czwartek, 28 marca 2024

Kultura i rozrywka

  • 13 komentarzy
  • 9057 wyświetleń

Felieton "Nieproszony gość"

Felieton pn.Nieproszony gość z cyklu Kobiecy punkt widzenia


Słyszę czasami w swoim otoczeniu  cyt.” to nie dla mnie, nie potrafię, nie czuję się na siłach”. Sama, w różnych okolicznościach w ten sposób pomyślę czy powiem. I jeśli mamy trochę szczęścia to znajdzie się osoba obok, która głośno temu zaprzeczy i zmotywuje do działania, a co zrobić, gdy takiej osoby nie ma?
Według mojej oceny, ludzie zbyt szybko rezygnują, mając do czegoś predyspozycje, albo zniechęcają, gdy dostrzegą cień krytyki  innych.
Takie treści słyszane w głowie to nic innego jak nasz wewnętrzny krytyk, który latami beztrosko panoszy się w naszych myślach. Z biegiem czasu rośnie w siłę a do jego pojawienia się i wzrostu przyczyniają się ludzie, z którymi od dziecka mamy styczność.

Nas kiedyś – oczywiście dla naszego dobra – „poprawiali” rodzice, nauczyciele w szkole, rodzina, partnerzy, później krytyka płynęła ze strony pracodawców czy innych napotkanych osób. Jakoś rzadko słyszało  się pochwałę czy czuło akceptację. Rzeczy dobre były niezauważane. Częściej byliśmy poddawani ocenie i porównaniom. Stąd właśnie bierze się zbyt szybka rezygnacja z marzeń i celów.
Gdyby tylko każdy z nas dokonał podsumowania ilości krytyki i uznania, większość zauważyłaby jak bardzo ta proporcjonalność jest zachwiana. Może tu jest sedno sprawy i odpowiedź, dlaczego jedni odnoszą sukcesy a inni nie, dlaczego jedni śmiało biorą byka za rogi a inni stale się wahają?
Nieustanna krytyka powoduje jedynie utwierdzanie w przekonaniu o swojej niedoskonałości, przeświadczenie, że coś ze mną nie tak, rozczarowanie własną osobą, surowość dla samego siebie.
Jeżeli dostrzeżemy w swojej głowie obecność wewnętrznego krytyka – zacznijmy traktować go jak nieproszonego wroga, bowiem nasz krytyk to echo kogoś, kto w przeszłości wywarł swoją krytyką na nas duże wrażenie.
Będąc mamą na co dzień mam do czynienia z różnymi emocjami swoich dzieci. Czasami słyszę, cyt. „nie wezmę udziału w tym konkursie, albo inni są lepsi, nie chcę wypaść gorzej”. Tłumaczę wówczas, że jeśli się nie spróbuje do czegoś podejść, to skąd wiadomo, że się nie podoła?  Oczywiście nie każdy ma predyspozycje do wszystkiego. I jest to jak najbardziej normalna rzecz na świecie. Nie trzeba zmuszać dziecka do udziału w „Kangurze” jak woli  język polski. 
Predyspozycje do słuchania innych również kształtują się w dzieciństwie. Znam przypadki, że ktoś w szkole radził sobie przeciętnie a w dorosłym życiu stał się wszechstronną, myślącą, empatyczną i wartościową osobą. Jednak znam również i odwrotne przypadki – ktoś, nazwijmy to, dobrze rokujący, pod wpływem niekorzystnych bodźców nie poradził sobie życiowo. Najgorzej jest jednak chyba z tymi, którzy są od najmłodszych lat wynoszeni na piedestał przez najbliższych. Ci potrafią rozpychać się łokciami, przynosić najlepsze oceny w szkole, wygrywać wszystkie konkursy a w głębi duszy być samotni i nie do końca akceptowani przez rówieśników. Jak pokazują badania bardzo często na kozetce u psychologa spotkać można tych „najlepszych”, bo „przeciętniak” dotknął różnych sytuacji i nauczył się z nimi radzić. 

Wniosek z tego, że my rodzice mający małe dzieci powinniśmy w sposób szczególny zwracać uwagę na formę relacji, aby nasze pociechy nie dały się w przyszłości zawładnąć wewnętrznemu krytykowi. Pomoc w budowaniu poczucia wartości, wiary we własne możliwości i  odkrywaniu mocnych stron to nasze najważniejsze zadania.
Będąc dorosłą uświadomiłam sobie, że nie miałam obok siebie nikogo, kto by motywował, chwalił, pomógł odkryć silne strony i talenty, dlatego jako matka przytulam, codziennie rozmawiam, słucham, raduję z małych sukcesów,  wyjaśniam niewiadome czy wskazuję dobre przykłady. 
Nie bez powodu mówi się, że każdy człowiek jest odbiciem sześciu osób, z którymi spędza najwięcej czasu.

Warto się starać. 

 

tylko w e-Grajewo.pl

 

 

Archiwum felietonów

Komentarze (13)

Super przesłanie

To prawda,często jesteśmy zbyt wymagający dla innych

O tak, krytyka innych nie dość, że hamuje nas, to jeszcze na długo zostaje w naszej głowie nie pozwalając nam realizować naszych marzeń.

Nie byłam krytykowana przez rodziców, ale też nie chwalona. Ot taka przeciętność.

To prawda, rola rodzica jest nieoceniona.

Zdecydowanie nauczyciele skutecznie potrafią podcinać skrzydła. W klasie mojej córki często niewybredne komentarze potrafi wypowiadać pani z wf, znudzona swoją pracą, bez grama cierpliwości, wymagająca pomimo, że zwyczajnie niczego nie uczy i sama nie jest autorytetem dla dziewcząt.

Jestem studentką. Na uczelni-to się dopiero wyprawia.Kilku moich znajomych z roku zrezygnowało przez jednego z wykładowców. Nie wolno na to pozwalać, zwłaszcza w podstawówkach czy gimnazjach, rodzice nie powinni się bac zwracania uwagi nauczycielom w uzasadnionych przypadkach. A dzieje się tak, niestety na prosbę samych uczniów, którzy boją się stronniczości nauczyciela.

Miernota zawsze poprze miernotę.Przeciętni przeciętnych.Grubi grubych.Niscy niskich.Wysocy wysokich.Brzydcy brzydkich.A ty jaka jesteś?

Na uczelniach, w szkołach rządzi miernota,bo jak oni się utrzymają? Kto ich zatrudni? Nie żartuj sobie....

Najgorsze, że powielamy złe nawyki. Krytykowano nas, krytykowac będziemy i my. Jak napisano wyżej, warto starać się, by to zmienić.

Przez głupie komentarze rówieśników i dołowanie przez nauczycieli z podstawówki teraz mam problem z relacjami.

Ja się zgadzam z felietonistką. Zbyt wiele czasu poświęcamy sobie i własnym przekonaniom, zbyt rzadko słuchamy.

Dzieci, które pragną zainteresowania rodziców zrobią wszystko, by zostac pochwalone. Czwórka w szkole to niemal dramat! Takich mi najbardziej żal, bo dorastanie to różne aspekty. Nie wolno w dzieciach widzieć siebie i swoich niewykorzystanych szans.

Ja jestem natomiast z tych "przecietniakow" i faktycznie jest tak,że mając bagaż doświadczeń , rozpoczęłam życie dorosłe wolnymi i trudnymi krokami......ale obecnie,po wielu latach -czuję, że jest to kolejny rok mojego brania "byka za rogi",czuję, że żyję, mam cele i marzenia... I akurat w moim przypadku próbowałam, starałam się zawsze pomagać innym widząc ile jest nieszczęść a przecież ja nie mam tak źle.... I nagle okazało się, że kiedy ja potrzebowałam pomocy -byłam zupełnie sama!!!! DLATEGO zaczęłam robić również coś dla siebie.. Cieszę się, kiedy ludzie mi mówią, że mam w sobie.tyle energii i radości z życia a co najważniejsze -zarażam tym innych :-)

Dodaj zdjęcie do komentarza (JPG, max 6MB):
Informacja dla komentujących
Redakcja portalu nie ponosi odpowiedzialności za treści publikowane w komentarzach. Zastrzegamy mozliwość opóźnienia publikacji komentarza lub jego całkowitego usunięcia.