W czwartek 10 września 2015 r. o godz. 11 we wsi Stawiane (gm. Grabowo, pow. Kolno, woj. podlaskie) odsłonięto tablicę upamiętniającą męczeńską śmierć polskiego księdza zamordowanego przez bolszewików w 1920 roku.
Niezwykła uroczystość odbyła się w otwartej przestrzeni, tuż przy drodze krajowej nr 61, obok stojącego już w tym miejscu krzyża na styku linii granicznej gminy Grabowo i Szczuczyn.
Tablica stanowi wyraz solidarności katolickiej, myśli patriotycznej i pamięci polskiej o zamordowanym 22.08.1920 r. księdzu Stanisławie Pędzichu. Jego rzeczywiste miejsce mordu w końcowej fazie agonii było w lesie należącym do wsi Wojsławy ok. stu metrów dalej od symbolicznego grobu na skraju wsi Stawiane. Wieś oddalona 76 km od Ostrołęki, położona 7 km na południowy zachód od Szczuczyna w kierunku Łomży, posiada dziś ok. 39 mieszkańców.
W okresie bolszewickiego terroru ksiądz katolicki przywiązany do wozu konnego, wleczony był od strony Łomży. Na wozie siedzieli bolszewicy z karabinami na pasach ze sznurka. W długiej drodze do śmierci nie prosił katów o życie, o darowanie czegokolwiek, bowiem względem nich żadnych win nie posiadał. Cierpiał za to, że był Polakiem, księdzem zaciekle zwalczanej religii, przez co stał się męczennikiem za wiarę w imię godnie realizowanego hasła ojców naszych – Bóg, Honor, Ojczyzna.
Na pewno przeżywał lęk, narastały w nim cierpienia fizyczne, jęczał, czasem krzyczeć chciało jego wnętrze, ale upokorzony przez bestie szedł z przeżywaniem męki Chrystusa. Nie szczędzono mu bluźnierstw i śmiechu, czego jedynie słuchać mogła i współczuć leśna głusza i ptaki. Resztkami sił dotarł do wsi Stawiane pod Szczuczynem, gdzie oprawcy postanowili go zakłuć bagnetami i pozostawić. Ciało przykryte chrustem znalazła (prawdopodobnie) babcia Henryka Niebrzydowskiego (lat 82) zbierająca chrust na opał. Ojciec Henryka, stelmach z zawodu, wykonał ogrodzenie ze sztachet wokół mogiły. Rodzina zamordowanego o miejscu zbrodni dowiedziała się kanałami konspiracyjnymi i potajemnie zabrała ciało do Ostrołęki. Miejsce pielęgnowano, mimo że ciała już dawno w nim nie było.
Po 95 latach zapomnienia, w symbolicznym miejscu pamięci, na tablicy ozdobnej przechodnie ze łzą w oczach czytają: ”Miejsce uświęcone męczeńską śmiercią kapłana Stanisława Pędzicha rektora klasztoru w Ostrołęce zamordowanego 22 sierpnia 1920 r. przez bolszewików. „Ofiara życia nie była daremna, bo nie wszystek umarłem”(cytat). Wspólnota Wiernych parafii Wąsosz, 10.IX 2015 r.”
PRZEBIEG UROCZYSTOŚCI
Na uroczystość zabezpieczaną przez Policję przybyła młodzież z gminy Wąsosz i Grabowo oraz przedstawiciele samorządów terytorialnych ze Szczuczyna, Grajewa, Łomży, Białegostoku i wielu księży. We wspólnocie patriotów znaleźli się fundatorzy: Wójt Gminy Grabowo Andrzej Piętka, Wójt Gminy Wąsosz Czesław Ołdakowski oraz zaprzyjaźniony Burmistrz Miasta i Gminy Szczuczyn Artur Kuczyński. Było też szereg osobistości, pośród których nie trudno było zauważyć Starostę Grajewskiego – Jarosława Augustowskiego. Uczestniczyli też mieszkańcy wsi Stawiane a wśród nich Daniela Zielińska i Henryk Niebrzydowski, którzy od rodziców i dziadków odebrali żywy przekaz mordu w 1920 roku. Podniosłe chwile wzbogacały poczty sztandarowe i galowe mundury polskich wojsk m.in. Towarzystwa Przyjaciół sławnego 9.Pułku Strzelców Konnych w Grajewie i innych. Uroczystość zaszczycił obecnością inicjator dzieła upamiętniającego mękę, ustawiczny i niezastąpiony kreator życia publicznego Ziemi Łomżyńskiej, Przyjaciel Szczuczyna – Wiceprzewodniczący Sejmiku Województwa Podlaskiego Mieczysław Bagiński.
Ks. Biskup Łomżyński dr Janusz Stepnowski po odniesieniu się do wartości życia i śmierci męczennika za wiarę, poświęcił tablicę upamiętniającą i cały obiekt. Po symbolicznych dotknięciach dekoracyjnej tablicy epitafijnej, przymocowanej śrubami do pomnika z kamienia polnego, złożono kwiaty i zapalono znicze.
Obiekt i tablica o symbolicznym znaczeniu jest poświęcona krwawej ofierze bolszewizmu, męczennikowi za wiarę. Usytuowana obok krzyża wykonanego przez Stefana Zielińskiego i na jego ziemi przy pasie drogowym niech zaświadcza, że jesteśmy narodem katolickim, dalekim od nienawiści. Niech przypomina światu, że jesteśmy narodem tolerancyjnym a nasza świadomość religijna i cywilizacyjna potrafi przebaczać złoczyńcom, choć o żadnym mordzie i przemocy zapomnieć nam nie wolno.
Kulminacyjnym punktem odsłonięcia tablicy epitafijnej w 95. rocznicę mordu i oddaniu przed nią hołdu przez poczty sztandarowe była Msza św. celebrowana, której o godz. 11.30 w kościele pw. Przemienienia Pańskiego przewodniczył Biskup dr Janusz Stepnowski (ur. w Ostrołęce). Podkreślił historyczną więź, jaka łączyła męczennika za wiarę w latach sowieckich a dniem dzisiejszym.
Podczas Mszy św., w której uczestniczył Dziekan Dekanatu Szczuczyńskiego prob. par. Szczuczyn ks. kan. mgr Robert Zieliński, proboszcz parafii pw. Przemienienia Pańskiego w Wąsoszu ks. kan. Marek Milanowski wygłosił homilię, w której również nawiązał do dramatu tamtych czasów.
Uroczystość można zakończyć słowami – księże Stanisławie, zginąłeś męczeńską śmiercią za to, że uczyłeś naród miłości do Boga, Ojczyzny i bliźniego. Strzegłeś stanu duchowego człowieka i jego godności. Dziś my Ciebie Boże prosimy, aby ofiara życia Księdza znalazła miejsce na Twoim ołtarzu.
Księże Stanisławie byłeś do końca świadkiem bolszewickiej podłości oraz bohaterskiej walki i szczerej modlitwy Polaków w obronie zagrożonej kultury chrześcijańskiej i wiekopomnego „Cudu nad Wisłą”.
KONTEKST HISTORYCZNY MORDU
Po rewolucji październikowej 1917 r. władzę w Rosji przejęli bolszewicy na czele z Włodzimierzem Leninem. Powstało nowe państwo o nazwie – Rosyjska Federacyjna Socjalistyczna Republika Sowiecka (RSFRS). Szalał terror bolszewizmu. Ze szczególną nienawiścią niszczono religię katolicką a z rozkazu Lenina zamykano kościoły. Były represje i wstrząsające mordy duchownych wykonywane przez NKWD. Bolszewicy wykrzykiwali im: „Żaden papież z Watykanu nie uratuje was teraz! Plujemy na waszą religię i na każdą inną. Nie ma prawa ponad prawo sowieckie!”.
Bolszewicka paranoja wyrządziła więcej szkód niż sam terroryzm. Morderstwa wykonywano w podziemiach w warunkach poniżających. Oblicze bolszewizmu, którego celem była m. in. walka z religią jest nie do opisania. Wkrótce bolszewicy zaplanowali rewolucję komunistyczną w Europie i w świecie. Ich Armia Czerwona szła na Zachód “przez trupa Polski”. Na Kresach Wschodnich I RP przez dwa lata toczyła się wojna polsko-bolszewicka. Na terenach opanowanych przez bolszewików atakowano polskich księży a w 1918 r. skazywano na śmierć przez sowiecki Trybunał Rewolucyjny. Podczas tej wojny w nocy z 6 na 7 sierpnia 1920 r., polskie wojsko wycofało się z Ostrołęki. Miasto zajęła Armia Czerwona, a władzę objął Tymczasowy Komitet Rewolucyjny tzw. „Rewkom”. Rozpoczął się krwawy fanatyzm ideologii bolszewickiej.
W bitwie pod Warszawą w sierpniu 1920 r. bolszewicy ponieśli miażdżącą klęskę. Pod wodzą Józefa Piłsudskiego Polska przeciwstawiła się czerwonej przemocy i zatrzymała żydowskie marzenia Lenina i Trockiego w ochoczym marszu na Paryż i Berlin, w którym Rosjanie realizowali plan podbicia Europy.
W ostatnich godzinach przed ucieczką w popłochu wojsk radzieckich z Polski, 20 sierpnia 1920 roku, bolszewicy do komendy w Ostrołęce wezwali ks. Stanisława Pędzicha i wikariusza ks. Ludwika Zatryba. Po przesłuchaniu pozorowanym i postawieniu fikcyjnych zarzutów, księży aresztowano i powiedziano im, że będą sądzeni w Łomży. Jednak ostrołęckich księży, nauczycieli, sędziów i innych pędzono przed sobą w kierunku Łomży, a potem dalej. Ze względu na chorobę i wiek 63 lat ks. Pędzich nie był w stanie nadążyć za kolumną. Dotarli do doliny wsi Stawiane 22 sierpnia 1920 roku. W kierunku wsi Obrytki z trudem pokonywali wzniesienie. To były ostatnie metry męki i życia księdza. W lesie należącym do wsi Wojsławy, ok. stu metrów od pomnika i ok. 60 m drogi (DK61) w odległości 7 km od Szczuczyna, sprawiającego kłopoty transportowe ks. Pędzicha bestialsko zakłuto bagnetami i tam porzucono. Los oszczędził ks. Ludwika Zatrybę, który nietrafiony kulą upadł, a przez umiejętne pozorowanie śmierci ocalił swoje życie. Po wyzwoleniu, ciało upokorzonego, a w końcu zamordowanego ks. Pędzicha sprowadzono do Ostrołęki i złożono w podziemiach kościoła poklasztornego. Tablica epitafijna ks. Stanisława w prezbiterium kościoła św. Antoniego w Ostrołęce, ufundowana przez rodzinę, oficjalnie informuje: „Śp. Stanisław Pędzich, rektor klasztoru, b. proboszcz parafii Winnica, ur. 23 IV 1857 w Długosiodle, zamordowany przez bolszewików w lesie wojsławskim pod Szczuczynem. Cześć Twej pamięci Męczenniku. Rodzina".
W części górnej tablicy umieszczono medalion z podobizną ks. Pędzicha. Pod płaskorzeźbą jest sygnatura Zakładu Łopieńskich z Warszawy i Czesława Makowskiego z datą wykonania 1921r.
SKRÓT BIOGRAFII KS.STANISŁAWA PĘDZICHA
Stanisław Pędzich urodził się 23 kwietnia 1857r. w Długosiodle, pow. wyszkowskiego.
Gimnazjum w Pułtusku ukończył w roku 1875. Po ukończeniu Seminarium Duchownego w Płocku święcenia kapłańskie przyjął w roku 1880. W latach 1880-1902 był wikariuszem w parafii Skrwilno, Pałuki, Ostrołęka i Myszyniec oraz administratorem parafii Góra k. Płocka i Koziebrody. Probostwo w parafii Baranowo sprawował w latach 1902-07, a w parafii Orszymowo i Winnica do roku 1911. Ze względu na stan zdrowia zrezygnował z probostwa i przyjął stanowisko rektora kościoła pobernardyńskiego w Ostrołęce, które pełnił w latach 1911-14. Podczas I w. św. ewakuowano go w głąb Rosji. W latach 1917-18 był kapelanem w Odessie na Ukrainie, skąd do kraju powrócił w roku 1919. W czasie wojny polsko-bolszewickiej został aresztowany 20.08. 1920 r., wywieziony w okolice Łomży, potem wleczony i 22.08.1920 r. zamordowany pod Szczuczynem. Ekshumacji zwłok dokonano w 1921 r., które przewieziono do Ostrołęki i pochowano w podziemiach klasztoru. W kościele św. Antoniego jest epitafium poświęcone pamięci duchownego męczennika.
Ks. Stanisław Pędzich był świadkiem naszych bohaterskich zmagań w obronie zagrożonej kultury chrześcijańskiej i wiekopomnego „Cudu nad Wisłą”.
Na przykładzie życia ks. męczennika odbieramy wskazanie, że fundamentem życia na ziemi jest zachowanie i rozwijanie wiary w Boga. Bolszewicy nie byli świadomi tego, że bez religii wyhodować można jedynie potężne zwierzę, nigdy jednak nie da się wychować nawet małego człowieka.
_______________««« ______________
Jako że w odsłonięciu tablicy upamiętniającej los Kapłana i Polski ogromną rolę odegrał nasz rodak, z którego działań jesteśmy wciąż dumni, bowiem emanuje z niego spokój, wiarygodność, rozwaga i kult Boga – poznajmy Go bliżej. Pochodzi ze szlachty polskiej herbu Ślepowron, a już od dnia urodzenia 15 sierpnia 1944 r. na dawnej Ziemi Wiskiej w Konieckach Małych, towarzyszą mu szczęśliwe daty, których ideałom On służy: 15 sierpnia – zwycięska Bitwa Warszawska 1920 roku, 15 sierpnia – święto Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej oraz 15 sierpnia – Wniebowzięcie NMP.
Nauczyciel, samorządowiec – Mieczysław Bagiński syn Stanisława posiada wykształcenie wyższe pedagogiczne i przyrodnicze oraz szkolenia specjalistyczne. Przez 12 lat po studiach pracował na stanowisku nauczyciela do czasu, kiedy zrozumiał, że tkwi w nim silne zainteresowanie i wola pracy w administracji publicznej.
Rdzennie polski polityk i samorządowiec już w latach 1992–1994 pełnił funkcję wicewojewody łomżyńskiego, a w latach 1994-1997 był wojewodą łomżyńskim.
Mieczysław Bagiński jest nie tylko wspaniałym, prawym człowiekiem, ale i dobrym samorządowcem, lubianym kolegą i przyjacielem. Posiada wciąż bardzo dobre kontakty ze środowiskiem ludzkim i przyrodniczym, a poza tym jest człowiekiem kreatywnym o wysokim morale i kulturze osobistej. W swoim działaniu przy dużej skromności i poczuciu solidarności silnie akcentuje związki patriotyczne i katolickie, przy czym słowo człowiek, naród i kultura stawia przed sprawami własnymi.
Prężnie i niezmiennie działa w ruchu ludowym, najpierw w ZSL, później PSL, a z listy tej partii w 1998 został radnym sejmiku podlaskiego I kadencji i w nim pozostał. Zarówno umiejętnie, bo skutecznie ubiegał się w latach 2002 i 2006 o reelekcję, a po wyborach w 2007 r. objął stanowisko przewodniczącego sejmiku. W latach 2010 i 2014 utrzymywał mandat na kolejne kadencje.
Pośród różnych odznaczeń posiada Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski. Jest odznaczony przez Prezydenta RP Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski za wybitne zasługi w działalności na rzecz społeczności lokalnej oraz osiągnięcia w pracy samorządowej.
Wydaje mi się uzasadnione, aby podkreślić, że spośród jedenastu uhonorowanych samorządowców Mieczysław Bagiński otrzymał najwyższe odznaczenie. Nasz wytrwały działacz społeczny posiada tytuł Honorowego Obywatela Wizny.
Mimo obowiązków zawodowych, dzięki pracowitości, subordynacji i organizacji własnego czasu jest zapalonym myśliwym, pszczelarzem i wędkarzem, choć i w tym czasie zjawia się jak anioł do spraw potrzebujących pilnego rozwiązania. Przy tak logicznym zarządzaniu czasem, nie jest dziwne że pasjonująca go historia regionu, ludzi i rodziny jest przelewana na papier, bowiem Mieczysław Bagiński jest autorem ciekawych historycznie, merytorycznie i literacko wydawanych książek.
Podczas tej wrześniowej uroczystości we wsi Stawiane, do której doszło po pięciu latach ubiegania się, dzięki umiejętnościom organizacyjnym, koordynacji wielu instytucji i wspaniałych ludzi, utworzył patriotyczne i wiekopomne dzieło. Zrealizował też werbalny testament Matki swojej - Jadwigi, która jako była przewodnicząca Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży Żeńskiej, pierwsza przekazała mu wieść o zamordowanym księdzu i wskazała przybliżone miejsce zbrodni, które On często odwiedzał.
Autor teksu, zdjęć i filmu: Stanisław Orłowski
wtorek, 17 grudnia 2024
wtorek, 17 grudnia 2024
Czytam tekst i nasuwa mi się pewien wniosek- mianowicie więcej jest w nim biografii
Pana Bagińskiego niż Księdza Stanisława Pędzicha .
Obserwator czytasz i nie rozumiesz , że gdyby nie Pan Bagiński, to i ks. Pędzicha by nie było. Ja zauważyłem
,że Autor przyjął taką metodę podkreślenia zasług
,w każdym artykule.. To jest dobrze.
obserwator- nic nie stoi na przeszkodzie obyś Ty też się jakoś wykazał dla upamiętnienia ......... zapal tam chociażby znicz ...... a Twój wniosek- powinien być podziękowaniem dla osoby, która zdecydowała się uczynić coś dla histori zapomnianego Ks. Pędzicha .
Trzeba podziekowac dla pana Stanislawa za bardzo ciekawy artykuł dzieki ktoremu mielismy mozliwosc dowiedziec sie,co dzieje sie na terenie naszej gminy. Historia ks meczennika przybliza dla czytalnika wartosci ktore winne byc na pierwszym miejscu .Z powazeniem Panie Stanisławie .Kinga G.
Obserwatorze, ja uważam, że to jest tak wspaniały materiał historyczny, którego możemy tylko pozazdrościć dla Pana Orłowskiego bogatego opisu i dla Pana Bagińskiego wydobycia z zapomnienia. Dzięki nim wiemy, że istniał a nawet jak wyglądał morderca i ksiądz.