czwartek, 28 marca 2024

Kultura i rozrywka

  • 8 komentarzy
  • 11144 wyświetleń

"Okruchy wspomnień" PSM

Antoni Czajkowski, felieton z cyklu „Okruchy wspomnień”

 

PSM, PIERWSZE LATA…

 

 Jak ten czas leci. Kończy się kolejny rok szkolny w grajewskiej Państwowej Szkole Muzycznej, która niedawno obchodziła swój jubileusz 40 – lecia. Jako jej pierwszy dyrektor otrzymałem pamiątkowy folder z piękną statuetką i specjalną dedykacją. Zwlekałem z felietonem aż dojrzał we mnie do wyeksponowania czegoś o czym w kronice zasłużonej placówki jest niewiele a czego dramaturgię po latach dostrzegam. Dokumenty oficjalne to suche fakty i skutki. Pomijają ambicje, marzenia, plany i emocje. Malo kto wie, że PSM mogło w Grajewie długo nie być. W życiu jednak nie ma przypadków. We właściwym miejscu na właściwy czas pojawiają się właściwi ludzie. Oto historia działań dwóch osób, którzy pojawili się w naszym mieście wpleceni w wydarzenia ze szczęśliwym finałem.

  Najstarsza forma edukacji muzycznej w Grajewie to nauczanie prywatne. Z mojej dziecięcej pamięci wyciągam nazwisko organisty pana Ignacego Matlachowskiego, sąsiada z podwórka. Jesienią 1961 roku otrzymałem od niego pierwsze lekcje na akordeonie aby od drugiego półrocza przejść do nowopowstałego Społecznego Ogniska Muzycznego. Moją naukę przejął dojeżdżający z Ełku akordeonista Kazimierz Bylica, późniejszy kolega i dyrektor PSM w Łomży. Na zajęcia z nim chodziłem - kto chce niech nie wierzy – do sali plenarnej Komitetu Powiatowego PZPR. Z końcem roku szkolnego, po egzaminie zostałem przyjęty do II klasy Działu Młodzieżowego w PSM w Ełku. Grajewskie Ognisko przez następne lata pięknie się rozwijało. Przyspieszył ten rozwój przybyły z Wąsosza na stanowisko kierownika Wydziału Kultury Urzędu Powiatowego bardzo muzykalny Augustyn Sulewski. Można zapytać co miał Powiat do placówki miejskiej? Otóż miał. Wtedy Urząd Miasta podlegał Powiatowemu a ten Wojewódzkiemu. Hierarchia w administracji minimalizowała bałagan i ambicjonalno -  kompetencyjne spory. Wzrastał poziom artystyczny edukacji pod kierunkiem dyrektorów - muzyków, najpierw Jerzego Ekesa a po nim Wiesława Gaza. Przybywało dzieci, brakowało miejsca do nauki. Pod koniec lat 60-tych dyrektorowanie Ogniskiem przejął przybyły z Olsztyna klarnecista Jan Jakubczak, mąż Grajewianki Basi Skrodzkiej. Uczniów przybywało. Lekcje odbywały się teraz nie w Komitecie a w magistracie z wejściem od podwórka, tam gdzie jest PSM (sic!). Współpraca tandemu Jakubczak - Sulewski dojrzewała do państwowej szkoły muzycznej. Władze miasta szły temu na rękę. Na przełomie lat 60/70 SOMuz. ulokowano w nowej SP nr 4. Później znaleziono lokal na ul. Wojska Polskiego 14 po zlikwidowanym Klubie Książki i Prasy. Mieści się tam dzisiaj prywatny sklep piekarniczy. Wojewódzki plan rozwoju kultury w woj. Białostockim zakładał uruchomienie Szkoły od 1 Września 1975 toteż obaj panowie spokojnie przygotowywali odpowiednią dokumentację. Rozglądano się za kadrą pedagogiczną. Sytuacja uległa zmianie gdy J. Jakubczak, jak to wtedy było w powszechnym zwyczaju, nagle zostawił wszystko i z końcem Czerwca 1973 wyjechał za chlebem do USA. A. Sulewski pozostał sam na placu boju. Powinien ze szkołą poczekać? Wejść najpierw z Ogniskiem do adoptowanego budynku? Oczywiście! Zrobił jednak coś zupełnie innego. Rozmawialiśmy o tym podczas pisania tych wspomnień. Otóż Gucio, wielki miłośnik orkiestr dętych i śpiewak – tenor postanowił uruchomienie PSM przyspieszyć o rok tj. od 1 Września 1974. Dlaczego? Jak mi wyjaśnił, czekała niecierpliwie blisko setka uczniów na zaprzestanie uiszczania czesnego, comiesięcznej opłaty za naukę. Czy doceniają fakt, że za naukę nie płacą dzisiejsi adepci muzyki?

      Inspektor A. Sulewski sobie tylko znanymi sposobami wydeptywał ścieżki i ugłaskiwał przychylność tych, od których wiele zależało. Jeździł do Warszawy do COPSA (Centralny Ośrodek Pedagogiczny Szkolnictwa Artystycznego, dzisiaj Centrum Edukacji Artystycznej). Dyrektor  Wiesław Milati także zwizytował Grajewo. Najważniejszym warunkiem zgody była baza lokalowa z odpowiednią liczbą klas lekcyjnych i ta norma, przynajmniej na papierze była w projekcie adaptacyjnym. Pracowity i cierpliwy Augustyn dopiął swego a raczej wspólnego. Dekret Ministra Kultury powołujący PSM I st w Grajewie został odczytany podczas uroczystego rozpoczęcia roku szkolnego 1974/75. Zanim to się stało w mojej osobie znalazł kandydata na dyrektora. Po krótkim okresie wahań, krótko przeszkolony w Wydziale Kultury UW w Białymstoku przez wizytatora Waleszkiewicza w wieku niespełna 28 lat z duszą na ramieniu przystąpiłem do organizacji nowego roku szkolnego, który z powodu przedłużającego się remontu adaptacyjnego zaczął się 1 Października. Zebrani w salce Domu Kultury, przyjęci po egzaminach wstępnych, uczniowie i rodzice od szefa grajewskiej kultury usłyszeli znamienne słowa, cyt. „Z miesięcznym opóźnieniem i z rocznym przyspieszeniem mamy w Grajewie Państwową Szkołę Muzyczną!” (kon. cyt.). O co chodzi? Otóż od 1 lipca następnego 1975 roku miasto znalazło się w innym województwie. Plan rozwoju kultury woj. Białostockiego przestał dotyczyć Grajewa a organizujący się Urząd Wojewódzki w Łomży długo nie miałby czasu ani potrzeby realizować tego co postanowiono w Białymstoku. Dzisiaj należy oddać chwałę inspektorowi Sulewskiemu. Za tamten pomysł i za wiele innych Grajewianie uhonorowali jego starania z humorem. Poziom miejskich placówek kultury przeliczano żartobliwie na jednostki zwane Guciami. Dziesięć Guciów oznaczało najwyższą kulturę. Tak jest! Były kierownik Wydziału Kultury Urzędu Powiatowego w Grajewie i Inspektor Kultury mgr Augustyn Sulewski jest ojcem Państwowej Szkoły Muzycznej. To jego i tylko jego wyłączna zasługa. Po prostu prorok! Koniec! Kropka!

          I wtedy zaczęły się schody. Dla przyjętych na starcie blisko 80 uczniów w lokalu po Klubie Książki i Prasy zabrakło sal lekcyjnych. Trzeba było główkować. Basia Jakubczak – Skrodzka miała moje zezwolenie na prowadzenie lekcji fortepianu naprzeciwko w domu swoich rodziców. Cześć zajęć teoretycznych przeniesiono do świetlicy OSP. Trwały poszukiwania większego budynku prywatnego w centrum miasta, który lokalna władza mogłaby nabyć prawem pierwokupu. Stan improwizacji trwał do końca pierwszego roku szkolnego. Od Lipca 1975 po zlikwidowanym Urzędzie Powiatowym mogliśmy dostać całe piętro w budynku przy PKP, do którego po latach tenże Urząd powrócił (sic!).                                                                                                                                                    
     Ale się wtedy porobiło? Urząd Miejski przeniósł się do byłego Powiatu. Pustostan na ul. Świerczewskiego był remontowany z wątpliwościami co do celu. Sytuacja lokalowa PSM oczywiście była już o niebo a nawet i dwa nieba lepsza ale biurowiec był pomysłem także  tymczasowym. Idealnym rozwiązaniem był budynek wolno stojący, specjalnie adoptowany z małymi, wytłumionymi klasami. Któregoś dnia na podwórku remontowanego magistratu sekretarz KM PZPR Czesław Kazimierski powiedział mi to do czego się przymierzałem: trzeba iść do Naczelnika Miasta z wnioskiem aby przeznaczył ten budynek na szkołę muzyczną! Przybyły z Sejn Bronisław Luto całym sercem oddany Miastu bardzo przyczynił się do jego rozwoju. Za jego rządów przybyło wiele zakładów pracy a liczba mieszkańców osiągnęła ponad dwadzieścia tysięcy. Dobrego gospodarza docenili na swój sposób mieszkańcy. Nowe rozwiązanie komunikacyjne w centrum przed kościołem nazwali Lutostradą. Obydwie córki przedsiębiorczego naczelnika uczyły się w szkole ale nie miało to znaczenia. Zjawiłem się w jego gabinecie będąc świadom daleko pilniejszych niż kultura potrzeb rozrastającego się Grajewa. Ku memu zaskoczeniu zostałem przyjęty z pełnym zrozumieniem. Mer miasta polecił napisać wniosek o zmianę przeznaczenia budynku przy ul. Świerczewskiego 5 na PSM z przeprojektowaniem, które miałem zaprogramować. Po podjęciu uchwały przez Radę Narodową i zatwierdzeniu dokumentacji od wiosny 1976 roku remont adaptacyjny ruszył z kopyta siłami miejscowego przedsiębiorstwa remontowo – budowlanego. Naczelnik Luto bardzo się w to zaangażował. Pamiętam jego operatywki z dyrekcją firmy i inspektorem nadzoru. Luto zabezpieczał budżet, czuwał nad wszystkim i znajdował czas na nasze bieżące rozmowy. Urząd Miasta sfinansował kosztowną adaptację nie oglądając się na pomoc resortu kultury, któremu Szkoła podlega. Dokładnie 4 Maja 1977 roku z pomocą strażaków z Komendy Rejonowej Straży Pożarnej grajewska szkoła muzyczna znalazła się w swojej obecnej siedzibie, nomen omen tam gdzie pracował mój Ojciec i gdzie przez jakiś czas mieszkałem z Rodziną. Po doposażeniu Szkoły uroczyste przecięcie wstęgi nastąpiło 22 października 1977 roku z udziałem dyr. Milatiego z COPSA, wicewojewody łomżyńskiego Kazimierza Cłapki i Sekretarza KM PZPR Leona Ciszewskiego. A Naczelnik Miasta? Konsekwentnie przydzielał ze swojej puli mieszkania dla nowych nauczycieli. PSM była jego oczkiem w głowie. Naczelnik mgr Bronisław Luto, bez względu na jego dalsze losy, jest drugą świetlaną postacią w historii kultury muzycznej Grajewa, któremu w tym felietonie oddaję należną mu chwałę.

     PSM jeszcze za moich czasów uruchomiła dwie filie w Goniądzu i w Szczuczynie. Dzisiaj ma około tysiąca absolwentów i młodych, ambitnych, świetnie wykształconych pedagogów pracujących w lepszych warunkach z piękną salą koncertową. Funkcjonuje w dobrych rękach zarządzana przez dyrektor mgr Agatę Świderską. Tak trzymać. A ja? Cieszę się, że zrobiłem także swój dobry początek i wyniosłem z tej placówki dobre wspomnienia. I też tak trzymam rekomendując wyrycie w spiżu gdzieś na ścianie dwa nazwiska: Augustyn Sulewski i Bronisław Luto. Dla dobrego przykładu wobec potomnych. W życiu nie ma przypadku a bywa amnezja.

Dziękuję dyrekcji i pracownikom administracji PSM za zdjęcia z kroniki szkolnej

                                                                                      Antoni Czajkowski

 

 

Archiwum felietonów

Komentarze (8)

I czas najwyższy żeby miejscowe historycy upamiętnili najbardziej zasłużonych w powstaniu tej szkoły.

P.Luto był świetnym gospodarzem, ale niedocenionym, za jego kadencji powstało wiele rzeczy.Oddajmy mu chwałę !!!

Szacunek dla Tolka, zaczął muzyczną edukację dość późno, w 1961, a więc chyba będąc już w liceum, w 8 klasie. Jestem jego rówieśnikiem i kolegą z równoległej klasy, musiał mieć wielki talent muzyczny.

Bardzo ciekawe wspomnienia.W felietonie "Majowy spacer" na zdjęciu przesłanym autorowi przez pana Zenona Romanowskiego widać budynek byłego urzędu miasta ( magistratu) czyli posiadał tylko jedno piętro
Zaś na fotce z dzisiejszego widać ten sam ale już z dobudowaną drugą kondygnacją.W budynku tym mieści się obecna szkoła muzyczna.Ciekawy opis i bardzo cenne fotografie.Panie Czajkowski prosimy o więcej.Takich zapaleńców i oddanych dla miasta jak pan Bronisław Luto,sekretarz PZPR Leon Ciszewski i pan Gustaw Sulewski to Grajewo nigdy chyba mieć nie będzie.

A kto zakosił bramę wejściową z posesji kiedy był modernizowany budynek byłego magistratu?
Jak wiem była to brama zabytkowa a wykonana została przez majstra kowalstwa mistrza pana Mikołajewskiego.Brama posiadała klamki wykute w kształcie głów lwa- podobne spotkać można jeszcze przy drzwiach starego kościoła.(prawdopodobnie także wykute prze wymienionego mistrza przez duże "M"Panie Czajkowski jako młody chłopak mieszkałem na sąsiedniej ulicy i nasze zabawy często odbywały się wewnątrz tego budynku jak i posesji.Pamiętam jak podczas kopania fundamentów pod budynki gospodarcze dla mieszkańców budynku sąsiadującego z byłym Żłobkiem miejskim wykopano wiele ludzkich szkieletów.Być może będzie miał pan nowy temat i rozwianie zagadkę skąd one były.Słyszałem, że mieścił się tam niemiecki obóz przejściowy.Po prźeczytaniu pańskich felietonów przypomniały mi się twarze byłych moich kolegów i koleżanek którzy wymienieni zostali w okruchach wspomnień.

W żłobku w czasie okupacji było Gestapo.Mordowali Polakow. Moja Matka miała mieszkanie na I pietrze w budynku z drugiej strony żłobka, wiele słyszała i widziała z balkonu, co sie tam działo.

Gestapo to miało swoją siedzibę na ul Ełckiej zaraz za stacją paliw, a w żłobku to był lagier takie więzienie przejściowe.

Odnośnie obozu przejściowego Niemcy trzymali tam podejrzanych którzy popełnili mniejsze przestępstwa
niektórzy kierowani byli na roboty przymusowe przy budowie sieci kolejowej i drogowejo do pobliskiego Ełku więcej wiadomości otrzymacie od Pana Tomasza Dudzińskiego.

Dodaj zdjęcie do komentarza (JPG, max 6MB):
Informacja dla komentujących
Redakcja portalu nie ponosi odpowiedzialności za treści publikowane w komentarzach. Zastrzegamy mozliwość opóźnienia publikacji komentarza lub jego całkowitego usunięcia.