Wiadomości

  • 5 komentarzy
  • 12741 wyświetleń

Mity szczuczyńskiej oficyny cz.II

     Z obiegowych wiadomości wynika, że w skromnej oficynie mieszkał budowniczy, a od roku 1711 jeden z pierwszych burmistrzów Szczuczyna, Józef Fontana. Wiadomo też, że w dworku miał mieszkać znany w Polsce architekt włoski Józef Piola, podczas budowy kościoła. Budynek mógł też powstać w połowie XIX w. na potrzeby koszar. Zameczek może być też pamiątką po wojnach napoleońskich, o czym świadczą pozostałości fortyfikacji miejskich z XVIII i XIX wieku. Jednocześnie uwagę zwraca styl budowy i rodzi się pytanie, komu potrzebna była taka budowla, która pozoruje fort militarny? Na taką, mówiąc żartobliwie, rzekomy zameczek wygląda. Można jednak założyć tezę, że dworek powstał w czasach, kiedy przy ul. Szczuki mieściła się wspomniana Gubernia Szczuczyńska, zarządzająca folwarkami tego rejonu. Być może mieszkał tam rządca czy komisarz dóbr szczuczyńskich Samuel Szpielowski Neronowicz z rodu Szczuków (zm. 1710), którego murowany pomnik w postaci ostrosłupa stał na placu Zespołu Szkół, tuż przy ogrodzeniu, obok ronda. Pomnik został zniszczony podczas II wojny światowej, a jego ruiny, były widoczne jeszcze w roku 1954.
      Byłaby szkoda, żeby zabytek, choć niewielkiej klasy, który wchodzi w skład dziedzictwa kulturowego Szczuczyna, popadł, chociażby ze względu na jego prywatność, w całkowitą ruinę jak jego sąsiedni pałac Szczuków. Jest możliwe, że oficyna uparcie stoi ponad 300 lat, stara się dominować nad terenem i poświadczać bogatą historię swojego grodu nad rz. Wissą, o typowej nazwie z okresu bałtyjskiego plemiona Jaćwingów.

     Budynek usytuowany jest na północno-wschodniej stronie miasta, w odległości ok. 90 m od ul. Szczuki, przechodzącej w drogę nr 61 na starym, handlowym trakcie Warszawa- Szczuczyn -Suwałki- Petersburg. Obiekt wzdłuż swojej osi, posiadał od frontu wejście i wąskie, jednostronne schody, usytuowane równolegle do budynku od strony zachodniej. Prostopadle do obiektu biegły w dół schody do piwnic, zakończone łukiem nad drzwiami. Bogatsza kompozycja architektoniczna fasady, skierowana do drogi 61, przedstawia kształty z odległej epoki, co dodatkowo potwierdzają solidne kamienne piwnice pod schodami głównego wejścia do budynku. Zadrzewienie sprawia, że jest on coraz mniej widoczny od strony drogi. Zameczek stoi na małym wzniesieniu. Na wschód, w głąb doliny rzeki Wissa, rosną zaniedbane, stare jabłonie. Od południowego-zachodu efekt obiektu podnosi widok małego, naturalnego stawku. Z przekazów nieautoryzowanych wynika, że wokół dawniej zadbanego stawu, mogły być spacerowe alejki i kwiaty. Stawek znajduje się na trasie doliny, polodowcowego wgłębienia bagienno wodnego, biegnącego od zachodu przy ul. Granicznej, przez teren Szkoły Podstawowej do ul. Sienkiewicza i dalej przez stawek, a za nim do koryta rzeki Wissa, odległego o 500 m na wschód od stawku i dworku.
     W roku 1942 właścicieli dworku, p. Miłowskich, wywieziono na Sybir, gdzie zmarła żona Szymona. Po powrocie z Syberii, właściciele nie odzyskali rozparcelowanego majątku ani mieszkania. Rodzinie pozwolono  zamieszkać w dworku. Ich posesję przy ul. Szczuki zajmował POM do 15.04.1953 r. Potem POM rozbudował się w kierunku południowym, na terenach majątku Szymona. Córka Szymona Miłowskiego poślubiła Jerzego Rutkowskiego. W dworku, gdzie w roku 1956 urodził się syn Zenon, obecny właściciel, mieszkali aż do wybudowania budynku mieszkalnego przy ul. Szczuki 8. Podczas fotografowania zabytku przeze mnie w roku 1978, zamieszkiwało go młode małżeństwo.
   Wokół zameczku można spotkać zabytkowe piwniczne magazyny, oraz kamienne spichrze tuż przy ul. Szczuki (obok przystanku PKS na żądanie), na których szczycie wschodnim, wykuty jest na płaskim kamieniu rok budowy 1886.

   Gdyby właściciela interesowała historyczna przygoda, sprzedałby zabytek ze skrawkiem gruntu (to stanowi problem) na drogę dojazdową do ul. Sienkiewicza. Tym bardziej, że przez tyle lat nie zrodziła się własna koncepcja wykorzystania budynku. Obiekt nie przynosząc nikomu korzyści z dnia na dzień niszczeje.
       Można wyobrazić, jak byłoby miło, zajrzeć do kawiarenki w zameczku, zagrać w bilarda, a w otoczeniu stawku posiedzieć pod parasolami, wśród kwiatów, kumkających żabek i pluskających karpi lub zakosztować przejazdów szlakiem tatarskim (Nadstawna), rozległych (po Osowiec) posiadłościach Szczuków i pozostawionych przez nich zabytków, odwiedzić tereny 4 Pułku Kozaków Dońskich ( aż po Skaje), odczuć bliskość byłego pogranicza pruskiego plemiona Galindów, Jaćwingów oraz zabytków okolicznych w Bęćkowie, Niećkowie, Niedźwiadnej i innych. Tak czy owak, należałoby zainteresować tajemnicą szczuczyńskiego dworku historyków z prawdziwego zdarzenia i konserwatora zabytków, póki obiekt zwraca na siebie uwagę. Jeżeli znajdzie się nabywca, to z właścicielem oficyny można dojść do wspólnego konsensusu dzięki zamianie gruntów, dla dobra wspólnoty szczuczyńskiej i zwiedzających. Chociaż tu, dodać można – pomarzyć, dobra rzecz.

      Rozwiązując węzeł gordyjski, przechodzącego w historyczne mroki zabytku, odetchniemy z ulgą, unikając odpowiedzialności przed przyszłymi pokoleniami. Jednocześnie, zbliżymy się do swoich historycznych korzeni.
                Tekst i foto: Stanisław Orłowski



Mity szczuczyńskiej oficyny cz.I

Komentarze (5)

Te teksty.. naciągają przeszłość Szczuczyna i przedstawiają go jakby w przeszłości byłoby to bardzo ważne i rozwinięte miasto, w okolicy znajduje się wiele zabytków (np. dwory w Bęćkowie i Niećkowie), ale nie jest to Szczuczyn, który jest tu przedstawiony, jakby kiedyś był. po Warszawie drugim pod względem ważności miastem w Polsce.

na Sybir wywozono do 1941 r a potem od 1945.

slyszał ktoś moze o tunelach pod kosciolem ?

Szczuczyn był dobrze rozwijającym się miastem za czasów Szczuki. Był budowany jako kolejne miejsce zatrzymania się Króla w drodze na Litwę. Według przekazów Król Jan III Sobieski raz nocował w niedokończonym pałacu Szczuki. Niestety nie dane było Szczuce dokończyć pałacu i dalej wpływać na rozwój Szczuczyna Zmarł w 1710 roku a żona wolała żyć na ziemiach swojej rodziny niż leżącym na prowincji Szczuczynie. Płac w 1800 roku był już ruiną a świetność Szczuczyna była tylko historią. Gdyż Prusi w 1806 zamknęli także kolegium, które w ówczesnym czasie było z jednych lepszych szkół w Polsce. Były czasy gdy uczyło się w nim około 300 uczniów.

Dodaj zdjęcie do komentarza (JPG, max 6MB):
Informacja dla komentujących
Redakcja portalu nie ponosi odpowiedzialności za treści publikowane w komentarzach. Zastrzegamy mozliwość opóźnienia publikacji komentarza lub jego całkowitego usunięcia.