Zielona herbata. Można mówić dużo o jej właściwościach. Można mówić więcej o tym, co dobrego niesie za sobą jej regularne spożywanie, a nader wszystko można mówić o tym,
że wspomaga nasz organizm w walce o wymarzoną sylwetkę. Nikt jednak nie mówi o tym, jak zieloną herbatę zaparzać. - Nie, wbrew pozorom nie wystarczy wrzucić suszu zamkniętego w torebce do naszego ulubionego kubeczka, zalać wrzątkiem - i napar gotowy. Nic, tylko popijać przed telewizorem i czekać na boskie rezultaty niesamowitego napoju. A jeśli katujesz się nim „dla zdrowia”, bo Ci nie smakuje ze względu na gorzki smak, koniecznie to przeczytaj, bo... dobrze przygotowana herbata zielona jest słodka.
Wrzątek wcale nie ma 100 stopni Celsjusza, nie, nie. I napar wcale nie działa tak, jak myśli wielu z nas – „potrzymam dłużej, to będzie mocniejsza”. Już w ogóle nieprawdą jest to, że zielona herbatka z saszetki to naprawdę zielona herbatka (zwykle wystarczy przeczytać skład – zazwyczaj w torebkach znajduje się mieszanka dwóch lub więcej odmian :)). Na pocieszenie tylko dodamy, że, aby zaparzyć zieloną herbatę nie potrzeba czajniczków, specjalnych zaparzaczek i skomplikowanych procedur. Jak więc to zrobić w domowych warunkach, kiedy nie mamy sąsiada Japończyka? Zacznijmy razem od początku:
Herbata powinna być liściasta, a woda do zalania suszu powinna wynosić około 70 – 80 stopni Celsjusza. Przygotuj jeszcze 2 kubki, coś do przykrycia ich i sitko. Tak, może być to zwykłe, kuchenne sitko.
Prawdopodobnie teraz, kiedy wróciłeś ze sklepu z odpowiednią herbatką, wyłączasz czajnik, a woda przestaje bulgotać, jej temperatura wynosi już około 99 stopni i nadal spada. W momencie wlewania jej do pustego kubka ma około 96 stopni. Ponieważ naczynie było zimne, nasza woda oddała około 10% ciepła na ogrzanie go. Jeśli jesteś liskiem chytruskiem, wkładasz termometr i przyznajesz nam rację. Przelewasz więc wodę z jednego naczynia do drugiego już bez cienia wątpliwości, że w tej właśnie chwili płyn traci kolejne 10% ciepła i otrzymujesz pożądaną temperaturę w przedziale 70-80 stopni. Wsypujesz zatem herbatę (standardowo 1 łyżeczka na filiżankę) i zakrywasz kubek, by ciepło nie uciekało. Tu ciekawostka: im więcej nasypiesz, tym jej smak będzie słodszy. Im krócej potrzymasz ją pod przykryciem, tym będzie mocniejsza. Chwileczkę – im krócej, tym będzie mocniejsza? Ale jak to?
Troszeczkę z biologii: herbata wydziela podczas parzenia dwa związki – teinę i kofeinę.
Ten drugi jest Ci na pewno bardziej znany i wiesz w jaki sposób reaguje Twój organizm na jego obecność. Otóż teina również działa pobudzająco, jednakże oddziałuje na ciało wolniej i dłużej. Innymi słowy – jesteśmy mniej pobudzeni niż po spożyciu kofeiny, ale później wrócimy do „stanu początkowego”.
Standardowe parzenie zielonej herbaty trwa 2-3 minuty. Z każdą kolejną minutką poziom teiny wzrasta, zastępując kofeinę – nie, niestety nie można zjeść ciastka i mieć ciastka, więc musimy wybrać. Uwaga – im susz dłużej leży w naszym kubeczku, tym herbata jest bardziej gorzka.
Przypuszczalnie w czasie, który poświęciłeś na przeczytanie powyższego, minęło odpowiednio dużo czasu, by odcedzić nasz susz i napar wlać do kubeczka numer jeden. Ponieważ jest nadal ciepły, nasza herbata nie straci temperatury. Pamiętaj, by nigdy nie wlewać płynu do zimnego naczynia! Teraz możesz cieszyć się dobrze zaparzoną zieloną herbatą.
Jak widać, nie jest to wcale aż takie trudne. Wystarczy troszkę chęci i cierpliwości.
W zamian za to, nasze uprzednio użyte listki, posłużą nam jeszcze nie raz. Można wykorzystać je wielokrotnie. Tak oto wdzięczna jest liściasta, szlachetna zielona herbata.
Artykuł powstał przy współudziale http://www.centrummedica.pl
poniedziałek, 25 listopada 2024
poniedziałek, 25 listopada 2024
Komentarze (0)