Kultura i rozrywka

  • 17 komentarzy
  • 11681 wyświetleń

W kulcie teizmu i ateizmu

* Reminiscencje światopoglądowe
 
    W czasach, w których wypadło nam żyć, niełatwo jest głosić Słowo Boże. Niełatwo, kiedy zubożenie wzrasta, rodziny leją łzy z powodu rozłąki, a złożone do krzyku usta zamyka niemoc w chaosie. Nawet wybitni obrońcy wiary katolickiej (apologeci), przed atakami judaizmu, heretyków, pogaństwa, unikają zbytecznej osłony. Atakujący chętnie zarzucają, że broniącą się ideę przerasta odstępstwo od wiary.
    Uwielbiany przez naszych ojców i braci komunizm, wyrzucono na śmietnik historii, jako niepasujący do naszych czasów. Szybko okazało się, że rzekomo pozytywna transformacja 1989-90 nie dotyczy całego narodu, tylko jego garstki. Dalej trwamy w metaforycznych konfiguracjach bytu. Brak przyszłości dla młodych z powodu braku stabilności pracy, możliwości założenia rodziny, powoduje szukanie miejsca dla usadowienia buntu. Chcemy, żeby nasze krótkotrwałe istnienie przechodziło w pełni świadomości, zaufania i godności. Mamy do tego prawo, bowiem jesteśmy również świadomi, że Bóg stworzył człowieka całkowicie wolnym. Mimo to, trudno godzić się z pełną wolnością, dzięki której wyrządza się innym tyle zła.

Rodzi się ono w podświadomości, a podsycane strumieniem niekontrolowanej wolności słowa lub władzy, obnaża jej brutalność, co rodzi konieczność jej ograniczania.
Wiara, prawo, etyka, rodzina, sumienie, etc. to naturalne hamulce na drodze wypaczeń. Z braku jednego z nich, niszczone są fundamentalne dobra wypracowanego przez przodków narodowego motta „Bóg, Honor, Ojczyzna”. Czy ten tryptyk, jako zespół cech istotnych, opuścił nasze serca i ma dziś tylko znaczenie symboliczne?
Sprawdzianem lub potwierdzeniem działania prawa i wiary w narodzie jest - głos Częstochowy. Jej echo przez stulecia było pokarmem serc i mózgów: królów, poetów, polityków, ludzi wielkich - Polski i świata. Nawet sceptyków.

Jak to nam dziś rozumieć i przyjmować trzeba, kiedy maleje potrzeba wiary i prawa? Czy jest to naturalna degradacja, czy chwilowa euforia poziomu cywilizacji?
    Jako ludzie, stanowiący inteligentny gatunek homo sapiens XXI w., nie powinniśmy zgryźliwie dzielić się na wierzących i niewierzących, mądrych i głupich. To nie ludzki, a tym bardziej nie religijny podział. Człowiek pracując nad sobą, wciąż podejmuje nowe zadania. Najlepiej, jeśli są one ukierunkowane pozytywnie. Jeżeli je realizuje, to przechodzi do grupy, która daje dla niego i świata wymierne korzyści. Jeśli tego nie czyni, cofa się na tyle, że stać się może jednostką mniej potrzebną dla ogółu, a najbardziej dla siebie. Mimo to, nie powinniśmy mieć odwagi do oficjalnego ich podziału na wartościowych i mniej wartościowych, mądrych i głupich, wierzących i tych gorszych - bo niewierzących. Ostatnio czynią tak media, a nawet niektórzy awangardowi duchowni. 
    Nieustanną szansę potrzebnego bycia dla świata tak, aby w ciągu maratonu życiowego nie zagubić człowieczeństwa, ma każdy z nas. Szansę tę mieli i mają, choć nie podejmują jej, wszyscy wybrańcy narodu. Mieli ją ci, których nazywamy zdrajcami, mordercami itp. Miał ją też m.in. zbrodniarz Adolf Hitler, który wybrał „dobro” w/g własnej interpretacji, popierane dążeniem jego narodu do niemieckiej hegemonii.
Mimo, że Hitler w Austrii wychowywał się w rodzinie katolickiej to, jako chłopiec odrzucał już wiarę. Po opuszczeniu rodziny nie uczęszczał na Msze Św. Poglądowo zbliżony do agnostycyzmu, nienawidził księży, a Żydów uważał za wrogów cywilizacji. W aryjskiej rasie wypatrzył młodzież zdolną do przemocy i okrucieństw, przed którymi świat miał drżeć przez następne stulecia. Ten uproszczony model osobnika, który jak inni korzystał z tego samego słońca i powietrza sugeruje, jak łatwo można zejść na manowce porzucając Boga. Można też założyć uogólnioną tezę. Ci, którzy za swoją religię gotowi są zabijać, żeby na siłę wtłoczyć ją do głów innych, w gruncie rzeczy nie wierzą w to, co głoszą. Mają w tym jedynie własny cel. Wierzący, nie dopuszcza do siebie nawet myśli, że Bóg potrzebuje od niego pomocy w kontynuowaniu swojego dzieła. 
   Sugestie innych wiar, że ateista nie ma nic do „gadania” na temat religii, bo nie zagłębia się w nią, jest paranoją. Często, w zakresie wysokiej inteligencji ateistów/agnostyków, leży dokładne poznanie innej wiedzy, żeby zrozumieć jej przyczyny trwania i skutki. Bywa tak, że dzieci agnostyków wygrywają konkursy w szkołach na temat wiedzy o Ewangelii.
   Wnioskuję, że wiara w typowo nawykowej linii, nie ma nic wspólnego z wiedzą o religii, tylko z wiarą ze strachu. Za to, dążenie do osiągnięcia społecznego statusu, skutkuje poznawaniem wszechwiedzy. Tyle, że u jednych wiara i wiedza idzie w parze, a u innych silnie się wyklucza. Mieszkając w Bydgoszczy znałem ojca kolegi pilota, który po trzydziestu latach odejścia od Boga, powrócił do Niego i pisał, wprost natchnione, religijne teksty.

   Paradoks, który boli, polega na tym, że w niektórych grupach wierzących lekceważą ateistów i odwrotnie. Tworzy to dylemat gromadzony w arsenałach nienawiści. Wyniki tych niekorzystnych absurdów, przedstawiają wszelkie wybory prowadzące do Sodomy i Gomory naszych czasów. Skłócanie światopoglądowe narodu pozwala na łatwiejsze nad nim panowanie. Czyżby od rzymskiej zasady nic się nie zmieniło, a „dziel i rządź” dalej panuje? Jednak powinniśmy wiedzieć, co się dzieje i kto panuje?

     To są odwieczne, ludzkie dylematy, które zmuszają nas do myślenia i poszukiwania.
Nieświadomość, w obu kierunkach, działa jak nieznany tekst Biblii albo jak licencja programu komputerowego, którą mało kto czyta, ale większość klika - zgadzam się! Potem, przychodzi rachunek za podjętą decyzję.
 
     Żyjemy wciąż w niejasności naszych poglądów, zachowań, uczuć, przynależności, sposobu myślenia, itp.
Często też, nie do końca jest zrozumiałe lekceważenie przez naukę uzależnienia rodzin i jednostek, którym procesy stosowanej wiary dają ulgę i sens życia.
Drapieżne jest zachowanie niektórych przedstawicieli nauki, ingerujących w rzekomą patologię światopoglądu. Jednak nauka nie zdefiniowała zamiennika, zastępującego doktrynalny system wiary lub niewiary, którego prawdziwości nie trzeba by podważać.
Panuje współczucie dla tych, którzy poglądy mają utrwalone w genach. Cywilizacja, maluje w tym czasie wygodną przestrzeń wolności przekonań i równania w szeregach postępu. Takie radykalne zachowania, równać się mogą z pierwotnym chaosem, z którego świat powstał.
    W innych rozważaniach zaskakiwać mogą doktryny religijne. Nakłaniają one do bezwarunkowego kultu Najwyższej Prawdy. Historia niezbyt wiele pozwalała do tej prawdy dopuszczać naukę, aby wydobyć ją z niepewności. Nieprzyciągające się doktryny są powodem nienawiści, która pozostawia nam w spadku: wojny, mordy, rozbiory, gwałty i rozwody. A wszystko to, z powodu braku stabilizacji wspomnianego chaosu. Skutki jego trwania, widoczne są we wszystkich płaszczyznach ludzkiego życia.
     Istota ludzka, ma prawo i obowiązek szukania własnego miejsca, warunków ekonomicznych, poglądu politycznego, religijnego i miłości. Po ich osiągnięciu uważa się za szczęśliwą. Dla jednych dobry Bóg, a laicyzm dla innych, tego zaspokojenia nie zaprzecza. Tyle, że nawet konsekwentna natura, zastrzega sobie końcowe rozliczenie. Bo, jeżeli nasionko wybrało skałę zamiast żyznej gleby, nie wykiełkuje.  
Również w łańcuchu pokarmowym za darmo nic nie ma. Potrzebny jest bezwzględny warunek, stanowiący, że wszelkie cele mają być dokonane zgodnie z dekalogiem albo prawem.
Życie rysuje nieprzerwane problemy z tym związane. Z drugiej strony, ci sami ludzie, posiadają specyficzną zdolność do samo zakłócania się. 
     Typowym, choć nie jedynym, przykładem jest wejście na pole walki, oblężone przez teistów i ateistów. Dwa tysiące lat, to za mało na to, żeby dopłynąć do cywilizowanego brzegu. Przed nami jeszcze długie lata poszukiwań w obu kierunkach. Poszukiwań bez sarkazmu, poczucia mądrości nadprzyrodzonej, ale w miłości i szacunku szukania prawdy, której nie znamy. I dobrze, że nie znamy, ponieważ nasze życie jest wciąż barwne, ciekawe, bo inspirowane tym szukaniem. Inaczej osiedlibyśmy na mieliźnie. Uczynię tu maleńką dygresję. Jeżeli nie jesteś czegokolwiek pewien: nikogo nie osądzaj, nie oskarżaj, nie oczerniaj lub nie pal na stosie. Czekaj na przymierze.
      Wiara katolicka, której ja nie wypieram się, to nadnaturalna rzeczywistość uczuciowa, która mieszcząc się w kulcie modlitwy, skłania mnie do etycznego zachowania. Jeśli ona nie jest iluzją, to jestem szczęśliwy. Brakuje mi kompleksowego zawierzenia, żebym dzięki jego dominacji, nie zbaczał z drogi zbyt często. Uważam, że mimo zwątpień w sensowność tych niby mitologicznych doktryn, cel osiągamy przez nieustanne poznawanie Boga i nauki.
       Wysnuta z pradziejów ludzkości konstatacja, że w imię Boga popełniono najwięcej zbrodni, przeraża. Podobnie, przeraża dokonana ilość zbrodni przez pogaństwo. To są podstawowe błędy ludzkości, na których nie można bazować naszej przyszłości. Ani Bóg, ani nauka nie wskazuje takiego zachowania, żeby człowiek mordował człowieka lub spożywał jego ciało. 
     Dopóki króluje myślenie konsumpcyjne i materialistyczne, które jest w polityce i religii, to nie zbliżymy się ani do Boga, ani do ludzi. Polityka, to biznes dla korporacji i wąskiego kręgu grup społecznych.

    Płytko uzasadnioną odskocznią dla uspokojenia sumienia po gorzkich czynach emocjonalnych, nacjonalistycznych czy egocentrycznych jest spowiedź. Jej niesumienność powoduje brnięcie w większą przepaść. Dorobkiem grzesznika jest ktoś okradziony moralnie i fizycznie: zabity, oszukany, zgwałcony, itd. Mimo umoralniających nauk w kościele, w szkole, w domu, mimo ochrony prawnej dalej trwa apoteoza: cudzołóstwa, pijaństwa, narkomanii, nienawiści i rozwiązłości. Wszystko to narusza prawo i blokuje drogę do Boga. W międzyczasie różne sekty walczą o powiększenie ilości zwolenników. Żeby przedłużać swoje trwanie, karmią się krwią innych jak samica malarycznego widliszka.

      Ostatnie lata przedstawiają tę problematykę w sposób skrajny. Kto i w imię czego z mapy Polski zmiata: fabryki, stocznie, szpitale, sądy, zakłady pracy(…) zamyka szkoły? Polska wolność jest wciąż w powijakach pierwotnej demokracji? Viktor Hugo uważał, że: „Ten, kto zamyka drzwi szkoły, ten otwiera więzienia! Parafrazując powiemy, że ten, kto otwiera drzwi do szkoły, ten zamyka więzienia. Edukacja ma wpływ na wszystko. Ilu Polaków i kim będą w następnych stuleciach? Dla kogo służyć będą dobre drogi na polskie dziewicze knieje, aby podziwiać tam nieskażoną faunę i florę?
    Ekonomiczna trauma, wysokość emerytury i lata pracy do przedśmiertnego etapu pcha nas do zakłóceń, a nie do wzajemnej jedności przez miłość do Boga i szacunek ludzi.  
Czy polski patriota, zarówno ten bardzo wierzący jak i ten niewierzący ma świadomość, że nasza Najjaśniejsza Rzeczypospolita jest dryfowana w najbliższy klif - nie tylko moralnego upadku, z powodu koniecznej emigracji za chlebem, dwóch milionów obywateli.
    Społecznie szkodliwe jest też, poczucie wyższości własnego punktu widzenia, podczas gdy nikt z nas nie wie jak wygląda rajski ogród teizmu i kamienisty pejzaż agnostycyzmu.  
Obydwie strony będące w stanie upiornej kontrowersji, mają talent do koloryzowania, albo fantazjowania cech wiary i niewiary. W tym czasie rzeczywistość, której wciąż szukamy, ulega wypaczeniu, a przez zmianę tłumionych lub podgrzewanych emocji zapada w typowy objaw somatyczny. 
     Trzeba podtrzymywać teorię, że człowiek jest wciąż w fazie transformacji, u której celu leży poznanie rzeczywistego źródła obiektywności.  
 
      Pozdrawiam wszystkich miłujących Boga, nie przez tzw. pryzmat wiary, ale przez pryzmat Boga, w odnalezieniu Go - Stwórcy i Pana, w swoim ludzkim sercu i tych, którzy usiłują nie wierzyć w to, że być może do Niego zdążają. Jeżeli Bóg jest, to miłuje nas wszystkich. Dlatego, powinniśmy trwać w nadziei i tak się zachowywać, żeby nikt z nas w przyszłości nie zgrzytał zębami.
   Niech wszystkich nas pogodzi idea Zmartwychwstania Pańskiego i wiecznego życia, jako stałego motywu wszystkich wierzeń i kultur, niezależnie od miejsca na Ziemi i czasu.
Cieszmy się jak najdłużej zdrowiem i nadzieją na lepsze jutro, pomijając brak jednoznacznego twierdzenia czy praźródłem kultu jest wiedza, czy instynkt samozachowawczy.   
 
   Wszystkim czytelnikom życzę, żeby moc Świąt Wielkanocnych 2012 roku wniosła w nasze życie cywilizację miłości, szacunku i pojednania.

     Zgodnie z zasadami naturalizmu uważam, że tekst jest polemiczny, a ja nie roszczę najmniejszego prawa do posiadania - wyłącznej racji.

 
                 Autor tekstu: Stanisław Orłowski


Komentarze (17)

nie sprzączka a klamra. model tej klamry był praktycznie od 1934, pozdrawiam :)

Znakomity tekst, dziękuję

jakoś ten tekst nie porwał mnie , bardzo pokrętny , o co właściwie chodzi autorowi , co chce przekazać ?

Panie Orłowski, co do religii Hitlera polecam Panu książkę Michaela Hesemanna "Religia Hitlera"

Autor powinien popracować nie tylko nad komunikatywnością, ale też nad interpunkcją.

Na sprzaczce jest napisane ,,Bog z nami,, o slowie,,JEST,, nie ma tam mowy

czy jest Pan posiadaczem tej klamry? Czy jest to część czyichś zbiorów?

Większość komentarzy potwierdza tezę autora

Co chciał przekazać tekst? Chciał wprowadzić pokój między ateistami a wierzącymi. Piękny artykuł bez-stronniczy. Chaos nas wszystkich dzieli, a poczucie własnej prawdziwej ideologii pobudza do walki o nią. Jeśli człowiek, niezależnie od tego czy wierzy czy nie; odczuwa wręcz nienawiść do jakiejkolwiek opozycji, wtedy widzimy że jego własna prawda jest kulejąca, bo nie oparta na bazach etyczny, moralnych... i prowadzi do wojny. We współczesnym świecie ludzie mogą się zabijać przez to że jedni lubią zielony kolor a inni niebieski... ślepe dążenie do wpajania czegokolwiek "na siłę", jest niewłaściwe a także nieskuteczne. "Prawda" ma niszczyć granice i jednoczyć ludzi, ma budować. O tym wszystkim był artykuł... Pozdrawiam Pana Stanisława Orłowskiego

Nic z tego tekstu nie zrozumiałem. Może to, że autor jest "za a nawet przeciw". .

Nasza władza ma inne motto i wie , że z honoru wyżywić się w dzisiejszych czasach nie można więc wzorem do naśladowania jest TRZYNASTY APOSTOŁ !

Jestem wymagalna, tekst czytałam trzykrotnie. Jest przejrzysty i pouczający. Jest w nim wszystko, o czym my Polacy powinniśmy wiedzieć żeby zgodnie żyć. Komentarze mówią tak jak polski sejm. Pozdrawiam autora i Karola Jana, który doskonale zrozumiał i określił omawiany przekaz. Dorota K.

p.Doroto chyba wymagajaca a nie wymagalna

p. Dorota chciała powiedzieć, że jest wymaglowana tekstem, co jest równoznacze wymagalna.

już raz napisałem ale cenzura wycięła. Powtórzę jeszcze raz. Pani Paradowska czy pan Groński taką treść zawarliby w 10 zdaniach a tu chodziło przede wszystkim o popis oratorski

mozna to i tak wytlumaczyc P.Stoklosa hehe,pozdrawiam

Prawda zdrajcom dokucza, oj dokucza!

Dodaj zdjęcie do komentarza (JPG, max 6MB):
Informacja dla komentujących
Redakcja portalu nie ponosi odpowiedzialności za treści publikowane w komentarzach. Zastrzegamy mozliwość opóźnienia publikacji komentarza lub jego całkowitego usunięcia.