We wtorek 8 marca korowód weselny "Ziabeli” i wielki bal zakończyły karnawał w Radziłowie. Jedenasty już rok, ta wskrzeszona tradycja na radziłowskim rynku gromadzi mieszkańców i przyjezdnych. Można tu wtedy spotkać ludzi z odległych zakątków Polski.
- Zaczęło się to bardzo dawno – wspomina Zbigniew Mordasiewicz z Radziłowa. – O tych zapustach opowiadał mój dziadek i ojciec. To bardzo dawna tradycja zrodzona spontanicznie i kultywowana przez mieszkańców. Teraz od jedenastu lat urząd gminy i sponsorzy wspomagają ją organizacyjnie.
Jedzie "Ziabela”
Na rynku ludzie gromadzą się już przed południem. Najwięcej radości mają dzieci, ponieważ stragany z kolorowymi zabawkami, obwarzankami i słodyczami przyciągają wzrok. Rodzice, chcąc nie chcąc, muszą opróżniać portfele dla swoich pociech. Dym ogniska i tłum ludzi wskazuje gdzie organizatorzy częstują kiełbaskami i pyszną grochówką. Skoczna muzyka płynąca z głośników sama podrywa niektórych do tańca.
- To spontaniczna tradycja – mówi Robert Ziemkiewicz, wójt gminy Radziłów. – Ludzie mimo kłopotów dnia codziennego czekają na tę chwilę i chcą się zabawić przed długim postem.
Część artystyczną wypełniają piosenki śpiewane przez młodzież ze szkół radziłowskich. Oklaskami za piękną grę nagrodzono Janusza Nieradko i Zbigniewa Mordasiewicza, miejscowych akordeonistów.
Około godziny trzynastej poruszenie wśród tłumu gromadzącego się przy drodze było sygnałem, ze zbliża się orszak weselny "Ziabeli”. Jak głosi przekaz będący podstawą tradycji, symbolizuje on smutną niestety historię dwojga ludzi, którzy w szale karnawałowych zabaw przehulali swój majątek. W korowodzie za młodożeńcami podążają też słomiane chochoły, nazywane tu niedźwiedziami i przebrani za kozy ludzie. To ma zapewnić urodzaj uprawianej ziemi. Młodożeńcy są goszczeni przez miejscowych kupców, w sklepach częstowani gorzałką i zakąską. Na ulicy zaczynają się tańce z ich udziałem. Harce kończą się wielkim balem do późnej nocy.
Panny ze śledziem
Następny dzień to środa popielcowa, której od zawsze bały się stare panny.
- Starą pannę ze śledziem na plecach można było zobaczyć w Radziłowie w środę popielcową – opowiada Zbigniew z Radziłowa. – Taki był początek postu. Stara panna, która w karnawale nie wyszła za mąż, była zawsze znaczona śledziem przyczepianym niezauważalnie na plecach i tym samym wystawiana na pośmiewisko.
Środa Popielcowa jest w kalendarzu chrześcijańskim pierwszym dniem Wielkiego Postu. Jest to dzień pokuty przypadający 40 dni przed Wielkanocą. Według obrzędów katolickich tego dnia kapłan posypuje głowy wiernych, mówiąc jednocześnie: Pamiętaj, że jesteś prochem i w proch się obrócisz. Przypomina to człowiekowi o kruchości jego życia i nieuchronnej śmierci.
Janek Kalbarczyk
Komentarze (0)