dziewczynki z uczuciem pozbycia się niepokoju, biegły do domu. Doznane wrażenia były silne i tłoczyły się w ich świadomości. Co chwila przewracały się, zaczepiając o niedostrzegane chwasty. Po powrocie, zastały cielęta w oborze. Żadna z nich nie przyznała się do tego, co ujrzały na łąkach. Dopiero po kilku dniach Salomea opowiedziała rodzicom o spotkaniu na łąkach. Wieść rozniosła się po wsi i okolicy. Obejrzany przez ludzi kamień, przedstawiał dwie odciśnięte stopy, z których jedna o długości 8 cm, była bardzo wyraźna, jakby ciężar ciała był na nią przełożony. Stopa druga, miała płytsze zarysy.
Obecność śladów stóp, uznano za cud na „Bocianku”. Kamień ze śladami ukryto, a w miejscu rzekomego objawienia postawiono drewniany krzyż. Później na dwumetrowym słupie, o przekroju kwadratowym, umocowano maleńką kapliczką. W ich pobliżu posadzono cztery wierzby. Tu, wierni zbierali się na modlitwy, z czego Rosjanie się śmieli. Był to rok 1884, okres zaborów, rusyfikacji i walki z tym, co polskie i katolickie.
Objawieniem zainteresował się carski urzędnik. Na ojca Salci, Jana Chodorowskiego, nałożył karę 40 rubli za rozpowszechnianie wiadomości. To była duża suma, której skromnie żyjący rolnik, nie mógł zapłacić. Pogrążonemu w rozpaczy Janowi, w jego mieszkaniu, ukazał się zadbany o charakterystycznym wyglądzie, nieznany staruszek, który rzekł: ”Janie zapłać karę, ten wydatek nie będzie dla ciebie uszczerbkiem”. I znikł.
Urzędnik dalej był niezadowolony i nakazał Janowi piłą zerznąć figurkę i krzyż. Na to Jan: ”To ty zerznij”. Zripostował urzędnik: ”Ja, Boga zrzynać nie będę, to ty zerznij” i dodał: ”Jeśli to była Matka Boża, to niech mnie klacz zdechnie”. Rano mieszkańców wsi obiegła wieść, że carskiemu urzędnikowi w nocy padła, uwielbiana przez niego klacz. Wystąpiły długie badania dziewczynek przez Rosjan, którym zarzucano nieświadomość. Wywożono je m.in. w różne miejsca wsi i pytano, czy tu, w tym miejscu widziały Matkę Bożą? Zadawali mnóstwo sugestywnych pytań.
W późniejszych latach, starzec idący drogą z Osowca do Suchowoli, podszedł do ludzi porządkujących teren przy mini kapliczce i oznajmił im, że w miejscu objawienia powstanie duża kaplica, a potem wspaniały klasztor.
Po kolonizacji gruntów, rolnicy przekazali w miejscu świętym plac dla parafii. Dopiero w 1947 r. ze składek wiernych, ks. Antoni Bachurzewski zbudował na gruntach przekazanych kościołowi kaplicę. W jej fundamencie umieścił kamień z odciskami stóp, z objawienia Matki Bożej.
Wzruszające opowieści o swoich ciotkach, które ujrzały objawienie, długo opowiadać może p. Stanisław Chodorowski ur. 29.12.1925 r. w Dolistowie. Twierdzi on, że dziewczęta żyły bardzo długo, bo były tego warte. Dwie z nich Krysztopa i Łuszcz były mężatkami, natomiast nieco starsza Salomea, do końca życia była w stanie wolnym i służyła Bogu jako tercjarka.
W roku 1984, w setną rocznicę objawienia, ks. Marian Malicki do kaplicy dobudował wyniosłą wiatę, wewnątrz której ustawił figurę Matki Bożej. Zbudowano też studnię, z której woda w/g wiernych, posiada moc uzdrawiającą. Dla uczczenia stulecia, na placu z prawej strony kaplicy, umieszczono białą figurę Matki Bożej, a przy parkanie postawiono wysoki, metalowy krzyż. Wszystkie prace wykonywane są z ofiar składanych przez wiernych.
W 1993 roku podniesiono poziom otaczającego gruntu: przywieziono 200 wywrotek ziemi i ogrodzono metalowym parkanem. Wokół, duża ilość miejsc siedzących, zachęca wiernych do modlitwy, odpoczynku i przemyśleń.
Podczas okresowych remontów dolistowskiego obiektu sakralnego, parafianie głęboko podkopali fundament kaplicy w celu wydobycia kamienia z odciskami stóp. Napotkano na rozłupane części, które zastosowano w cokole kolejnej figurki MB, postawionej przed wejściem po lewej stronie kapliczki.
Dziś, w Dolistowie mówi się oficjalnie, że w ich „Transylwanii” w krainie dwóch zjednoczonych wsi, w miejscu uznanym za święte, zdecydowanie będzie budowany klasztor. W czasie roku odbywa się tu aż cztery odpusty. Największy z nich przypada na 15 sierpnia, a poza nim 3 maja, II dzień Zielonych Świąt i 8 września.
Miejsce to, przybrało oficjalną nazwę Miejsca Świętego, a w jego historię wpisały się już dwa zawarte tu śluby. Śluby na „Bocianku”. Święte miejsce słynie również z licznych uzdrowień, niewytłumaczalnych przez rozum człowieka i osiągnięcia medycyny współczesnej.
Jednak wiara, w latach silnego oświecenia, musi być bardzo głęboka, że potrafi ściągać tu tłumy z odległych miejscowości, bez względu na stan, zamożność, stanowisko czy wykształcenie. Wiara, nie koniecznie bywa wynikiem lęku. Bojaźń Boża nie jest dzikim strachem, ale najgłębszym szacunkiem wobec Niego. Sam fakt, że Bóg istnieje i jest miłosierny, nie powinien przesłaniać nam światopoglądu naukowego i świadomości, że On jest Stwórcą, a my Jego stworzeniami. I tak, jak bezgraniczna ufność chroni nas przed pokusą poddawania się rozpaczy, tak synowska bojaźń Boża – przed grzechem zuchwałości. Przy czym, zarówno rozpacz jak i zuchwałość są poważnym nadużywaniem Miłosierdzia Bożego.
Biblia mówi: „ Dobry jest Pan, On ochroną w dniu niedoli; troszczy się o tych, którzy mu ufają.” (Na 1:7)
Jednak, nawet doskonała argumentacja, nigdy nie przekona zaślepiającej emocji w kierunku wiary lub ateizmu.
W czasach, w których istniejemy, musimy wciąż poddawać się silnej kontemplacji, abyśmy tym samym mózgiem potrafili realnie myśleć i wierzyć.
Tekst i foto: Stanisław Orłowski
piątek, 22 listopada 2024
piątek, 22 listopada 2024
Piękne widoki, polecam na wakacje.
Dziękuje.
Do Pana Stanisława Orłowskiego.
Od dłuższego czasu czytam cykl artykułów pod tytułem "Kapliczne wieści", artykuły te opatrzone są fotografiami kapliczek o których mowa. Na pierwszym zdjęciu widać, że czas nie omija nawet miejsc uśwęconych. Prowadzę własną działalność - "GŁAZ" Usługi Ogulnobudowlano-spawalnicze, buduję z kamienia polnego (rozbitego), jak też zajmuję się renowacją wcześniej wykonanych prac, www.glaz.grajewo.pl. Chciałbym w ramach tejże działalności zaproponować (NIEODPŁATNIE), wykonanie renowacji części naziemnej kapliczki. Jeśli można proszę o kontakt. Tel. 0 500 675 428
ad Krzysztof. Cieszy mnie, że interesuje się Pan moim cyklem / Kapliczne wieści /, na portalu e-Grajewo. Jednak mile zaskoczyła mnie przedstawiona przez Pana propozycja. Nasuwa ona pozytywne refleksje. Bowiem niecodziennie rodzą się w nas chęci lepszego, bezinteresownego patrzenia na świat, pełnego niespodzianek. W niewielu sercach rodzi się takie sanktuarium, które dojrzewa na gruncie służenia idei szlachetności ludzkiego życia, godnego chrześcijanina. Przez ustawiczne dążenie do możliwości dzielenia się, wzbogaca nas samych i kształtuje lepszą przyszłość.
Dziękuję w imieniu tych, którzy tej pomocy oczekują. Kontakt nawiążę drogą elektroniczną. Pozdrawiam serdecznie.
Małe sprostowania
- studnia wraz z ozdobną kopułką z kutego żelaza powstała około roku 1975.
-postumenty ma których stoją obie figury wydają się w rzeczywistości być w dobrym stanie - nie wymagają renowacji.
Bardzo ciekawe, ale to diecezja białostocka a my jesteśmy łomżyniakami , ale wiara czyni cuuda. A niedługo na e- grajewo będziemy czytać o kapliczkach diecezji tarnowskie, opolskie a może i wrocławskie. A sprawy naszego powiatu chyba są o wiele ważniejsze nie wspominając , że tego typu artykuły bardziej pasują do utrwalania wiary i miłości katolickiej zacofanego podlasia w gazetach i periodykach katolickich. Bo wiara czyni cuda tylko nie ma wpływu na rozwój i dobrobyt materialny oraz byt mieszkańców tych ziem. Inne województwa są mniej wierzące , ale za to sa bardziej rozwinięte.
4, mówisz, że wydaje Ci się, że postumenty obu figur są w dobrym stanie (znawca w tej materii mówi o jednym). Ja nie przeciwstawiam się zdolnościom lub umiejętnościom czyjegoś spostrzegania, ponieważ na ile ktoś się zna, na tyle spostrzega. Świadczy to o tym, jak się bardzo ludzie różnią, chętnie zaprzeczają, wprowadzając nawet teorię zgryźliwości, zła, aby inni nie mieli racji. To i ja, jako laik, chciałbym zwrócić komuś uwagę i mówię, np. żelazo (Fe) jest pierwiastkiem chemicznym, który nie pozwala się kuć. Dopiero jego stopy (stal, staliwo, żeliwo) w zależności od rodzaju są obrabiane plastycznie, cieplno-chemicznie, mechanicznie. A może lekceważysz wszystko tak jak i swoje pseudo tu zastosowane. Jest to lekceważenie ludzi, co się nie godzi. Wczoraj, wracając z Klewianki, jak co tydzień, oglądałem to miejsce. No i nie uważam, że byłoby lepiej przyjąć dar na tackę zamiast wykorzystać go dla korzyści ludzi. Pozdrawiam Pana Krzysztofa i doceniam Jego wolę.
Masz rację Szczuczyniaku, artykuł jest wspaniały, pozazdrościć, przedstawia sytuację obrazowo, jak żywą. Bardzo ciekawe i w dużej ilości fotografie wypełniają niewypowiedziane słowa. Cały kraj czyta i wierni mogą jeździć na odpusty, ale dlaczego wiara nie przekłada się na warunki życia? Na zdjęciach z numerami 13 do 17 widać niekłamany przykład, że tym ludziom nic to nie dało. Komuś jednak może przynosić zysk. A może objawienia nie było?? Polacy może wyjątkowo lubią oczekiwać na cud zamiast zająć się pracą!
Jakie to piękne, ludzkie i mądre! Czy autor pochodzi z Grajewa? Pozdrawiam Go i jeszcze dużo, dużo więcej zyczę radości i dobra doczesnego.