Z Adamem Jankowskim, reprezentantem UKS Wilk Grajewo, ełckim policjantem i wielokrotnie nagradzanym medalami na mistrzostwach świata, Europy i Polski mistrzem wschodnich sztuk walki rozmawiał Janek Kalbarczyk
Janek Kalbarczyk - Panie Adamie jaka jest pańska życiowa dewiza jako człowieka, policjanta, a przede wszystkim mistrza wschodnich sztuk walki?
Adam Jankowski - Być silnym znaczy być pożytecznym. W życiu należy kierować się zasadą permanentnej ewolucji ciała i ducha, równowagi między człowiekiem, a naturą, oraz harmonii we wszystkim. Ludzie, którzy uprawiają sport nie wypalają się tak szybko w pracy, nie przeżywają tak bardzo tego co dzieje się naokoło nich.
JK – Jak pan godzi swoją sportową pasję z życiem zawodowym?
AJ - Przyznaję, praca nie jest dla mnie na pierwszym miejscu. Oczywiście pracuję najlepiej jak potrafię, ale to sport jest dla mnie niezwykle ważny i to sport daje mi siłę do życia. Dzięki niemu jestem mocny fizycznie i zrównoważony psychicznie. Sport to moje życie i dlatego cały czas, mimo że pracuję, to intensywnie trenuję. W ełckiej komendzie prowadzimy dochodzenia w sprawie kradzieży, włamań, uszkodzenia ciała , pobicia i inne. Przyznaję, że ogromnym atutem służby w Policji jest możliwość łączenia pracy z uprawianiem sportu. Mam różne godziny pracy. Trenuję codziennie albo w klubach sportowych albo u siebie w domu. Gdybym nie uprawiał sportu to pewnie moje życie wyglądałoby inaczej. Po pracy ludzie najczęściej siadają przed telewizorem, ale według mnie to nie odpoczynek. Oglądając telewizję nie można dobrze odreagować np.: złego dnia. Ja trenując, jak się zmęczę, wypocę, to następnego dnia wstaję rześki do pracy. Gdy czasami zdarzy mi się kilka dni bez treningu, to źle się czuję.
JK – Powiedział pan w klubach sportowych, więc w ilu, jakie dyscypliny?
AJ – Oprócz Viet Vo Dao trenuję w Grajewie Kick Boxing i w Ełku dodatkowo Ju - Jitsu. Próbuję też swoich sił w MMA. Treningi w klubach zajmują mi trzy dni w tygodniu. Dwa to mój prywatny trening wsparty bieganiem. Niedzielę zostawiam sobie wolną.
JK – Jest pan żonaty, małżonka nie protestuje, że większość czasu jej mąż poświęca pracy i treningom?
AJ – Nie. Od początku wiedziała, że sport to moje życie. Pracę swoją też człowiek musi wykonywać jak najlepiej umie i może. Sport i praca przeplatają się w moim życiu nieustannie i nierozłącznie.
JK – Kiedy sport wciągnął pana?
AJ - Sportem interesowałem się od zawsze. W szkole podstawowej biegałem, brałem udział w grach zespołowych. Wraz ze zmianą szkoły nie zmieniło się jednak moje podejście do sportu. W gimnazjum usłyszałem od kolegi, że w Ełku jest klub Viet Vo Dao. Wraz ze starszym o 3 lata bratem Sylwestrem pojechaliśmy na pierwsze zajęcia i od razu nam się to spodobało. Mój brat również trenuje i odnosi międzynarodowe sukcesy w Viet Vo Dao.
JK – Jaki to klub?
AJ - W Ełku treningi zacząłem w klubie „Phoung Hoang” - „Wzlatujący Feniks”, który działa w Ełku od 1990r., ( w Polsce od 1986 roku). Moim trenerem jest od początku Mirosław Falaciński. Wszystko, czego nauczyłem się z zakresu Viet Vo Dao zawdzięczam właśnie swojemu trenerowi, który zajmuje się mną od ponad 10 lat.
JK – Jak długo można trenować sztuki walki?
AJ - Można trenować do późnej starości. Widziałem człowieka ćwiczącego Viet Vo Dao, który miał 70 lat, a wyglądał na 40. W tym sporcie jest inaczej niż w innych dyscyplinach, gdzie kontuzja eliminuje zawodnika. Sztuki walki można trenować przez całe życie. W późniejszym okresie zostaje możliwość rekreacyjnego uprawiania tego sportu.
JK – Jaki był pański najszczęśliwszy dzień w pańskiej zawodniczej karierze?
AJ - Byłem niesamowicie wzruszony, gdy zdobyłem złoty medal i widziałem polską flagę wciąganą na maszt podczas mistrzostw Europy w Viet Vo Dao. To bardzo zapadło mi w pamięci.
JK – Pańska zawodnicza kariera to ciężkich treningów i sukcesów. W tym roku stawał pan już pięć razy na podium, ale były i porażki, chociażby jak ta ostatnio na mistrzostwach w Wietnamie. Nie zniechęca to pana jakoś do dalszych treningów?
AJ - Sukcesy i porażki mnie mobilizują. Porażki czasami oczywiście są, ale ja podchodzę do tego bardzo racjonalnie. Jeśli ktoś mnie pokonał, to po prostu był lepszy. Nie złorzeczę więc, tylko gratuluję zwycięzcy i naprawdę życzę mu wszystkiego najlepszego. Szanuję jego sukces. Wiem, że spotkamy się za rok. Trenuję solidnie dalej.
JK – Pańskie plany na najbliższą przyszłość?
AJ – Będzie trochę zmian lecz głównie zawodowych, jednak wszystko pokaże czas. Nie wybiegam w przyszłość, każdy dzień niesie nam coś nowego. Na razie chcę skończyć studia.
JK – To jeszcze zapytam co pan studiuje?
AJ – Jestem sportowcem więc zrozumiałe, że zdobywam dyplom Akademii Wychowania Fizycznego i Turystyki w Białymstoku na kierunku wychowanie fizyczne.
Dziękujemy za rozmowę
e-Grajewo.pl
Komentarze (0)