Proszę kilka słów o sobie.
- Dariusz Leończyk. Jestem założycielem, szefem MEDICUS’A, a jednocześnie radnym powiatowym tej kadencji. Mieszkam w Rajgrodzie. Pracuję w Rajgrodzie i w Grajewie. Żona jest stomatologiem i pracuje w Grajewie, trójka dzieci, które uczą się jeszcze w szkole podstawowej. Moja działalność to działalność społeczna jako radnego, ale przede wszystkim działalność lekarska czyli dwie przychodnie, a w zasadzie trzy – dwie w Grajewie i jedna w Rajgrodzie. Działamy od 1998 roku.
- Kiedy narodził się pomysł własnej praktyki?
Pierwsze pomysły to były kiedy jeszcze pracowałem, co zresztą połączyłem na początku pracując w szpitalu robiąc specjalizację i już myślałem o tym żeby coś tam zacząć działać samemu.
Życie i doświadczenie ze szpitala pokazywało jak to jest. Zawsze mnie drażniły takie sytuacje kiedy ludzie, którzy pracowali tam na etacie czy pracują nadal, zresztą nie tylko tutaj ale i w innych szpitalach czy firmach ograniczali się do tego, żeby te godzin osiem, których i tak się nie siedziało usiedzieć i tak strasznie się minimalizowali. Nawiązywali z tymi ludźmi (pacjentami) minimalny, bardzo krótki, słaby kontakt i to oddalało, a nie przybliżało. Po drugie zawsze podobały mi się jasne sytuacje rynkowe i chciałem jakoś to przenieść na służbę zdrowia. W czasach socjalistycznych mówiono jak wiemy, że żołądki te same, dostęp do służby zdrowia taki sam, równość wszędzie i wszyscy płaciliśmy do jednej kasy taką samą stawkę i nikt tego nie liczył. Kiedy się zaczęto zastanawiać jak wycenić te procedury, jak zrobić co ile kosztuje, ile kto wpłaca i rzeczywiście, że ten dostęp do służby zdrowia każdy kto zapłacił miał taki jak chce i nie musiał tam czekać i takimi czy innymi kanałami dochodzić do tego. To mnie strasznie drażniło i dlatego zacząłem myśleć najpierw o działalności typowo prywatnej. Przychodzi pacjent i płaci to musi dostać naprawdę dobrą usługę, wtedy kiedy chce, na która godzinę, wybiera sobie lekarza, ustala zasady takie prawdziwe. Na początek to był taki pierwszy pomysł, że ktoś zapłaci przyjdzie dodatkowo pomimo, że się ubezpiecza wtedy w tej socjalistycznej służbie zdrowia no chorej zupełnie, to tam przyjdzie, zapłaci i ma naprawdę to za co płaci. Jeżeli pacjentowi się nie podoba to o tym mówi, a my dostosowujemy się do niego. To był taki pierwszy impuls. Generalnie szpital wszystkim się zajmował plus przychodnie i pamiętam, że szpital był takim moderatorem trafiali tam ludzie mniej lub bardzie chorzy. Część się nie mogła dostać w ogóle, część się dostawała jakimiś tam kanałami, także nie podobało mi się to i w tym momencie nie mogłem nic innego zrobić tylko pomyśleć o jakiejś zmianie żeby pacjentom dać możliwość, jeśli już płacić to oficjalnie. Ja wystawiam rachunek, że wziąłem pieniądze i wiesz czego one mnie wymagać. Wiadomo ile co kosztuje i można zweryfikować czy stać mnie na to czy nie. Wszystkie reguły są jasne. Pewnie, że wtedy nie było innej możliwości, bo wiadomo, prywatna służba zdrowia była poza finansowaniem państwowym, nie było żadnych możliwości itd.
Początki Medicusa?
- Kiedy pojawiły się czasy pierwszych kasy chorych, która wyceniła procedury i był nawrót do firm prywatnych. Polityka nawet była w tym kierunku faworyzowana. Z drugiej strony chciano też w stronę państwową, żeby te przeładowane szpitale odciążyć, przychodnie, żeby ci, którzy nawet tam pracowali wzięli sprawy w swoje ręce, zaczęli być swoimi menadżerami, W przychodniach pielęgniarki porobiły sobie kursy i niemalże jedna odpowiedzialna jest za trzy sprawy czy cztery i potrafi robić wszystko w swoim czasie, bo po prostu wydajność jest inna, inaczej ludzie pracują. Ten pomysł był dobry. Po raz pierwszy zaczęto się zastanawiać ile to kosztuje, ponieważ to nie jest tak jednak, że........, ciągle do tego wracam, że my tam płacimy grosze i dostęp mamy taki jaki mamy. Wyceniono po prostu, że jednak godzina lekarza kosztuje tyle, praca pielęgniarki tyle, taki zabieg tyle. I to jakby był taki zaczątek, zaczątek myślenia, że jednak ta służba zdrowia coś kosztuje, ale inne są też pieniądze. To był dobry moment, rok 1999 kiedy się pierwsze kontraktowanie pojawiło. Po pierwszym pół roku zauważyłem tą możliwość, że można rzeczywiście spróbować tak zupełnie prywatnie i ubiegać się o finansowanie państwowe żeby odciążyć tych ludzi, aby jednak nie musieli płacić zupełnie prywatnie. W 2000 roku już decyduję się na samodzielny kontrakt, odchodzę ze szpitala Państwowej Służby Zdrowia i zaczynam w Rajgrodzie jako lekarz rodzinny, jako przychodnia i tutaj w Grajewie.
Medicus a Szpital Ogólny ?
-Duży szpital czy klinika jest to takie miejsce gdzie każdy z nas musi trafić po to żeby zobaczyć jak się leczy. Są tam przypadki zebrane, różne, rzadko spotykane i zaczynając pracę od pracy w przychodni człowiek tego się nigdy nie nauczy czego można nauczyć się tam, co można spotkać. To nie tylko byli Ci pierwsi, którzy odeszli i próbowali, czuli się na siłach żeby zacząć pracować na własny rachunek, ale to jest i dzisiaj. Tam można zawsze za czyimś plecami się schować i jest to tak łatwiej troszkę. Odpowiedzialność jest bardziej rozłożona. Pojawiają się na pewno zarzuty, że uciekli ze szpitala, albo podbierają pacjentów. Były czasy, kiedy tak jak wszyscy pracowali i pieniądze szły do jednego „gara”, a w szpitalu było też fajnie, bo nikt nikomu nie zazdrościł. Każdy zarabiał: miałeś jedynkę - tyle, dwójkę to tyle, każdy gdzieś tam dorabiał, ale to było bardzo równo. Pieniądze wszędzie dzielą i kiedy się pojawiło coś takiego, że ktoś tam gdzieś ma jakiś gabinet, przejawia jakąś inicjatywę to od razu pojawiają się niesnaski, zawiść taka ludzka rzecz. To się później nawet pojawiło w sposób taki bardziej drastycznych kiedy ruszyła medycyna rodzinna, kiedy zaczęła się walka o pacjenta i pieniądze miały iść na pacjenta (w jakimś sensie tak jest). Kiedy zaczęto dzielić rynek na populacje.............. to też jest bardzo duży plus w tym, że tak zaczęto, ponieważ wtedy ten lekarz nie miał tak z góry tej puli przyznanej tylko pacjentom dano możliwość wyboru i to lekarz musiał zabiegać o pacjenta. Zmieniły się role i tak jest do dzisiaj w zasadzie.
Kto stracił a kto zyskał ?
- Dla samych pacjentów jest to dobre, dla nas są niestety cienie tego. Mamy płacone rocznie na pacjenta, w tym są również badania i inne konsultacje. Niestety większość lekarzy.......oszczędza na tym i pacjent bardzo cierpi, a z drugiej strony pacjenci byli przyzwyczajeni do tej państwowej pracy, kiedy pacjent przychodził i przy pierwszej wizycie dostawał badania od A do Z jakie tam były i dopiero następna wizyta to była rozmowa co tam może być nie tak. To trzeba wypośrodkować. Ale to jest głębszy temat. Na pewno w jakimś tam sensie musi być nie tylko leczenie ale i profilaktyka, na którą już się zaczyna kłaść większy nacisk. Poza tym odgórne jest założenie, że jakiś tam procent trzeba przeznaczyć na badania dla pacjenta, to też jest bardzo zasadne, bo to jakoś umyka później. Jak człowiek potem spojrzy miesięcznie to te pieniądze jakoś tam można rozgospodarować. To już takie czysto marketingowe problemy. To są blaski i cienie tego wszystkiego.
Nieporozumienia w środowisku lekarskim?
- Lekarze ze szpitali uważają, że my tu dostajemy tyle pieniędzy, że powinniśmy wszystko robić, a z kolei lekarze z tej podstawowej opieki boją się wysłać swego pacjenta gdzieś na konsultacje z obawą, że już pewnie nie wróci. I to tak jedno z drugim się rozmywa i cierpi pacjent w tym momencie. Ja myślę, że jest to do dogrania.
Jak rozwiązujecie tego typu trudności?
- My, czyli Medicus taką politykę zastosowaliśmy, żeby jak najwięcej tych poradni stworzyć tutaj na miejscu. Na początku trafialiśmy w takie luki brakujących specjalizacji prywatnie. Teraz już mamy chyba siedem poradni finansowanych ze środków NFZ, czyli pacjenci mają to bezpłatnie. Po to żeby pacjenci mieli tutaj na miejscu, w Grajewie nie musieli gdzieś jeździć, szukać do Białegostoku. Zawsze to było moim celem żeby opiekować się tym pacjentem od A do Z. Żeby nie było tak, że kiedy trafia do nas pacjent to potem wyjdzie stąd i „dobrze niech pan zrobi to i to, czy pojedzie tam czy tam”. Staramy się zajmować pacjentem kompleksowo. Jeśli czegoś nie mamy staramy się dokładnie skierować pacjenta w pożądane miejsce mówiąc dokładnie gdzie, godziny itp. Ludzie wtedy czują się zadowoleni, nie czują się zagubieni, ponieważ około 50% to psychika. Bardzo ważna jest rozmowa i podejście do tego pacjenta. To nie jest tak, że ja się znam na wszystkim i pomogę na wszystko, ale staram się po rozmowie powiedzieć, że może to być to czy coś innego podpowiem. To jest budowanie takiego kontaktu, zaufania między pacjentem, a lekarzem i to procentuje.
Czy było warto rozpoczynać własną działalność i czy były chwile zwątpienia?
- Takich momentów na pewno było kilka kiedy wątpiło się. Teraz to już jest kawał czasu jak odszedłem i już o tym nie myślę, ale pierwsze to jest to, tyle lat się pracowało w tamtym szpitalu i wszystko ciągnęło z powrotem w tamto miejsce, na ten fotel, do tych pacjentów. Tamto chodzenie między łóżkami, więcej ruchu. Tutaj jest bardziej statycznie. To po pirwsze takie bardziej emocjonalne. Po drugie sytuacje bardzo niesympatyczne ze strony kolegów po fachu. Zawsze się z tym trzeba liczyć. Czasami pacjenci wyrażają się czy nastawiają się w sposób niemiły do lekarza. To się zdarzało nieraz. Często oni coś tam od siebie dodają i trzeba to wtedy wypośrodkować. Takich przypadków było wiele, szczególnie na początku. Później po takim pierwszym bumie w kierunku prywatyzacji.......polityka państwa w tym sensie nieco przystopowała. Kontrakty są krótkie, przeważnie zawierane na rok, później się wszystko generalnie może zmienić. Podejmie człowiek jakieś kroki, kupi urządzenia, bo były takie wymogi. Za rok się to wszystko zmienia, nie kontraktują tego, a jednak co innego. Brak stabilności funduszy zdrowotnych. To jest chyba podstawowy problem nie tylko praktyk prywatnych, ale i państwowych. W przypadku państwowych praktyk zawsze ktoś tam dopłaci, a tutaj trzeba z własnego budżetu wykładać i dokładnie kalkulować.
Prognozy dla Szpitala Ogólnego w Grajewie?
- Jak wszystkim wiadomo poza pracą jako lekarz pełnię funkcje społeczne między innymi jako radny Rady Powiatu Grajewskiego z okręgu Rajgrodu.
Jeśli chodzi o szpital to tam nie zrobiono nic w kierunku poprawy sytuacji przez lata. Dołożono jakąś bzdurna ustawę o regulacjach wynagrodzeń i teraz jesteśmy na etapie olbrzymiego długu i poważnego problemu. Wszyscy dojrzewamy do tego że szpital w istniejącym kształcie nie może dalej funkcjonować.
Kluczowym tematem wszystkich posiedzeń rady jest ciągle sytuacja szpitala , który obciąża najbardziej cały budżet i coś z tym trzeba zrobić jak najszybciej. Jeśli mam jakieś pomysły to próbuję o nich mówić, ale od razu jestem postrzegany o jakieś anty działania dla szpitala np. im gorzej w szpitalu tym lepiej dla mnie. Akurat nie jest to prawda. Na pewno nasza_medicusa i szpitala w wielu dziedzinach przeplata się i zahacza o siebie gdyż jest to generalnie działalność medyczna.. Zasadniczą praca szpitala to są oddziały. Chodzi o to aby nasza współpraca poszła w tym kierunku żeby pacjenci nie musieli wyjeżdżać poza miasto tylko mogli skorzystać z hospitalizacji tutaj na miejscu. Trzeba to wszystko podciągnąć i będzie to z korzyścią dla obu stron. A przede wszystkim dla pacjentów Tak się składa, że jestem członkiem komisji rewizyjnej i na początku moje wizyty w szpitalu były źle widziane, ale z czasem jak zouważono, że jednak jakąś fachowością potrafię się wykazać. już te przeciwne nastawienie zginęło i zaczęto rozmawiać co można zmienić, w jakim kierunku, jakie dziedziny warto promować,rozwijać i to jak poprawić atmosferę wokół szpitala. Poprzednia rada trochę nas poróżniła, ale pewne kierunki da się pogodzić, można współpracować. Jednym z moich pomysłów jest to, żeby dać większą swobodę ordynatorom oddziałów jako szefom, koordynatorom., żeby oni tam pokierowali jak ten oddział ma przetrwać i dobrze funkcjonować.
Zadłużenie podejrzewam, że balansuje w granicach 13-14 milionów. Dokładnie jeszcze tego nie wiemy, ale jest firma, która prowadzi audyt szpitala, szuka kierunków wyprowadzenia szpitala na jakąś prostą.
Ale bez pomocy kogoś z zewnątrz nie uda się pozbyć tego długu, bo jego wysokość zbliża się do sumy całego budżetu powiatu, skąd mają być pieniądze na szkoły, drogi czy inne sprawy. Pomysły są takie żeby dopuścić jakiś kapitał pozarządowy, prywatny, który częściowo pokryłby zadłużenie szpitala.
Komentarze (0)