Kultura i rozrywka

  • 6 komentarzy
  • 15453 wyświetleń

Kapliczne wieści-Zacieczki Nowe

 
PRZYGRANICZNA SOLIDARNOŚĆ

      Wieś Zacieczki Nowe, to miejscowość położona na gruntach folwarcznych, powstała później niż wysunięta 500 m na północ wieś określana w historii trzema nazwami: Zacieczki, Zacieczki I lub Zacieczki Stare. Obydwie miejscowości leżą przy granicy województwa podlaskiego i warmińsko-mazurskiego. Przez długi okres czasu osiedleńców tworzących przysiółek na likwidowanym folwarku nazywano Zacieczki Nowe, Zacieczki II albo Zacieczki Przybysze. Zacieczki Nowe, o których mieszkańcy wsi Zacieczki Stare chętnie mówią, że należą do nich, mimo że leżą na dwóch odrębnych obszarach, w znacznej odległości od siebie, stanowią jedno sołectwo z ilością 71 mieszkańców, należące do gm. Szczuczyn w powiecie grajewskim. Ponadto sołtys p. Barbara Sienicka, mieszka w Zacieczkach Nowych nr 10, w miejscu ducha historii, dawnego budynku dworu. 
     Przed 1939 rokiem miejscowości te, graniczące z dawną granicą Prus Wschodnich, nawiązywały szerokie kontakty handlowe z ludnością niemiecką. Współpraca ludzi z terenów pogranicza nie przysłaniała obowiązków polskim służbom granicznym. W tym rejonie Polskie Strażnice Graniczne mieściły się we wsi Rakowo i Kurki. Niemiecka Komendantura Graniczna była we wsi Kurzątki. Młodzież przygraniczna wzajemnie zapraszała się na zabawy oraz uczestniczyła w grach towarzyskich. Najchętniej grali w piłkę nożną na łąkach. Niemieckie dziewczyny i chłopcy mieli w zwyczaju przesiadywanie z młodzieżą polską pod figurkami, krzyżami lub płotami. Zgodnie z planem, na łąkach przyległych do krzyża, młodzież polska zrzeszona w Związku Strzeleckim, którego baza mieściła się w odległej trzy km wsi Rakowo, zdobywała sprawność strzelecką. Zajęcia z wychowania fizycznego i przysposobienia wojskowego prowadził pan Szypulewski, podoficer Staży Granicznej w Szczuczynie ul. Kilińskiego 40 (od 1999 r. plac autobusowy Szkoły Podstawowej).
 
KRZYŻ Z 1892 R. W HISTORII WSI

    Na terenach Zacieczek Nowych na gruntach w większości V i VI klasy, graniczących z terenami wsi Rakowo, mieścił się folwark Żyda o polsko brzmiącym nazwisku Kazimierz Grzybowski.  Na swoich ziemiach, w odległości 400 m na południe, za wsią przy granicy gruntów Rakowa, w roku 1892 zlecił postawienie metalowego krzyża.
    Żeliwny odlew ażurowego krzyża, ze skromnymi emblematami męki Pańskiej zwanymi Arma Christi, jest bogato zdobiony. Na czterech końcach promieni biegnących z przecięcia ramion krzyża, jest umieszczona aniołkowa gloria. W osi pionowej, z głową w cierniowej koronie wspartej w centrum promieni, wkomponowano cynkowy element główny, symbolizujący figurę Chrystusa. Ramiona ażurowego krzyża, zarówno zewnątrz jak i wewnątrz, wypełnione są bogactwem ornamentów, umieszczonych bezpośrednio na belkowaniu. 
Krzyż o delikatnej konstrukcji wykonanej z żeliwa, gwarantuje dłuższe przetrwanie, choć i takie krzyże ulegają niszczycielskiej sile destrukcji pod wpływem czasu i warunków atmosferycznych. Często, niszczenie symboli kultu wiary, powoduje człowiek.
Murowany i otynkowany cokół w kształcie ostrosłupa ściętego, o wysokości 2 metrów, skierowany jest do głównej drogi.  Na czołowej stronie cokołu jest przymocowana dwoma śrubami oryginalna tablica żeliwna o wymiarach 19x22 cm ze ściętymi po 4 cm prostymi bokami, obwódką i szarfą. Uwypuklone napisy ostrej czcionki z szeryfami głoszą: „ Na chwałę Panu Bogu dziedzic Folwarku Zacieczki Kazimierz Grzybowski z żoną Joanną ze Słominskich roku pańsk. 1892. 24 listopada”.  Małe, polne sacrum na lekkim wzniesieniu z gruntu i kamienia, ogrodzono w okresie PRL bardzo prostym, metalowym płotkiem 2x2 m z prętami zakończonymi uproszczonym grotem. Dziedzic, fundując pamiątkowy obiekt sakralny, dziękował Panu Bogu za współpracę ze społecznością, związaną z folwarkiem.
     Dwadzieścia lat później w roku 1912, z powodu podeszłego wieku oraz braku następców, chętnych do dziedziczenia, właściciel część majątku ziemskiego i zabudowań gospodarczych sprzedał i wyjechał z rodziną do Warszawy. Dziedzic K. Grzybowski, zaprzyjaźniony z ostatnim właścicielem sąsiedniego dworu w Bęćkowie Rajmundem Skarżyńskim, majątek swój rozprzedał miejscowym i okolicznym obywatelom polskim. Na pozostałe grunta, budynki i dwór, zlecił pośrednictwo sprzedaży w jego imieniu dla księdza w Szczuczynie.
    Powstającą zabudowę sioła, wielu nowych właścicieli folwarku w Zacieczkach, pochodzących z różnych stron kraju, nazywano Zacieczki Nowe. Jednak mieszkańcy wsi Zacieczki Stare, większy nacisk kładli na nazywanie wsi sąsiedzkiej- Zacieczki Przybysze.  Z biegiem lat nazwa Przybysze zanikła.
     W roku 1912 do gminy Szczuczyn przeniosła się z Ostrowa Mazowieckiego m. in. rodzina Mierzejewskich. Jeden z kuzynów zamieszkał w Szczuczynie przy ul. Senatorskiej. Drugi z nich, kupił po dziedzicu 30 morgów (17, 80 ha) folwarcznej ziemi w Zacieczkach. Jego syn Eugeniusz Mierzejewski ur. w 1926 r. i siostra Wanda Wasilewska-Mierzejewska (1915-2007 r.) matka Zenona (ur.31), Urszuli (ur.34), Edwarda (ur.38) i Ryszardy (ur.42), współuczestniczyli m. in. przy porządkowaniu otoczenia krzyża. Pełna ekspresji, inteligencji i energii, bliska koleżanka Władysławy Orłowskiej ze Skaj, Wanda Wasilewska do ostatnich dni jeździła rowerem. Mając 92 lata skorzystała z uprzejmości sołtysa p. B. Sienickiej i samochodem pojechała z nią 21.10. 2007 r. do Szczuczyna na wybory do Sejmu RP. Siedem dni później zmarła.
   W 1918 r. Adam Szarot z Wąsewa woj. mazowieckie, pow. ostrowski, z żoną Aleksandrą z Ciszkowskich, przeczytali w gazecie ogłoszenie o sprzedaży majątku w Zacieczkach. Ojciec Aleksandry, na swoje nazwisko, kupił po dziedzicu 16 ha ziemi i plac na wzgórzu, na którym stał drewniany dworek. Tu zamieszkała jego córka z zięciem. Aleksandra w 1918 r. poszła do ojca pieszo 107 km z Zacieczek do Wąsowa, aby nakłonić jego do notarialnego przepisania gospodarstwa na nią i męża. 
Młode małżeństwo, tymczasowo zamieszkiwali w dworku K. Grzybowskiego, który stał w miejscu dzisiejszego, murowanego domu nr10. Z powodu zbyt wysokiej ceny, nie chcieli jego kupić. Obok dworu postawili dom własny.
     Budynek dworu Zacieczki, ksiądz przewiózł do Szczuczyna i w 1919 r. zmontował z niego organistówkę przy ul. Kościelnej 12, Była usytuowana równolegle do ul. Kościelnej (poprzedni budynek drewniany stał tu prostopadle). Organistówka w tym miejscu była trzecim budynkiem od 1704 r., a drugim po szczuczyńskim dworku rozebranym w 1817 r., w którym mieściła się pierwsza w Polsce szkoła dla dziewcząt. Był to ostatni z pięciu zaniedbanych budynków parafialnych przy ul. Kościelnej, któremu z braku remontów, 18 lutego 2010 r. zawalił się dach.  W maju 2011r., organistówkę rozebrało Wielobranżowe Przedsiębiorstwo Komunalne przy ul. Sienkiewicza 15, na polecenie burmistrza Szczuczyna Artura Kuczyńskiego w początkach I kadencji.
    W Zacieczkach do dziś (2011), jako jedyny element z tamtych lat, na terenie ogrodów dawnego dworu, na skarpie oczka wodnego, rośnie długowieczna lipa drobnolistna, którą właściciele określają na ok. 400 lat. Od oczka w kształcie litery „H” rozchodzą się głębokie, dziś suche rowy, których dawniej żeglowne wody miały unosić dziedzica łódkę.

    Kiedy 17 stycznia 1945 roku Rosjanie przybyli do Szczuczyna, zuchwale penetrowali okoliczne wsie, zabierając z nich wyżywienie. Przy zawracaniu, w Zacieczkach Nowych, kierowca cofając samochodem do tyłu, zniszczył drewniane ogrodzenie krzyża. Płot naprawili  mieszkańcy. Podczas obfitych opadów deszczu i silnych wyładowań atmosferycznych w 1994 roku, w krzyż uderzył piorun i rozłupał cokół na połowę. Mieszkańcy naprawili uszkodzenie.

     W latach wcześniejszych, mieszkańcy wsi w/g kolejności przywozili do krzyża księdza ze Szczuczyna, który raz w roku odprawiał majowe nabożeństwo. Na tę uroczystość wierni schodzili się z obydwu rozwijających się wówczas wsi: Zacieczki Nowe (Przybysze) i Zacieczki I (Stare). Katolickie obrzędy majowe przy krzyżu były odprawiane przez wiernych do roku 1970. Śpiewano pieśni i modlono się w różnych intencjach. Do krzyża za wsią mieszkańcy odprowadzali zmarłych, przed ostatnią drogą na cmentarz grzebalny w Szczuczynie
 
TRADYCJE I OBYCZAJE

    Od wieków, w krajobraz polski wrastały przydrożne obiekty sakralne: krzyże, figurki, kapliczki. Z ich prostoty, często wyłania się piękno, które zawiera w sobie majestatyczny przekaz, przez co przenosi nas w stan kontemplacji. Budowane są z mniej lub bardziej trwałego materiału i prezentują niepowtarzalną małą „architekturę”.  Pomniki wiary, którymi są krzyże i kapliczki, wznoszono przy skrzyżowaniach dróg, w miejscach dokonanych objawień religijnych lub ważnych dla tej społeczności wydarzeń. Obiekty bardziej okazałe, fundowane były dla częściowego upamiętnienia ludzi majętnych. Skromniejsze, budowane były kosztem, sercem i miłością, a często wyrzeczeniem ludzi mniej zamożnych. Wszystkich łączyła pośrednio wiara i nadzieja. Od chwili ustawienia, bez względu na to, kto obiekt fundował, figury i krzyże stanowiły miejsce kultu.
    Nieraz spotykamy je w miejscach często uczęszczanych, choć stoją i tam, gdzie podróżny bywa zaskoczony jego lokalizacją. Zwracają na siebie uwagę w sercu gęstego lasu, nad strumieniem, ale przede wszystkim przy wiejskich domach, polnych ścieżkach, na rozstaju dróg. W terenach miejskich, jak w Grajewie przy ul. J. Piłsudskiego i ul. Wojska Polskiego, kapliczki zostały wtopione w zabudowę.
Ośrodki kultu dla chrześcijan miały przypominać drogę do zbawienia przez miłość, szacunek i pojednanie.  Prowadziły do pośredniczenia w kontaktach ze świętymi, opiekunami i patronami. W świętych, do których się zwracano, widziano opiekę i wolę chronienia miejskiego i chłopskiego mienia od różnych klęsk: wojen, pożarów, powodzi, chorób, kradzieży, itp. Do nich zwracano się z prośbami, błagano lub dziękowano za to, co każdy miał na myśli lub sumieniu. To oni byli pośrednikami pomiędzy człowiekiem a Stwórcą.
Każda kapliczka, figurka to inne zawierzenia i nadzieje z nią związane. Niektóre z nich do dziś stanowią tajemnicę ich fundacji albo ilości wysłuchanych modlitw. Były jednak ponadczasowym, materialnym i duchowym wsparciem przydrożnym oraz dynamizującą siłą trwania w niedoli. Często stanowiły zamknięty fragment czyjegoś życia, zawiedzionej lub doznanej miłości, jak również możliwością pośrednictwa w pokornej, szczerej rozmowie i przepraszania w łzach, na tle ciszy natury, za dokonane zbrodnie, rozpustę, swawolę.
    Te nietypowe obiekty, stanowią ślady ludzkiego trwania i są rozpoznawalnym znakiem rozmieszczenia chrześcijan w okolicy. Oprócz tradycji i kultu, przez wieki kształtowały wyodrębnione, mniej lub bardziej, architektoniczne formy piękna. Dalej są szanowanym elementem lokalnego krajobrazu. Mimowolnie wnoszą sobą, w świadomość mieszkańców, historyczną i religijną tożsamość.
Naszym dziadkom i babciom, wiejskie obiekty kultu wiary, przy których gromadząc się śpiewali i modlili, zastępowały oddalone kościoły.
    Dla ludzi współczesnych, zachowania środowisk miejskich i wiejskich, przedstawicieli zawodów świeckich i duchowych, w porównaniu nawet sprzed 50 laty, są zupełnie inne. Przy małej architekturze sakralnej, bardzo rzadko lub w ogóle, nie zbierają się wierni na majowe lub czerwcowe wieczory. Nie spotyka się przechodnia, zatopionego w modlitwie, przed stojącym w zaciszu drzew obiektem modlitewnym. Dziś inne elementy cywilizacyjne prowadzą do zgromadzeń, albo do medialnej samotni. Nowemu pokoleniu do przeżyć afektywnych nie przeszkadza natężony ruch uliczny, czy przydrożny. Otaczają nas inne zmysłowe troski i cele, a przede wszystkim odmienna mentalność, konfrontacja społeczna, polityczno-gospodarcza, wygodnictwo przy plazmowych potentatach i cyfrowych platformach cywilizowanej wszechwiedzy. Przy zaniku indywidualizacji, wypełnia nas masowa cyberprzestrzeń z tolerancją jej przemocy, docierającej do każdego z nas. Dokładnie wypełniła nas niewolą współtrwania, zastępując procesy wolicjonalne. Wytworzył się w nas naturalny dystans do rozważań refleksyjno-intelektualnych w sferze przeżyć religijnych.  
Metafizykę zdecydowanie omija silnie zmniejszona gorliwości wiernych, łącznie z kierownictwem duchowym.
    Mimo wszystko, obiekty małej sakralnej architektury, której w powiecie grajewskim nie jest przesadnie dużo, podlegają trosce i są nadal pieczołowicie odnawiane jedynie przez garstkę wiernych.  
Tak niedawno, mieszkańcy zbierali się wokół obiektów kultu, aby wspólnie modlić się podczas nieszczęść i podczas świąt. Mężczyźni zdejmowali nakrycia głowy i żegnali się podczas przechodzenia obok nich. Umieszczane na rozstajach dróg krzyże dla podróżnych stanowiły punkty orientacyjne, zastępowały mapy i współczesny system nawigacyjny Global Positioning System (GPS) - bezbłędnie wskazywały kierunek do celu.
 
    Mimo zaborów, wojen i totalitarnych rządów, jeszcze dziś przydrożne krzyże i kapliczki stanowią skarb dziedzictwa narodowego i kulturowego. Oprócz nakładanej przez czas historii, świadczą o sile wiary i człowieczeństwa. Warto je na nowo odkrywać, czcić ich symbole, ku chwale Bogu i świadectwu młodzieży. 


Autor tekstu i foto: Stanisław Orłowski 

Komentarze (6)

Dobrze jest wiedzieć, co i jak dawniej było. Dzięki!

super miejsce .moi dziadkowie tam mieszkali i moj tatuś,mysle z jeszcze kiedyś odwiedze to wspaniałe miejsce

Babcia dużo mi opowiadała o dawnych czasach, natomiast wiele szczegółów dowiedziałam się dopiero teraz z powyższego tekstu. Male sprostowanie córka Urszula urodziła się w 1935 r., natomiast babcia Wanda Wasilewska zmarła w 2005 r. i miała 94 lata. Tak jak pan napisał była pełną energii, inteligencji, ekspresji i wspaniałą babcią.

Babcia dużo mi opowiadała o dawnych czasach, natomiast wiele szczegółów dowiedziałam się dopiero teraz z powyższego tekstu. Male sprostowanie córka Urszula urodziła się w 1935 r., natomiast babcia Wanda Wasilewska zmarła w 2005 r. i miała 94 lata. Tak jak pan napisał była pełną energii, inteligencji, ekspresji i wspaniałą babcią.

Pani Wasilewska była bardzo życzliwa, niech spoczywa w Pokoju Ducha Świętego. Malowałem tej Pani szczyt domu na biało.

Bardzo ciekawy i pouczający artykuł. Tak mało wiemy o swoich przodka, silnej wiary a co najważniejsze miłości do własnego dziedzictwa i ojczystej ziemi lokalnej jak i krajowej. Dziękuje Panie Stanisławie za przypominanie naszych przodkach i ich tradycjach .....

Dodaj zdjęcie do komentarza (JPG, max 6MB):
Informacja dla komentujących
Redakcja portalu nie ponosi odpowiedzialności za treści publikowane w komentarzach. Zastrzegamy mozliwość opóźnienia publikacji komentarza lub jego całkowitego usunięcia.