Antoni Czajkowski
MOJE ABECADŁO cz. I
Był okres gdy na rynku wydawniczym ukazały się dwie ciekawe publikacje, w których autorzy prezentowali w kolejności alfabetycznej osobiście poznane mniej lub bardziej popularne osobistości ze świata polityki, kultury, sportu itp. Tak powstał najpierw Alfabet Kisiela a po nim Alfabet Urbana. W sposób w jaki obaj panowie przedstawiali swoich bliższych i dalszych znajomych odbiegał od konwencji encyklopedycznej. Bohater notatki był syntetycznie prezentowany bardziej od strony prywatnej co podnosiło atrakcyjność tematu. Odkryłem, że w swoim życiu zawodowym poznałem takich osób sporo, głównie twórców, muzyków i aktorów. Z wieloma pracowałem osobiście, uczestniczyłem we władzach stowarzyszeń twórczych, spotykałem na zebraniach. Z niektórymi zaprzyjaźniłem się i obcuję po dzień dzisiejszy. Spora grupka artystów występowała ze mną w Grajewie lub w okolicach co skwapliwie podkreślę. Czy jest to interesujące? Niech ocenia to czytelnicy. Oto moje abecadło.
BANASZAK HANNA. Wokalistka jazzowa z Poznania, której uroda idzie w parze z nieprawdopodobnym jazzowym filingiem. Bardzo cenię jej dramatyczny przebój „Nie zabijaj tej Miłości” i leciutką, dowcipną bossa novę „W moim magicznym domu”. Pani Hania przed śpiewaniem po angielsku starannie szlifowała wymowę. Dzięki temu standardy śpiewa z akcentem amerykańskiej wokalistki. Wyważona, z lekkim dystansem do świata, wybiera starannie propozycje koncertów i występuje ze swoim stałym zespołem akompaniującym. Występowaliśmy na Festiwalu w Polanicy Zdroju. Patrzyłem na nią jak kot na mysz. Latka lecą, licznik bije a ona nadal taka sama.
BLAZEJCZYK DANUTA. Rodem Puławianka. Co za rasowa chrypka w głosie. Zaczynała śpiewając w chórku Maryli Rodowicz. Teraz wzięta wokalistka jazzowa. Znany Jej opolski przebój to „Taki cud i miód”. W moim autorskim cyklu „Przez swing do symfonii” zaśpiewała „Georgia” tak sugestywnie, że ludzie wstrzymywali oddech. Stylistycznie ma szerokie możliwości. W Polanicy Zdroju świetnie bawiliśmy się na scenie w piosence „Parasolki”. W Ciechocinku zaproponowałem jej improwizowane kolędy na jazzowo. Śpiewa tak nawet Moniuszkę. Danusia nie robi z siebie gwiazdy chociaż nią jest. Kocha ludzi. Kiedy wychodzi na scenę to czaruje. Prywatnie bardzo się lubimy.
BUKOWSKI JACEK. Autor tekstów dla znanych piosenek Eleni („A słońce sobie lśni”), Danuty Stankiewicz („Wernisaż”), Haliny Frąckowiak, prawie całej płyty dla zespołu VOX, dla „Gangu Marcela” i mnóstwa innych wykonawców. Tekst piosenki „Nie tak serio” do serialu „Klinika samotnych serc” to jego robota. Ma nieprawdopodobny talent do skrótów myślowych. Jak napiszę tekst to nic już tam nie wstawisz. Tłumacz z bułgarskiego i słowackiego. Napisaliśmy wspólnie dwie piosenki. Jedna jest na mojej płycie „Moja muzyka” (Jola Filipowicz). Jacek bywa u mnie w domu w Grajewie. Zwolennik śliwowicy i ruskiego targu. Kultura genetyczna. Jak wypije opowiada tak ciekawie, że można go słuchać godzinami.
BRODZIŃSKA GRAZYNA. Poznałem ją na początku lat 80-tych zanim zrobiła karierę gwiazdy operetkowej. Zapowiadałem jej koncert w grajewskiej szkole muzycznej z Łomżyńską Orkiestrą Kameralną. Do dziś przechowuję od niej list w sprawie kompozycji z pieczątką cenzury stanu wojennego. Sprzedam na aukcji jak będę potrzebował na chleb. Kilka lat temu rozpoznaliśmy się na Festiwalu im. J. Kiepury w Krynicy Zdrój.
DAMIĘCKI DAMIAN i MACIEJ. Znani jako bliźniacy z Hitlerjugend, z któregoś z odcinków serialu „Kapitan Kloss”. Damian gra w Teatrze Polskim. Jest mężem Grażyny Brodzińskiej. Po występie w Grajewie spędziliśmy w moim domu uroczy wieczór przy kolacyjce. Dzięki wysokogatunkowej wodzie rozmownej Damian dał moim gościom improwizowany, prywatny program rozrywkowy. Mam z tego serię znakomitych, czarno-białych zdjęć. Maciek gra dużo programów dla dzieci. Jest ojcem Mateusza, głównego bohatera „Przedwiośnia” i aktora serialu „Matki, żony i kochanki”. Na początku lat osiemdziesiątym Maciek z żoną i jednorocznym Mateuszem spędzili kilka dni nad jeziorem Rajgrodzkim. Do dziś nie wiem gdzie tam znaleźli miejsce na swoją prywatną plażę nudystów.
DĄBROWSKI ANDRZEJ. Perkusista, piosenkarz, kierowca rajdowy i fotografik: „Do zakochania jeden krok”, „Zielono mi”. W 1989 roku byłem na Chałubińskiego kierownikiem muzycznym kabaretu „Okluzja” Czesława Nowickiego „Wicherka”. Andrzej zaśpiewał wtedy jakąś moją piosenkę. Dwa lata później wystąpiliśmy na Balu Sylwestrowym w hotelu „Lega Inn” koło Ełku. Andrzej jest jazzmanem z krwi i kości. Towarzyski, bez ekstrawagancji. Spotykamy się od czasu do czasu na zebraniach w ZAiKSie. Porzucił już perkusję z powodu kręgosłupa. Niby już nie to zdrowie ale śpiewa nadal, m.in. z zespołem „Zibi band” z Olsztyna.
DZIKOWSKI KRZYSZTOF. Główny tekściarz „Czerwonych Gitar” („Anna Maria”, „Dzień jeden w roku”, „Mały książę”, „Był taki ktoś” , „Tak bardzo się starałem” itd.) Krzysiu miał w centrum Stolicy salon „Yamahy” z motocyklami i silnikami do łodzi. Teraz na emeryturze. Jego pasją jest praca społeczna. To on wymyślił ZZ Twórców Kultury, któremu od lat prezesuje. Byłem z nim przez jedną kadencję w Zarządzie Głównym. W rozmowach prywatnych nie sprawia tak dużego wrażenia jak jego teksty. Bardzo przyzwoity, oddany dla pomocy ludziom człowiek.
ŁAZUKA BOHDAN. Napisałem i nagrałem dla niego dwie piosenki na płytę. Za to zaprosił na obiad. Winny mi jest prowizję za Sylwestra w Promnicy. Oddaje ją już kilkanaście lat najpierw mi tłumacząc, że w drodze powrotnej przyłapała go policja za kierownicą w stanie wskazującym, o czym winienem wiedzieć bo przecież było w gazetach. Cały Boguś. Wyjechał z Warszawy i mieszka w pokoju pałacu MKiDN w Radziejowicach. Ciekawe czy ruszy go sumienie i zdąży mi oddać przed Panem Bogiem?
GAWLIŃSKI ROBERT. Spotykamy się regularnie na zebraniach stowarzyszeń twórczych. Ta sama barwa głosu jak mówi. Bardzo kulturalny, spokojny. Chętnie wchodzi w rozmowy towarzyskie. Zawsze ma starannie wyczyszczone okulary. Widać, że żona dba o niego. Żadnych długich włosów, rozchełstanej koszuli. Tak czyściutki, że aż z daleka pachnie.
GASZYŃSKI MAREK. Całe życie przy dziennikarskim mikrofonie a jaki tekściarz. Jego wizytówki to: „Sen o Warszawie” Cz. Niemena, „Nie zadzieraj nosa” Czerwonych Gitar i „Gdzie się podziały tamte prywatki” W. Gąssowskiego. Marek jest autorem biografii Niemena pt. „Czas jak rzeka” z którym był do końca w ogromnej przyjaźni, dzieła „Moja historia rock and rolla w Polsce” i „Fruwa twoja marynara” o polskim życiu muzycznym w Warszawie w latach 50-tych.Teraz opisuje dzieje Związku Autorów i Kompozytor ZAKR. Dałem mu trochę swoich materiałów. Kiedyś na spotkaniu opłatkowym twórców grałem mu z kapelusza wszystko co chciał. „Tolek! Mój szacun!” – skwitował. Ma w Pyrach, blisko Krzyśka Sadowskiego, dom z basenem. Niesłychanie gościnny. Mogę o nim powiedzieć, że Przyjaciel.
GŁADKOWSKA MARIA. Pochodzi z rodziny Konstancji Gładkowskiej, w której zadurzył się sam Chopin. Popularna, piękna aktorka tylu filmów i seriali i nie wiem dlaczego twierdzi, że zawód ją wypluł. Powiedziała mi to niedawno podczas spotkania w Klubie Księgarza na Rynku Starego Miasta. Patrzyłam na nią i pomyślałem, że chętnie bym ją zjadł. Poezję czyta niezwykle sugestywnie.
KARWOWSKI JERZY. Multi instrumentalista o takiej vis comica, że cokolwiek powie to ludzie już się śmieją. Przy jego dwumetrowym wzroście klarnet, flet i saksofon wyglądają jak gwizdki. Jako Big George zjeździe z koncertami kawał świata. Posłuchać go można na You Tube. Mieszka w Poznaniu a pochodzi z Rydzewa k. Grajewa i częste tu bywa. Oby nasz Dom Kultury, wyjątkowo odporny na pochodzących stąd znanych, zawodowych artystów, na jego przykładzie nie potwierdził znanego przysłowia: cudze chwalicie, swego nie znacie. Sami nie wiecie co posiadacie.
KONDRATOWICZ JANUSZ. Teksty: „Bądź dziewczyna moich marzeń”, „Trzynastego”, „Zakochani są wśród nas”, „Tyle słońca w całym mieście” , ”Powiedz stary gdzieś ty był”, „10 w skali Beauforta” i mnóstwa innych przebojów. Łowca opolskich nagród i legenda polskiej piosenki. Przez wiele lat byliśmy razem w ZG ZAKR. Ze względu na zasługi Janusza nazwaliśmy Profesorem. Odbierał to jako rzeczywistość z podszytą humorem powagą. Lubiliśmy się ze względu na podobny język i logikę wypowiedzi. Odszedł w lipcu ub. roku. Kilka tygodni wcześniej minęliśmy się w drzwiach. Część! – mówi – Wiesz?... Chorowałem… Ze smutkiem pokręcił głową. Mądry człowiek.
KUKLA ZYGMUNT. Najlepszy kierowca autobusów wśród muzyków i najlepszy muzyk wśród kierowców autobusowych. Razu pewnego zawiózł wycieczkę Francuzów do Żelazowej Woli. Czekając na nich w służbowym uniformie usiadł do fortepianu, zagrał Chopina i zaszokował. Na pytanie jak to jest możliwe aby kierowca wycieczkowego autobusu tak pięknie grał, Zygmunt ze śmiertelną powagą odpowiedział: „U nas w Mazurkas Travel wszyscy kierowcy muszą obowiązkowo grać Chopina”. Francuzi zbaranieli a hyr o tym szybko poszedł w środowisko po kraju. Zygmunt jest dyrygentem, absolwentem Wydziału Jazzu i Muzyki Rozrywkowej w Katowicach, twórcą Kukla Band i kierownikiem muzycznym znakomitych gali telewizyjnych i innych widowiskowych przedsięwzięć muzycznych. A poza tym kocha prowadzić autobusy. Robi to hobbistycznie ale zawodowo.
KUKLIŃSKA EWA. Ze znakomitej tancerki estradowej piosenkarka i pani choreograf. Gwiazda filmowa, m.in. w „Halo Szpicbródka”, „Lata dwudzieste, lata trzydziestu” Spotkaliśmy się na Międzynarodowym Festiwalu w Polanicy Zdroju. Ewa świetnie mówi po francusku. Był okres gdy żeśmy się trochę ze sobą przyjaźnili. Teraz dojeżdża do łódzkiej „filmôwki” jako wykładowczyni. Ma nosa do pięknych ciuchów. Miała trudne życie osobiste ale jest dzielna. Bardzo sympatyczna, otwarta i wrażliwa na ludzi. Ma zamiar objąć po matce prywatny pensjonat w górach.
c.d. nastąpi
Antoni Czajkowski
piątek, 22 listopada 2024
czwartek, 21 listopada 2024
Wow ...Robert Gawlinski ma zawsze starannie wyczyszczone okulary, żadnych długich włosów i jest czyściutki " widać, ze żona dba o niego ". Ciekawe czy pani Monika wie do czego służy ???
Miejmy nadzieje, ze to tylko ocena autora wpisu, wszak Artysta wielkim jest i wie jaka role winna pełnić żona w życiu każdego artysty .....
Ale zes sie L wysilil,zzera cie,ze ty nie masz nic madreg0 d0 napisania.
Ja zazdroszczę autorowi takich znajomości !
Nie wiedzialem nawet, ze taki znany czlowiek uczyl mnie angileskiego puszczajac piosenke "Jajco holenderskie". Fajnie , pozdrawiam panie profesorze. Bylo rok 1973.
Świetny alfabet Panie Tolku i bez tej skompromitowanej polityki.
WOW w końcu pozdro dla kumatych:)
Panie Antoni czy da się coś w Grajewie jeszcze zrobić z kulturą muzyczną? Miał pan świetny pomysł na koncerty - przeglądy Co na to burmistrz ? Dyrektor MDK? Czy ktoś chce pomóc? Pociągnie pan za te sznurki bo będziemy skazani na takie twory jak niecik i diskowery.
Ciesząc się na dalszy ciąg, wzdycham jedynie z zazdrością . Też chciałbym znać tylu wybitnych artystów... Ale przecież znam Antoniego Czajkowskiego! Co za talent, a nazwisko, hmmm, bardzo związane z muzyką przez Piotra o takim samym nazwisku. Więc coś jest na dobry początek.