Polityczna degrengolada
Budowa imperiów ponadnarodowych (UE, etc.), nie daje bezpieczeństwa własnym narodom, lecz częściowo lub konsekwentnie je osłabia. Dlatego m.in. w komentarzach z przyjemnością czyta się wzniosłe i piękne słowa obrońców suwerenności Polski.
Nawet wówczas, kiedy którykolwiek rząd Najjaśniejszej Rzeczypospolitej nie czyni dobra dla Jej narodu, to Polska jako kraj, nie jest winna naszej patologii. Wiemy, że w naczyniu jedności narodowej – Rzeczypospolitej, uparcie ktoś mąci. Jednak, Polska to nie tylko zmienny rząd i kolejna obłudna partia. Polska to Jej Naród, ziemia i granice. Jak jest w Polsce, zależy od szczęśliwości, nadziei i rozsądku tego narodu. Od nas dużo zależy, bo to nasza większość wybrała najlepszych ludzi do władz lokalnych, sejmu, senatu. To, że w tym kraju bywa często zmiennie, trzeba przed wyborami wiedzieć, kogo wybieramy i komu wybrańcy swój los zawierzać będą. Polakom, czy opcji nam nieznanej? Po wyborach za późno jest na zdrowe myślenie. Chociaż, marszałek Piłsudski, gdyby była potrzeba (sic), dałby i temu radę.
Biją nas, oburzają się wokół. A czy Polacy mają przypisane prawo, chociaż bronić się? Czekamy łagodnie, aż nam dokopią, bo nic nas nie chroni. Za to obcy odważnie wrzeszczą, jeśli: nazwiesz ich per ty, obrazisz ich kraj, napiszesz z małej litery, nie wymienisz tytułu, albo niechcąco dotkniesz go przechodząc chodnikiem.
My czekamy aż nas wyrżną (geschlachtet). Potem kolekcjonujemy polskie czaszki z: (wymień miejsca).
Ktoś nas „leje” we własnym kraju i dotyka munduru prawego, polskiego policjanta!! Lekceważy polski rząd Niepodległego Narodu. Niebywałe! W dodatku upokorzony, przystający na niekorzystne ugody, katolicki naród cicho naprawia ulice na swój koszt. Bandytów z listopada 2011 zwalnia się do legowisk w domach zbudowanych kosztem II w. św., bo oni zmęczyli się walką z Polakami. Może w tym czasie, z kawiarnianych witryn, obłudnicy trzaskali zdjęcia dla batalistycznych scen prowokowanych. W historii przekornie utrwalą, że to Polacy bili, zabijali i żywcem wrzucali…niepotrzebne nacje, o czym autokraci zaświadczą podstępnym filmem.
Aktualnie, Polska oprócz patriotyczno - politycznego zaczadzenia, posiada zbyt dużo aktywnych mechanizmów autodestrukcyjnych. Dzięki wewnętrznym antagonizmom tracimy szacunek i jesteśmy deptani przez obcych. Jeżeli naród, tak jak rodzina, posiada pozytywny stosunek do samych siebie i nie daje się ponieść schematom, które prowadzą do poniżania godności, szybciej się rozwija, tworzy silną więź, a zdobywając po drodze przyjaciół, żyje bezpieczniej i z szacunkiem. Czy możemy mieć szacunek za pozbycie się godła państwowego na koszulkach sportowych? Czy wiemy, kto i za jaką ceną chciał się tego pozbyć? Może on ma świadomość, że to już nie jest Polska - to śmiało symbol jej usunął. Tak działając, możemy się tylko modlić o rzekomych przyjaciół w naszym otoczeniu, którzy zechcą, lub nie, być po naszej stronie.
Nasze zachowania nie są problemem bez wyjścia. Polacy mają zapisane w genach, wiedzą zarówno oni jak i świat, że w razie potrzeby w mig się zjednoczą i wytrwają do końcowego zwycięstwa. Teraz potwierdzają, że tylko praktyka czyni mistrza, jeśli się nieustannie, nawet w czasie pokoju, prowadzi ćwiczenia jednonarodowe. Jednak wewnętrzne walki, o samych siebie, dokładnie nas destabilizują. Trzeba nam wiedzieć, czego rzeczywiście chcemy, założyć cele i konsekwentnie wykorzeniać chwasty pozbawiając je kręgosłupa.
Wszelkie emocjonalne próby walki charakteryzujące się niestabilnością wartości narodowych, jako że na przemianę ktoś nam zagraża albo upokarza, w konsekwencji doprowadzą do społecznego migotania przedsionków.
W tych narodowych animozjach, z braku pozytywnych wartości, wychowuje się nasza tkanka najdroższa - młodzież, która podświadomie przywłaszcza: bunt, chęć walki, arogancję, smutek, żal, destrukcję, etc. Dzieje się to nie za darmo, bowiem: „Czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci.”
Paradoksalne zachowania społeczne i spowodowane nimi emocje, wywierają również trwałe ślady w technologicznych bodźcach rozwojowych całego kraju. Cofamy się do granic przemysłowego absurdu, przy czym troska o pozytywne procesy socjologiczne pozostaje w skromnym zarysie naszego społeczeństwa.
Podczas gdy politycy bawią się krajem, losem narodu lub zatopieni w eufemizmy zawiśli w bezczynności - naród trwa w iluzorycznej przestrzeni, pochylając się w kierunku średniowiecza.
Kiedy w Polsce skończy się polityczna degrengolada; u jednych patetyczna sielanka, swawola, a u drugich - pycha i niemoc?
Kiedy w tych, którzy chcieli w tym kraju być politykami, obudzi się świadomość niekłamanego obowiązku i zaufanego służenia swojemu narodowi? Polska, jako 40 milionowy kraj, potrzebuje szybkiego równania się w rankingu do poziomu krajów z pierwszej dziesiątki, a nie ciągłych, w dodatku wietrznych POPiSów, rzekomo w majestacie prawa służącego narodowi. A co z naszą zieloną wyspą, z której jednostki wykształcone uciekły za granicę? Jest ona żółtą, czerwoną, a może niebieską?
Są kraje, ale zintegrowane, które wydały wojnę, przegrały ją, a wsparci częściowo łupami wojennymi, poszły o wieki do przodu!
Odsunięcie od nas zachowań zdemaskowanego turpizmu, pozwoliłoby przejść do tradycyjnej, życiowej sielanki, w wewnętrznej harmonii naszego narodowego trwania. A wszystko to po to, żeby krótkie życie spędzić radośnie, bo w tym kraju, gdzie mieszkasz, każdy klimat może być zdrowy, pod warunkiem stabilności finansowej i spokoju.
Powrót wypędzonych
Nie dotyczy to wszystkich, ale czy można trwać spokojnie w tym kraju po listopadowej zadymie bojówkarzy.
Polska młodzież i zaskoczona część społeczeństwa dorosłego, nie znając sytuacji, bez przygotowanych rozkazów, biernie obserwowała rozróby obcej chuliganerii.
Czy to był zorganizowany happening z artystyczną narracją, czy próba generalna dla ewentualnego użycia bundeswery w momencie potrzeby? Mieliśmy już wewnętrzne przerysowania na wzór bolszewickiej hunty. Sięgała ona do metod stalinowskiej propagandy medialnej i do przydatnych osiągnięć zachodniej socjotechniki. Umożliwiało to bardzo skuteczne wypaczanie umysłów polskiej młodzieży jak i wciskanie wszelkiego rodzaju zła w jednostki o niskiej inteligencji, których w każdym społeczeństwie jest pod dostatkiem.
Tego rodzaju prowokacje puszczano na zasadach transmisji mszy świętej w czasach, kiedy kraj ten nazwano PRL, a Polską rządziła postsowiecka agentura, która we właściwym czasie utworzyła WRON. Metoda sprawdzalna, bowiem część narodu z racji słabości i naturalnego zawierzenia prawdzie – uwierzyła, że są karmieni prawdą, godnością, zaufaniem i nic im do szczęścia nie trzeba. Jednak rzeczywistość była odwrotna.
Podczas psychologicznej zadymy niszczono nas od kolebki. Ale teraz, kiedy dojrzała, czysto Polska śmietanka polityczna jest u steru, nie powinniśmy snuć podobnych podejrzeń, że okręt polski dryfuje w politycznej mgle albo w ciemnościach i niemocy opada na dno.
W zaprzysiężeniu najmłodszego rządu RP, premier i 14 ministrów bez wrogiego podtekstu - chwalmy Pana i ładujmy amunicję, wypowiedziało bardzo poważnie naszą starą formułkę „ Tak mi dopomóż Bóg”. To powinno świadczyć, że Polska jest pod dachem własnego domu, który stoi na zdrowym fundamencie. Przy czym podejrzenia narodu: o chęci oddalenia tragedii smoleńskiej - jest irracjonalne, wyprzedawanie majątku ma związek z konieczną - prywatyzacją, zablokowanie portów na Bałtyku - to pilna potrzeba przyjaciół, energetyczne uzależnienie nas od sowietów – to długofalowa ideologia, powodowanie kryzysu ekonomicznego w Polsce - to nieuzgadniany z nami obcy scenariusz Moskwy, Berlina i Brukseli.
Warszawskie rozróby, co najmniej trzech głównych grup bandyckich, a nawet kryminogennych dały efekt, bowiem prowokowanie, wzburzanie tłumu do zamieszek, aby ośmieszyć legalny Marsz Niepodległości, udało się. Wnuki Hitlera dobrze odegrali rolę dziadków z września 1939 r. To nie są tylko niemieckie urwisy - ani tym bardziej dzieci broniące dawnej Warszawy. Sprzedajne bestie, gotowe dla kasy zrobić absolutnie wszystko.
Jak się zachowa teraz rzeczywiście Polska, szlachetna młodzież? Czy nienawistną awangardę pasioną znanymi z II w. św. trupimi główkami, która wyskoczyła zza czarnej granicy przeciwko Polsce, w odwecie będą tłuc i gnać aż za Berlin? Tyle, że tym razem musieliby pędzić razem z nimi, niektórych mówiących całkiem płynnie po polsku. W odpowiedzi dwudziestolatka na dwuznacznie brzmiące pytanie, usłyszałem: „Tak jestem kibolem – kibicuję Polsce! Zaczekamy na jedność, która jest siłą naszego narodu!”
A zaciskając pięści dodał: ” Za miłość do niej, rozwalę każdego zdrajcę, bez wyjątku, nawet mówiącego czysto po polsku. Wiem, że od zaciskania pasa skuteczniejsze jest zaciśnięcie pięści.”
Bandyci, to tzw. ” intelektualne pustostany” zainteresowane lekkim życiem motyla, łatwym, lotnym i przyjemnym. Często bardzo krótkim. Pójdą za każdym, kto zapewni im byt, czyli łatwi są do wynajęcia.
Po Święcie Niepodległości Polski, który nie jest dla wrogów dniem do radości, Polakom zostały symboliczne pamiątki po ataku bandytów. Zakrwawione szaliki z orłem w koronie, rozbite głowy, nosy, spalone samochody i inne straty, za które polski podatnik zapłaci.
Jeśli winę za zamieszki dokonane pod ciekawą datą 11.11.11r. ponosi Obóz Narodowo-Radykalny i Młodzież Wszechpolska, to zapytać również potrzeba, czy niemieccy antyfaszyści i neofaszyści sprawniej niż ich dziadkowie dokonali pogromu na ulicach współczesnej Warszawy? Setki nowych żołdaków bez czołgów, ale zamaskowani na czarno, uzbrojeni w metalowe czy drewniane pałki, rozjuszeni jak dzikie bestie atakowali znów krzycząc po niemiecku w Warszawie.
Polacy z szalikami w barwach narodowych, padali na ziemię, a Niemczuki tłukli ich solidarnie: za przegrywane wojny, za niepełne łupy dziadków, za brak Hitlera, za zmniejszone terytorium, za wypędzenie, za podział Niemiec, za niezrealizowane marzenia, za przegrane parcie na wschód, za, za (…).
W rozgrzewce 2011 nikt nie wie, czy za rogiem nie stał Anioł z Bogiem, nie obserwował zdarzeń i nie spełniał marzeń.
* Panie chroń mnie przed polityką - bo z bandytami poradzę sobie sam!
Autor tekstu: Stanisław Orłowski
Szanowny Panie
tekst ciekawy, ale nie ze wszystkim można się zgodzi. Przede wszystkim czy pan był na tych obchodach? Bo ja byłem i mam wrażenie że mówimy o dwóch róznych marszac i rozróbach. Przede wszystkim nie rozumiem dlaczego Polak kopiacy innego polaka ma byc sadzony inaczej niż niemiec. Ważne że kopał na terenie polski więc powinien być osądzony według prawa Polskiego. Po drugie nie można mowić o suwerenności w kraju którym większość prawa tworzy się za granicą bo w bruseli. Co samo w sobie nie musi być złe. problem w tym że w znacznej części jest to prawo głupie. A co do osławiooneeegooo naarooduu, chrystusa narodów i tym podobnych pięknie brzmiących bzdetów, to Polacy to drogi panie naród BARANÓW. Polityką sie nie interesują, wszyscy do okoła nich to złodzieje i najważniejsze to czy któraś partia im coś da. dlatego chłopi głosują na PSL, socjalisci na pis a na po reszta. Ważniejsze jest kto wygra mam talent niż programy polityczne. Pretensje to trzeba mieć nie do pana Tuska, bo ten cwaniaczek doskonale rozumie z kim ma do czynienia wiec mówi to co ludzie chcą usłyszeć- będzie dobrze, nie będę wam przeszkadzał żadnych rewolucjii. Jaki naród taka władza, Polacy nie zasługują na nic wiecej, bo sami tę władzę wybierają. Naród który nie rozumie swoich INtERESÓW zginie.
PS: II wojna się już dawno skończyła, Piłsudski dawno NIE żyje. A Polacy to gęsi i w większośi ignoranci drobni kombinatorzy.
Panie Rafale, dziękuję za poszerzenie mojego tekstu. Panu można w ten sposób się wypowiadać - natomiast dla mnie NIE. To jest ten sam marsz, na którym był Pan obecny. Pozdrawiam bardzo świątecznie, czyli radośnie i życzliwie.