Wiktoria Sobolewska i Patrycja Haponik – Finalistki Olimpiady Literatury i Języka Polskiego, Absolwentki I Liceum Ogólnokształcącego im. Mikołaja Kopernika w Grajewie.
W rozmowie z Uczennicami klasy 1d – Natalią Chmielewską i Katarzyną Sienkiewicz opowiadają o swojej olimpijskiej wędrówce.
Tytuł Finalistki olimpiady przedmiotowej, czyli najbardziej prestiżowego konkursu pośród konkursów, z całą pewnością budzi szacunek, podziw i uznanie społeczne. Może nawet odrobinę zazdrości, w tej pozytywnej odsłonie, bo motywującej do podjęcia podobnych działań. Dziewczyny, przecież Wy nie musicie przystępować do egzaminu maturalnego z języka polskiego, jesteście z niego zwolnione! Mało tego, już znacie jego wynik – 100 %. Będę precyzyjna – 3 x 100 %, czyli w części pisemnej na poziomie podstawowym i na poziomie rozszerzonym oraz w części ustnej. Jesteśmy pod wrażeniem!!!
Powiedzcie, proszę, jak zaczęła się Wasza przygoda z olimpiadą? I dlaczego z tego właśnie przedmiotu?
Patrycja: Propozycja udziału w olimpiadzie wyszła od mojej nauczycielki języka polskiego, pani dr Emilii Świderskiej. To ona zobaczyła we mnie potencjał i zachęciła, już pod koniec drugiej klasy, do podjęcia olimpijskiego wyzwania. Sama prawdopodobnie nigdy bym o tym nie pomyślała, być może dlatego, że rozszerzałam matematykę i fizykę (a nie przedmioty humanistyczne) jako uczennica klasy politechnicznej. Muszę przyznać, że był to pierwszy raz, kiedy w ogóle rozważyłam możliwość wzięcia udziału w olimpiadzie. Sądzę jednak, że gdybym miała wybierać jeszcze raz, to i tak byłaby to OLiJP, głównie ze względu na to, że po prostu kocham literaturę. A faktyczny stan rzeczy, czyli zmniejszenie liczby egzaminów maturalnych z 8 do 5 jest naprawdę satysfakcjonujący.
Wiktora: Już w trzeciej klasie zastanawiałam nad podjęciem próby odnalezienia się w olimpijskim formacie, jednak wydawało mi się, że moja wiedza nie jest wystarczająca do, jak wtedy myślałam, zbyt wygórowanych wymagań określonych w regulaminie olimpiady. Na ostatniej lekcji języka polskiego, jeszcze gdy byłam w trzeciej klasie, pani Świderska zaproponowała mi wzięcie udziału w OLiJP, gdy będę już w czwartej klasie i z racji moich wcześniejszych przemyśleń – podjęłam rękawicę. A zdecydowałam się na udział w tej właśnie olimpiadzie, ponieważ świat literatury bardzo mnie fascynuje. Miałam też przekonanie, że mój słuch zorientowany jest na humanistyczne brzmienie (śmiech). A w nawiązaniu do słynnych trzy razy 100% – nie narzekam. (śmiech)
Czego się najbardziej obawiałaś, kiedy przystępowałaś do olimpiady?
Wiktoria: Obawiałam się, że nie sprostam wymaganiom i wysokiemu poziomowi, z jakiego słynie OLiJP. Wiązało się to też z dużą ilością materiału literacko-językowego, który musiałam opanować. Moje obawy połączone były także z myślami, czy tego typu konkurs to na pewno coś dla mnie i czy sobie poradzę...
Patrycja: Najbardziej przerażająca wydawała mi się wizja ustnej części olimpiady. Jestem laureatką Wojewódzkiego Konkursu z Języka Polskiego w zakresie szkoły podstawowej. Jednak tamten regulamin nie przewidywał etapu ustnego. Inaczej było, jak się okazało, w przypadku olimpiady. Dziś jednak wiem, że dzięki temu doświadczeniu zmierzyłam się z własnymi lękami.
Jak przebiegały Wasze przygotowania do trzyetapowej, a tak naprawdę pięciostopniowej olimpiady?
Patrycja: Sposób przygotowań zależał od charakterystyki poszczególnych etapów. Przy pisaniu pracy zapoznawałam się z bibliografią, robiłam staranne notatki, zdobywałam wiedzę na konkretny temat. Później rozwiązywałam testy językowe z poprzednich lat, ćwiczyłam pisanie interpretacji porównawczej wierszy. W pewnym momencie zawiesiłam sobie w pokoju wielką tablicę z rozpisanymi zagadnieniami, z której uczyłam się do części ustnej. (śmiech)
Wiktoria: Przygotowania do zmagań olimpijskich to złożony proces, którego kształt zależy od szczebla rywalizacji. Wstępne przygotowania rozpoczęłam już w wakacje. Kiedy zaczął się rok szkolny, zaczęłam tworzyć szkic naukowy na temat wyjazdu Cypriana Norwida do Ameryki. Pisanie pracy trwało od września do początku grudnia i zakończyło się wystąpieniem przed szkolną komisją. W styczniu poznałam pierwsze wyniki i rozpoczęłam przygotowania do drugiego etapu olimpiady, który składał się z części pisemnej oraz ustnej. Ćwiczyłam więc pisanie rozprawek i rozwiązywałam testy językowe, a gdy zakwalifikowałam się do zmagań ustnych, powróciłam do nauki z zakresu norwidologii, romantyzmu i pozytywizmu. Etap finałowy znowu zogniskowany był wokół rozprawki, dlatego też skupiłam się na przypomnieniu zakresu merytorycznego tekstów literackich. Podczas tych kilkumiesięcznych przygotowań nie zabrakło także wielu spotkań z panią Świderską, która służyła mi swoją wiedzą i profesjonalizmem.
Z tego, co mówicie, wnioskuję, że przygotowania do olimpiady wymagają dużego nakładu czasowego, a więc wiążą się z wieloma wyrzeczeniami...
Patrycja: Oczywiście, ale od początku byłam na to przygotowana. Musiałam poświęcić swój czas wolny, energię, zrezygnować z pewnych przyjemności na rzecz nauki. Trochę ucierpieć mogły na tym moje oceny z innych przedmiotów (cóż, stopień szkolny to tylko stopień...). Ostatecznie mogę jednak stwierdzić, że było warto.
Wiktoria: Na pewno z niektórych przyjemności musiałam zrezygnować, a poziom trudności z każdym kolejnym etapem wzrastał. Najtrudniejsze były przygotowania do części ustnej, kiedy to musiałam opanować materiał z zakresu poetyki Norwida, a także literatury romantyzmu i pozytywizmu. Naukę i przygotowania ułatwiła jednak tygodniowa zimowa przerwa od zajęć szkolnych, która umożliwiła mi skupienie uwagi tylko na olimpiadzie.
Jaką cechę musi wykształcić w sobie osoba, która myśli o wzięciu udziału w olimpiadzie? Jak powinna siebie „sformatować”?
Wiktoria: Może zabrzmi to banalnie, ale trzeba być wytrwałym w działaniu i cierpliwym, ponieważ do olimpijskiego sukcesu prowadzi długa i wyboista droga. Często pojawiają się na niej wątpliwości, będące pochodną tytanicznego wysiłku i – zdaje się – niekończącej się pracy. Jednak satysfakcja i radość wynikające z awansu do kolejnych etapów wynagradzają podjęty trud i motywują do dalszych działań.
Patrycja: Przede wszystkim musi być zdyscyplinowana. Olimpiada to maraton, trwa prawie cały rok szkolny. Samodyscyplina jest niezbędna do tego, by człowiek mógł sumiennie oraz systematycznie pracować, a w rezultacie odpowiednio przygotować się do każdego etapu.
Żeby zamknąć już sprawę olimpiady, powiedz, czy jest coś (ktoś) bez czego (kogo) nie zdołałabyś tyle osiągnąć...
Patrycja: Nie mam wątpliwości, że nie udałoby mi się sięgnąć po olimpijski laur bez pomocy i ogromnego zaangażowania pani Świderskiej, która poświęciła wiele swojego czasu, by odpowiednio przygotować mnie do każdego etapu, za co jestem Jej bardzo wdzięczna. Dużym wsparciem była dla mnie wiara moich bliskich w mój sukces, nawet wtedy, gdy ja sama nie byłam zbyt pewna własnych możliwości. A kiedy już uwierzyłam, że tytuł finalistki jest w zasięgu ręki, to właśnie wizja najwyższego wyniku maturalnego stała się największą motywacją do pracy.
Wiktoria: Myślę, że w osiągnięciu sukcesu bardzo pomogła mi moja pani Polonistka, która organizowała dla mnie zajęcia, przygotowywała materiały oraz motywowała do pracy, za co jestem Jej ogromnie wdzięczna. Nie zdołałabym też uzyskać tytułu finalistki bez wsparcia mojej rodziny oraz przyjaciół, którzy zawsze we mnie wierzyli (czasami bardziej niż ja w siebie) i cieszyli się razem ze mną z każdego małego sukcesu. Olimpijski sukces wiązał się także z ogromem pracy, bez której nie udałoby mi się niczego dokonać.
Literatura, co zrozumiałe, leży w orbicie Waszych zainteresowań, skoro byłyście w stanie tyle dla niej poświęcić. Czy jednak tylko literatura?
Patrycja: Tak, nade wszystko interesuję się literaturą i tą wysoką, i tą popularną też. Lubię także tworzyć własne teksty i uczyć się języków obcych. Od kilku lat podejmuję próby amatorskich tłumaczeń. W wolnych chwilach wykonuję drobne rękodzieło.
Wiktoria: Moją prawdziwą pasją jest literackie uniwersum, którego eksplorowanie przynosi mi wiele satysfakcji. Uwielbiam czytać książki. Lubię także świat polityki, za zasłonę której zaglądam i staram się coś z niej zrozumieć.... Ogólnie mogę więc stwierdzić, że w kręgu moich zainteresowań leży przede wszystkim to, co związane jest z dziedzinami humanistycznymi.
Dziewczyny, jakie macie plany na przyszłość?
Wiktoria: W niedalekiej przyszłości czeka mnie wyjazd na studia. Chciałabym rozpocząć naukę na Uniwersytecie Warszawskim na Wydziale Polonistyki i spełniać się w tej dziedzinie. Swoją przyszłą karierę zawodową chcę związać z dziennikarstwem i pracą w wydawnictwie, co umożliwiłoby mi kontynuowanie literackiej pasji.
Patrycja: Planuję rozpoczęcie studiów w Instytucie Filologii Angielskiej na Uniwersytecie Wrocławskim. Potem chciałabym studiować też drugi kierunek. Na ten moment zastanawiam się nad filologią hiszpańską, stosunkami międzynarodowymi i dyplomacją. W dalszej przyszłości chciałabym zostać profesjonalną tłumaczką.
Wynik 100% z języka polskiego na poziomie rozszerzonym i tytuł finalistki otwierają każde filologiczne drzwi, więc o pomyślność rekrutacji nie musicie się obawiać. Z pozostałymi przedmiotami maturalnymi z tego, co wiem, też nie będziecie miały problemów, skoro 26 kwietnia 2024 roku podczas uroczystego Pożegnania Absolwentów odebrałyście najwyższe i jakże zaszczytne wyróżnienie w postaci Statuetek Copernicus Primus Inter Pares i – co zrozumiałe – świadectwa z biało-czerwonym paskiem.
Jeszcze raz serdecznie Wam gratulujemy i życzymy połamania piór.
Dziękujemy za rozmowę – Katarzyna Sienkiewicz i Natalia Chmielewska.
środa, 11 grudnia 2024
niedziela, 8 grudnia 2024
Patrycjo i Patrycjo.
Gratuluję Wam tak wielkiego sukcesu i jestem pełna podziwu dla waszej wiedzy ,pracy i determinacji.
Życzę sukcesów w majowej sesji maturalnej i pozytywnych wyników rekrutacji na wybrane przez Was uczelnie.