wtorek, 16 kwietnia 2024

Rozwodnicy

Czy według Was powinni być rodzicami chrzestnymi?

raczej nie .To jednak ludzie skarzeni w sensie psychicznym i moralnym

A czemu nie? Jeśli mogą być w stanie łaski uświęcającej, a ksiądz zezwoli to jak najbardziej tak :)

Wybór należy do rodziców dziecka. To oni najlepiej wiedzą jaki jest kandydat na rodzica chrzestnego. Czy nadaje się do tej roli czy też nie.

Po co zadajesz takie pytanie, skoro rozwodnik nie może być rodzicem chrzestnym, więc pytanie jest bez sensu.

Moim zdaniem - Nie!!! Bo jaki oni będą dawać przykład dziecku.

Ciekawe czy ksiądz pozwoliłby na to? kiedys nie mozna było

rozwodnik to też człowiek i według mnie jak najbardziej może być rodzicem chrzestnym
do belli nie rozumiem jak można nazwać w ten sposob człowieka ktoremu nie ulozylo sie zycie niekiedy nawet nie z jego winy

a ksieza jakich wybieraja rodzicow chrzestnych dla swoich dzieci

skażeni w sensie psychicznym i moralnym to są kochanki i taki rozwodnik z kochanką nie może trzymać do chrztu a jak rozwodnik żyje sam to może chodzić do spowiedzi i trzymać do chrztu

do ja: osoba rozwiedziona może być rodzicem chrzestnym jeśli nie pozostaje w związku, jeżeli pójdzie do spowiedzi i dostanie rozgrzeszenie to może być,to w takim razie i rodzice dziecka którzy są rozwiedzenie tez nie powinni przynosić dzieci do Chrztu nawet jeśli są wierzący. Lepiej dać się bić poniewierać itp ale pozostawać w związku by nie zostać wykluczonym przez ,, społeczeństwo".Nie my ludzie powinniśmy decydować czy gorliwszym katolikiem jest ktoś rozwiedziony czy żyjący w związku po to by tylko byc.........

Rozwodnicy nie moga byc chrzestnymi podobnie jak osoby bez slubu koscielnego,ktore zyly w nieformalnych zwiazkach.

Ja jestem po rozwodzie od 14 lat. Żyję sama tzn nie jestem w żadnym związku. I od 14 lat jestem matką chrzestną. Byłam już po rozwodzie gdy był chrzest maluszka.
Osoba po rozwodzie jest też człowiekiem i jest też nadal katolikiem. To błędne rozumowanie innych ludzi, że rozwodnik czy rozwodnica to są ludzie zdegenerowani. Czasem życie różnie układa scenariusze i nie od nas to zależy.
Bella, ci ludzie nie są skażeni w sensie psychicznym i moralnym. Jakie masz podstawy aby tak o nich sądzić?? To, że komuś nie wyszło nie przekreśla go, nie izoluje go od reszty. Sama jestem tego przykładem. Żyję, prowadzę aktywnie życie, udzielam się społecznie, mam szacunek i poważanie u innych, mam swe pasje, swe zainteresowania i nie widzę abym w czymkolwiek różniła się od innych ludzi, tych co robią zakupy w Tesco czy w Biedronce ani tych co siedzą w pierwszych ławkach w kościele.
Pozdrawiam serdecznie wszystkich rozwodników :)))

a jak już jest rodzicem chrzestnym a rozwiódł się poźniej to przestaje nim być? Lub jest kimś innym w sensie wychowawczym? Czy to ma jakieś znaczenie...

Prawo kanoniczne mówi m.in., że jeżeli ta osoba mimo rozwodu cywilnego pozostaje sama i będzie prowadzić życie właściwe, tak że da wzór życia chrześcijanskiego, nie ma żadnych przeciwskazań, by była rodzicem chrzestnym. Więc chyba wszystko jasne :) z punktu widzenia kościoła. ja uważam tak samo :)

"bella", "ja", "A", "tyle" - a wy dacie sobie rękę (lub inną część ciała) uciąć, że tak jest faktycznie??? Skąd wy taką wiedzę czerpiecie? Bo chyba nie z Prawa Kanonicznego!!! :D Najpierw do książek a potem zabierać głos! :)

Powinien bo czasem do rozwodu zmusza go sytuacja

Nie których to naprawdę Pan Bóg opuścił :( Najlepiej na stos i spalić. Albo wystrzelić w kosmos. Życie różnych ludzi różnie układa się... Każdy ma prawo do popełniania błędów jak i ich naprawiania. I dalszego życia też.

Pier....kotka za pomoca mlotka ,a kto to jest w ogole rodzic chrzestny? dla mnie to tylko nazwa i zwyczajny czlowiek ktory nie ma zadnej roli w zyciu dziecka....zenada!!!!

Do bella.Ty chyba sama jesteś skażona w sensie psychicznym jak takie głupoty piszesz,a do tego w sensie ortograficznym!!!

Jak możecie oceniać ludzi którzy są rozwiedzeni,nie wiecie dlaczego tak się stało,każdy popełnia błędy,ale jak zwykle znajdą się tacy jak ta ,,bella,, która jest pewnie ,,idealna,, żal

Do ,,A,, co nie którzy rozwiedzeni na pewno daliby lepszy przykład od tych co są w związku małżeńskim,a zdradzają na lewo i prawo(nie mówię o wszystkich) Oceniasz ludzi,mimo,że ich nie znasz,ot dopiero dobry przykład dla dziecka oceniaj innych z góry hehe

Najlepiej zapytaj księdza.Bo czym różni się pani,która rozbija małżeństwa od kobiety rozwiedzionej,która jest sama?Nie każda ma dar udawać świętą, załatwić swym dzieciom coraz nowego ojczyma i prowadzać się na pokaz swą rodziną do kościoła.Taki,,ojczym''też był chrzestnym i to nie raz i jaki dał wzór dla swych chrześniaków.Ta modląca kochanka też ochrzczona ciekawe w kogo poszła by tak puszczać się w chrzestnych czy rodziców.Takie prawo katolickie by ochrzcić a życie nauczy wszystkiego.

Zlikwidować wszystko! Sądy, rodziców chrzestnych, rozwodników i katolików! No i gitara!

Mężowie co niektórzy potrafią zrobić dziecko kochance i żonie.Jedna chrzci jako panna druga razem z mężem a potem taka bella albo znana w Grajewie Kryśka wyśmiewa się z osób samotnych rozwiedzionych nie z własnej woli.A na spotkaniu robi ha ha i mówi co twe dzieci ojca nie mają.

Myślę,że rozwiedzeni[samotni] mają większe prawo trzymać do chrztu niż żonaty mający kochankę lub żona puszczalska.

Do Ona: dla mnie być rodzicem chrzestnym to wziąć pełną odpowiedzialność za to dziecko, zgodnie z przysięgą. Czuwać nad nim, wspierać je i jego rodziców w wychowaniu. A jak ich zabrakłoby to przejąć opiekę. Może wtedy byłoby mniej potrzebnych Domów Dziecka.

arami jak trzymasz do chrztu nie wiesz co Cię spotka tak samo jak biorą ślub,przysięga to piękne słowa puszczane na wiatr przez większość osób i temu są rozwodnicy

Wiesz co zet-zmień tok myślenia. Jak my zawsze z góry będziemy zakładać najgorsze to nigdy nic nam nie wyjdzie i będziemy mieli zawsze usprawiedliwienie. ja dotrzymuję słowa. Przysięga dla mnie to nie tylko piękne słowa. A już puszczane na wiatr przy świadkach... to już w ogóle nie wchodzi w grę. Wcale nie dziwię się, że mamy społeczeństwo i ludzi takich jakich mamy. A przy tym 1000-ce różnych problemów: zdrad, patologii, nienawiści, kłamstw etc. Jak mówię, że kocham to kocham. Jak mówię, że jestem gotowa pomagać rodzicom tego dziecka w wypełnianiu obowiązku to jestem gotowa. Jak mówię, że nie opuszczę "cię" aż do śmierci to tak zrobię. Na pewno powalczę o to. A nie z góry poddam się, bo tak może i łatwiej.

Byś poddała się jakby Cię mąż ukochany po wielu latach szantażował jakąś wądołkowską żeby uznać jak nie to zdechniesz w samotności.Przed ślubem też wyglądał na porządnego człowieka;krytykował tych co zdradzają,kłamią,nie lubił alkoholu.Jak można na siłę komuś załatwiać towarzystwo cytuje jego słowa,,ku... i bladzi ostatniej.''Tak nazywał ją jak zastał z innym,wcześniej był to skarb uważał,że anioła złapał za nogi.Własne dziecko chciał zabić jak stanęło na drodze[do szczęścia]i prosiło ojca by pijany nie jechał do kochanki.Zaczął pić,bić rodzinę wszystko go denerwowało.

To Ty zmień tok a czasu nie cofniemy.Mam kilka chrześniaków,radzą sobie bardzo dobrze.Do chrztu jechałam z mężem,na ich komunie tez a na śluby sama,bo oczarowała go wpierw nasza wspólna koleżanka a jak wyjechała znalazła się druga.Z kochanką żadna para młodych go nie zaprosiła na ślub a sam nie jechał.Bo i czego słuchać przysięgi?Rafał dał dużą lepszą wypowiedz od Ciebie.Nikomu takie wykłady nie potrzebne jak życie runęło.Chrześniaki bardzo mnie uważają i nic nie zmieniło się.Pozdrawiam samotnych a do rozwodu zmusza sytuacja i nikt z przyjemności go nie bierze,ksiądz też zrozumie.

Hmm..., wiem że są takie różne przypadki. Zastanawiam się wtedy jak wyglądała ich historia od początku. Kim byli ci ludzie jak poznali się, z jakich rodzin pochodzili, jakie mieli priorytety, o czym rozmawiali przed ślubem, co (kto) zdecydowało o tym żeby zostali małżeństwem, jak wyglądała ich wiara??? itd. itd. Bo te pary, które ja znam od początku były błędem. Nie trzeba było brać ślubu, mieć dzieci żeby wiedzieć, że ten czy ta nie są dla siebie. ja też dłuuuggoooo szukałam. I nie wzięłam pierwszego lepszego, żeby nie zostać starą panną. Modliłam się i czekałam na tego wyjątkowego, jedynego. I myślę, że znalazłam :) Świadek, czemu piszesz o innych? Napisz coś o sobie. O tym, że np. masz cudowną żonę, synka (małego komandosa), masz ciekawą pracę. Inne kobiety cię nie interesują, bo uczysz się na cudzych błędach i wiesz, że nie wszystko złoto co się świeci :) Lub coś w tym stylu. Pokaż, że można żyć inaczej, lepiej. Żeby innych (swoim świadectwem)nauczyć czegoś dobrego. A nie przeważnie ktoś wyciąga czyjeś brudy. A o sobie nic nie wspomni. Bierzmy przykład np. z wypowiedzi "Menia"

zet, ja dla Twojego widzimisię nie zmienię toku myślenia, bo mi przede wszystkim w życiu chodzi o to, żebym to ja razem z mężem była szczęśliwa. Nie mam zamiaru licytować się w wypowiedziach z innymi osobami. Jestem przede wszystkim sobą. Natomiast tak składa się, że moja chrzestna też jest po rozwodzie. Żyje z drugim facetem. ja mam taką zasadę: Ci co żyją zgodnie w małżeństwie, daję zaproszenie wspólne. W przypadku mojej chrzestnej, dostała zaproszenie z osobą towarzyszącą. Ale wujek (mąż cioci) też dostał zaproszenie z osobą towarzyszącą. A czy mojej cioci to spodobało się? Chyba raczej nie, ale co mnie to obchodzi. Kto jej wybrał 30 lat temu kandydata na męża-ja?! Czyja to była większa wina, że rozstali się to ja już nie wnikam (dlaczego rozwiedli się) Ale z tego co słyszałam, to od początku był to błąd, żeby pobierali się. I życie to zweryfikowało. A chrzestna (zresztą ukochana) była nią, jest i będzie. Bo jaki ma to wpływ na chwilę obecną?!Co najwyżej mogę pouczyć się na cudzych błędach. Nie popadajmy w jakąś paranoję. Ale na pewno nie poprosiłabym dziś nikogo na matkę lub ojca chrzestnego, kto żyłby oficjalnie w grzechu ciężkim. Bo prawo kościelne tego zabrania i nie będziemy tu nic kombinować. Trzeba umieć ponosić konsekwencje swoich wyborów.

no i dobrze wcześniej pisałaś,że nie znasz takich przypadków a okazało się nie prawdą

Tak nauczasz na forum a czemu chrzesnej nie nawruciłaś?

To czemu komuś karzesz zmieniać tok myślenia nie znając jego sytuacji i karzesz rękę obciąć albo inną cześć ciała?Skąd wiadomo było czy Ci chrzestni nie mają grzechu ciężkiego a lekki?Od ,,wądołkowskiej'' zaczyna się to taka osoba co całe życie dołki pod kimś kopie i uważa,ze to normalna rzecz pchać się z buciorami w cudze życie.Zapytasz czemu tak robi uważa to za najście o odpowiednie władze ukarzą Ciebie nie ją.

Prawo kościelne zabrania żyć w grzechu ciężkim a jak pani wdowa chodzi do kościoła z rozwodnikami na własne życzenie to w porządku?Dla rozwodnika zabrania chodzić do spowiedzi a sama chodzi i nawet syna wysłała na ministranta by wybielić się.

Moja chrzestna kiedy mnie podawała (ponad 30 lat temu), miała 21 lat, męża, ślub kościelny i nic nie stało na przeszkodzie żeby mnie podała. Zresztą nie mi o tym było decydować. Co ja wtedy mogłam... :) Nie rozumiem Cie "x". A gdzie ja napisałam, że nie znam takich przypadków? A o jakie przypadki w ogóle Ci chodzi? Ustosunkowałam się tylko do postu "Rafała" i "zet". Moja sytuacja właśnie taka jest, trochę smutna :( "nikt", ja nie nauczam na forum. Piszę tylko co myślę :) Moja chrzestna rozwiodła się ponad 15 lat temu. Wtedy ja byłam nastolatką. Nie miałam ani takiej wiedzy, ani takich lat żeby na takie tematy rozmawiać. Nie podoba mi się, że wzięła rozwód i skrzywdziła przy okazji trochę osób. Obecna sytuacja mojej chrzestnej też nie jest ciekawa i ona o tym wie, co ja myślę. Jest za to na mnie nawet obrażona. Cóż, na głupotę niestety nie ma lekarstwa.Jak to mówią, z deszczu pod rynnę wpadła i udaje szczęśliwą, a takie historie różne wyszły... I co ja mogę, nawet dziś???!!! NIC. Dzieli nas ok 500 km i tyle. ja mówię (piszę) a kto jak zdecyduje to już jego sprawa.Nikogo nie nawrÓcę jak sam tego nie będzie chciał. NIC NA SIŁĘ. Jak ciocia będzie potrzebowała pomocy, to zawsze na mnie może liczyć. Zawsze podam jej rękę. Ale do niczego nikogo nie można zmusić. "obserwator", ja nikomu nic nie karzę. Tylko ewentualnie proponuję :) ja jak wybierałabym kandydata na ojca/matkę chrzestną to chyba wśród rodziny i znajomych. I raczej orientuję się jak oni żyją. Np. mój brat w obecnej chwili nie mógłby zostać ojcem chrzestnym, bo żyje w grzechu ciężkim i musiałby z niego zrezygnować. I co dla jakiegoś chrztu przestałby mieszkać z dziewczyną? Chyba, że wzięliby ślub wcześniej. ja nie wiem kim jest ta pani "wądołkowska"?Nie znam kobity. Pode mną nikt dołków nie kopie, nie pcha się z buciorami w moje życie. Nie mam takich problemów. A swoją drogą, ciekawe skąd one biorą się? ;)

W jednym wpisie uważałaś,że nikt z takim zdrajcą nie rozmawia tylko brudy piorą.To dam Ci taki przykład;kuzyn zdradzał żonę ona o tym nie wiedziała.Zwróciłam mu uwagę i to nie raz i nic nie dało.Któregoś razu stanął do spowiedzi pół mszy spowiadał się dostał rozgrzeszenie.Myślałam,że zerwał z tym a on mi powiedział,że ksiądz mu pozwolił na kochankę.Dlatego nie rozumiem czemu ks. mówi,,...co Bóg złączył człowiek niech nie rozdziela....''Ksiądz jest człowiekiem daje ślub i rozwód przyzwalając na zdradę i kłamstwa.Potem chodził ksiądz do tej kochanki[ona co niedziela w kościele] by nie niszczyła kolejnego małżeństwa ale było już za pózno.

ja to oprócz rozmowy z kuzynem, ostrzegłabym jeszcze że żona o tym też dowie się jak nic nie zmieni się. Rozgrzeszenie mógł dostać (jak najbardziej), ale przyzwolenia na posiadanie kochanki NIGDY!!! I Pani mu w to uwierzyła???!!! W takim razie Pani jest naiwna. A on może sobie mówić co chce. Niech Pani sama idzie do tego księdza do spowiedzi i powie, że ma kochanka. Zobaczymy co Pani odpowie :) Ludzie, na jakim wy świecie żyjecie ;) A ksiądz to rozumiem, że chodził ją nawracać?! Cóż, nikt nikogo z kościoła wyrzucić nie może. ja to szukałabym sprawiedliwości u Pana Boga. Do Niego przecież należy ostatnie słowo.

A jak to szuka się sprawiedliwości?

Nic nie powie bo nie mam kochanka a kłamać nie będę.A kuzyn chciał zabić syna jak powiedział mu,że przez ojca kochanice cierpi cała rodzina.Dalej modli się z kochanką nawet na dożynkach powiatowych,minął mnie bokiem.Nienawiść do własnych dzieci to grzech,same na świat nie proszą się.Zostawił żonę dla drugiej to bardzo modne teraz, ale wyrzec się dzieci dla pasierbów to nie do pomyślenia.

Nic nie powie bo nie mam kochanka a kłamać nie będę.A kuzyn chciał zabić syna jak powiedział mu,że przez ojca kochanice cierpi cała rodzina.Dalej modli się z kochanką nawet na dożynkach powiatowych,minął mnie bokiem.Nienawiść do własnych dzieci to grzech,same na świat nie proszą się.Zostawił żonę dla drugiej to bardzo modne teraz, ale wyrzec się dzieci dla pasierbów to nie do pomyślenia.

Ksiądz na kazaniu mówił-ślub jest bardzo ważny,cywilny jakoś tam łączy,kocie łapy też a te nie wiadomo co najgorsze bo wymienia partnerów a potem płacze,że nikt jej nie chce wtedy łapie co się da najczęściej żonatego zepsutej krwi i powstają rozwody a cierpią dzieci.

maja: modl sie o to.Bo wiesz,Pan Bog nierychliwy ale sprawiedliwy! Hania: wiesz ja to zaczym napisalabym takie rzeczy... to najpierw dla dobra sprawy-sprawdzilabym jednak to i owo... Bo ci bardziej latwowierni sa gotowi bezmyslnie uwierzyc.ja nie znam tych ludzi... Pan Bog niech to osadzi i cos z tym zrobi :-)

arami to sprawdzone chciał zabić syna bo stanął na drodze do szczęścia z kochanką.Syn popadł w silną depresję a ojciec pijany wracał od kochanki i robił awantury.Dziś prawo po stronie sprawcy.Co zrobisz takiemu ojcu i słynnej kochance wondolkowskiej modlitwą?Prawo też jest po ich stronie.Nie znasz takich ludzi bo to pani jedna na milion a pan ojciec taki sam.

Nie można być łatwowiernym,pewną rodzinę na obiad zaprosiła pani ekspedientka by podziękować za robienie zakupów u niej w sklepie.W zamian napasła ich rozwodem na który sama pojechała i zeznała coś takiego,że tę panią polubiła a pan obiecał pomagać.To pomógł jak okazało się kochance zniszczyć swą rodzinę a szczególnie syna jedynego[kazał mu uznać macochę].Tak nim manipulował,że odebrał mu zdrowie.Można odejść od kobiety ale nie od własnych dzieci i pozwolić kochance by jego dziećmi poniewierała a swe mu podsuwała by woził do szkoły.

Dobre pytanie majki i na pewno nikt nie odpowie;bo sprawiedliwości nie ma i nie będzie.Dziś na kazaniu ksiądz zadał pytanie zaznaczył,że to dziecinnie proste;Kto chce iść do nieba niech podniesie rękę?Nikt nie podniósł za pierwszym razem był zdziwiony zadał jeszcze raz kilka osób zgłosiło się.Co niektórzy nie wierzą w to niebo i sprawiedliwość.Może trzeba być silnej wiary i mieć dobrobyt....,,Bo ci bardziej latwowierni są gotowi bezmyslnie uwierzyc,............''

Z rozwodników niema co śmiać się to są ludzie nękani przez życie przynajmniej jedna strona.Dziś nawet ksiądz nie potępia rozwiedzionych a wręcz odwrotnie nakazuję zdradzanej kobiecie odejść i ratować siebie i dzieci.Jakie to życie wiedząc że pan mąż zdradza i skacze z wdową kościelną po imprezach.Wozi kochanki dzieci do szkoły a na swe patrzeć nie może i bije.Zniszczyć można szybko rodzinę odbudować trudno albo i wcale.Jest i odwrotnie żona zdradza skaczę do domu nie wraca na czas dzieci mężowi zostawia.

Jedno jest pewne: umrzemy prędzej czy później. Ciekawe co po nas zostanie? Tu, na forum-świat wirtualny. A w rzeczywistości? Sprawiedliwość jest, tylko nie chcemy jej dostrzec.Traktujemy ją, jako coś przeciwko nam. Wszyscy najgorsi... A jaki/jaka ja jestem? Co o sobie powiem? Zdradzam czy jestem wierna? Umiem wybaczać czy żyję nienawiścią? Złośliwy czy życzliwy? Wolę pychę czy pokorę? Wierzę w niebo czy chodzę tak bezmyślnie do tego kościoła. To poco nam ksiądz na pogrzebie? Te wszystkie sakramenty? Na pokaz? Jakie to towarzystwo żałosne i beznadziejne... :( ja mam silną wiarę, dobrobyt (i wcale nie musiałam być córką prezydenta, burmistrza, lekarza czy biznesmena) Wierzę w niebo, Boga i w spotkanie z moimi najbliższymi,których już tu na ziemi nie ma :) I nie jestem naiwna. Bo wiara to pewność bez dowodu.

Nie wierzę,że byś była życzliwa dla kochanki swego męża, wybaczyła zdrady i pozwalała mu na poniżanie.Syty głodnego nigdy nie zrozumie.

jako szczęśliwa młoda mężatka ,,arami' tracisz tu czas uważając,że towarzystwo żałosne i beznadziejne,potrafisz tylko krytykować daj np.temat szczęśliwe żony

Ale nikt z rozwodników nie śmieje się!!! KAŻDA historia KAŻDEGO człowieka jest inna. A nam nie o tym sądzić. Prawdę i tak zna tylko Pan Bóg :)

Pani arami woli pychę dlatego jest taka silna.Jakby nie miała pracy i dobrobytu inaczej by pisała.Cały czas pała nienawiścią do tych beznadziejnych,żałosnych i nie chce takich znać.Jak się te wpisy czyta widać w nich podwójne oblicza.,,Samo dobro''gdzieś tam napisało by pomodliła się za niego wykręciła się a czasami i coś mądrego napiszę.Trzeba czasami pomóc choćby modlitwą dla wątpiącego człowieka.Ksiądz na mszy też karze modlić się za biskupów księży itd..

wątpliwe: dopóki mój mąż nie ma kochanki, nigdy tego nie dowiem-y się ;) Niewiadomo co by było, gdyby...???
FRED: rzadko tracę czas jak coś robię :) Niektóre towarzystwo na tym forum jest faktycznie jakieś pokręcone.Ma jakieś dziwne problemy i dylematy. Nie mam potrzeby zakładania proponowanego przez Ciebie tematu. Jak chcesz, to Ty wprowadź nowy... Może mnie zainteresuje ;)

przejazdem: a od kiedy pycha = siła??? Nie rozśmieszaj mnie. A skąd Ty wiesz kim ja jestem i jak żyję??? Wyobraź sobie, że jestem zarejestrowana w UP jako bezrobotna. Mimo wyższego wykształcenia, nie mogę znaleźć w Grajewie i okolicach stałej, normalnej pracy. Ale nie tracę nadziei i walczę o siebie i moją rodzinę, o mój dom. Nie narzekam wciąż jak to źle jest w tym kraju. Najlepiej czuję się w Polsce tak jak chciał tego Bóg. Bo tu jestem u siebie. Wszędzie indziej będę tylko gościem (łagodnie mówiąc). Wszędzie dobrze gdzie nas nie ma. Nienawiść to okrutne słowo. ja nie mam wrogów. Ludzi albo lubię, albo nie lubię lub są mi obojętni. Ale na pewno ich nie nienawidzę!!! Bzdury Pan piszesz. Podwójne oblicze czyli dwulicowość-koń by się uśmiał. I tyle. Najlepiej jak każdy będzie modlił się za siebie. ja taką wyznaję zasadę. Jeśli ktoś potrafi modlić się za innych to nie mam nic przeciwko. Ale mi akurat średnio to wychodzi. Dlatego m.in. nie poszłam do zakonu ;) Ksiądz to może najwięcej mi kazać. ja mam wolną wolę i rozum. Jakbym wszystko robiła co mi różni księża każą to ciekawe co to byłoby. ja dokonuję wyboru. Mam takie święte prawo. Oj Panie/Pani przejazdem, daj spokój i wstydu oszczędź.

jakiego wstydu pani z teściami gniewa się też może z nienawiści,tylko tłumaczy to na swój sposób

przejazdem: Bóg to osądzi, jeśli już. Ale znam ludzi, którzy nienawidzą się od lat... I nienawiść polega u nich na tym, że nie odzywają się do siebie, wiecznie kłócą o drobnostki, nie umieją sobie wybaczyć, podać ręki, powiedzieć zwykłe "dzień dobry". I to w bliskiej rodzinie takie rzeczy dzieją się. Nie tylko wśród obcych sobie ludzi. A ja nie mam z tym problemu. Wybaczę, ustąpię, odezwę się do KAŻDEGO. Nie noszę w sercu nienawiści. Ale wszystkim niestety nie dogodzę. Nie jestem wredną małpą. A moje imię oznacza: "sprawiedliwa". I tak właśnie staram się żyć-sprawiedliwie. Umiem przyznać się do błędów. I więcej mówię o sobie niż o innych :) Uważam też, że w kontaktach synowa-teście lub zięć-teście, najwięcej do roboty ma mąż lub żona. Między moim mężem a moimi rodzicami wszystko gra, bo jak coś to ja od razu interweniuję i każdemu tłumaczę i wyjaśniam co i jak. A mój mąż to "olewa" więc jak jemu tak dobrze to mi tym bardziej. Tzn. ciężko mi na sercu tak naprawdę, ale czekam cierpliwie jak dalej potoczą się sprawy.

Dziwna ostatnia wypowiedz ale cóż każdy te wiarę tłumaczy na swój sposób,,Bóg osądzi''to samo wkoło.Jako w niebie tak i na ziemi,temu jest tyle zła i nienawiści.Pani nawet nie zdaje sprawy,że nawet na forum pani ludzi nienawidzi.Wesołych świąt i zrozumienia innych co mają różne problemy bo dla Pani to głupota.Niejedna chciałaby maż olał teściową ale nie mamusię żony.

pyzdra, Ty mnie źle zrozumiałeś. Mój mąż nie ma przymusu lubić moich rodziców. Ani ja jego. Moi rodzice są dla mnie. A jego dla niego. Tylko jeśli chce, żebym miała poprawne stosunki z jego mamą to niech porozmawia z nią, będzie mediatorem między mną a teściową. Tak jak ja jestem mediatorem między moim mężem a jego teściami. Oboje byliśmy inaczej wychowani, on wolał wiele spraw przemilczeć a ja to od razu mówiłam i mówię co mi leży na sercu. Nie ma co robić dobrej miny do złej gry (szczególnie wśród bliskich sobie osób). Bóg osądzi, bo jest Najważniejszy. Piszę wciąż, bo to prawda. Może ja też coś źle robię, ale tego dowiem się po drugiej stronie. Póki co pracuję na niebo i robię wszystko, żeby tam dostać się. A co napisałam, że stwierdziłeś, że ludzi na forum nienawidzę? :) Ciekawe czy jak znalibyśmy się w rzeczywistości, też tak powiedziałbyś o mnie. Pewnie nawet nie przyszłoby Ci to do głowy. ja mogę kogoś nie lubić, ale co tzn. nienawidzieć? W moim słowniku ono na pewno nie występuje!!!!!!! Chyba, że jak ktoś mówi prawdę to ją traktuje się jako nienawiść.

pyzdra: nigdzie nie napisałam, że problemy innych to dla mnie głupota. Co najmniej źle interpretujesz moje wypowiedzi. Uważam, że problemy nie biorą się z kosmosu. ja też je mam i wiem,że wina także leży po mojej stronie. Ale też umiem ich uniknąć dokonując właściwych wyborów. Dla mnie każde święta są radosne. Wesoła to mogę być w cyrku albo oglądając kabaret. Staram się zrozumieć, ale nie będę tylko głaskać po główce. Biorę wzór z Chrystusa :) Tobie też radzę.

daj spokój kobieto po tych wypowiedziach na forum do Chrystusa Ci daleko,sama krytyka innych i samochwalstwo swych wyborów

sylwester: może Ty coś napiszesz od siebie... takiego mądrego ;) zamiast tylko krytykować. Jakąś naukę walnij tak, żebyś zrobił extra wrażenie np. na mnie :D A wg Ciebie jaki jest Chrystus?

Na pani Arami wrażenie niech robi mąż.

Jeśli chodzi o naukę, wiedzę... to staram się nie ograniczać w ludziach. Zawsze z chęcią posłucham kogoś kto ma coś mądrego do powiedzenia :) Także śmiało!!!

A co jeśli jeszcze nie ma rozwód a osoba ta zostawiła żonę z dwójką dzieci. Czy może być chrzestnym?

Informacja dla komentujących
Redakcja portalu nie ponosi odpowiedzialności za treści publikowane w komentarzach. Zastrzegamy mozliwość opóźnienia publikacji komentarza lub jego całkowitego usunięcia.